Na stadionie w La Placie zasiadł komplet kibiców, by oglądać brazylijskie gwiazdy. Jednak ani młodzi, jak Neymar, Ganso (obaj Santos) czy już bardziej doświadczeni, jak Robinho i Alexandre Pato (obaj Milan) nie znaleźli sposobu na dobrze spisującego się w bramce Wenezueli Renny'ego Vegi. - W środku boiska radziliśmy sobie dobrze. Zabrakło tylko bramki - przyznał Neymar. - Musimy wyciągnąć wnioski. Turniej dopiero się rozpoczął, za wcześnie na bicie na alarm - dodał trener obrońców trofeum Mano Menezes. Odmienne nastroje panują w Wenezueli, która po raz pierwszy w historii nie przegrała z Brazylią w Copa America. "Zaskoczyliśmy brazylijskich wirtuozów, a grę Wenezueli w drugiej połowie wszyscy oglądali z przyjemnością" - napisał tamtejszy dziennik "El Nacional". - Zagraliśmy z pasją i dumą - podkreślił trener Cesar Farias, który żałował też, że zespół nie podjął większego ryzyka i nie spróbował pokonać renomowanych rywali. - Była na to szansa, ale to chyba byłoby zbyt duże szczęście - dodał. - Trudno wyobrazić sobie lepszy start. Pokazaliśmy, że stać nas na dobry wynik w Argentynie i może stawić czoła teoretycznie silniejszym rywalom - powiedział wenezuelski pomocnik Franklin Lucena. Gospodarzom turnieju, Argentyńczykom, również w pierwszym meczu nie udało się wygrać. Tylko zremisowali 1-1 z Boliwią.