Przypomnijmy, że w niedzielę podczas meczu Zooleszcz GKM-u Grudziądz z Unią Leszno Pludra w bardzo ostry i niezbyt przemyślany sposób zaatakował Chrisa Holdera. Australijski zawodnik z impetem uderzył w bandę, która w tamtym miejscu nie była już dmuchana. Doznał poważnego urazu, być może w rundzie zasadniczej w ogóle już nie wróci. Optymistyczny scenariusz przewiduje ewentualny powrót na kilka ostatnich spotkań tej fazy rozgrywek. Oczywiście na Pludrę wylała się wielką fala krytyki. Junior GKM-u otrzymał żółtą kartkę, a w odczuciu wielu obserwatorów, powinien był dostać czerwoną. Mówił o tym zresztą sam szef sędziów, Leszek Demski. Pludra potrafi pojechać ostro, czasami za ostro i zdecydowanie należy mu się schłodzenie głowy, a ta krytyka może dobrze mu zrobi. Wszelkie granice przekroczył jednak w wywiadzie dla SVT Sport Morgan Andersson, menedżer szwedzkiego klubu Holdera. Menedżer mówi, że Pludra chciał zabić rywala Andersson jest wściekły i temu akurat trudno się dziwić. Kontuzja Holdera to problem dla jego drużyny. Ale absolutnie nic nie powinno tłumaczyć tego, co powiedział. Stwierdził, że Pludra chciał zabić Holdera, przeprowadził próbę zamachu. Menedżer uważa też, że Pludra na Holdera polował i chciał to zrobić. Takie słowa nawet w obliczu ewidentnej winy juniora, brzmią po prostu ohydnie. Wywołały zresztą potężne poruszenie w mediach społecznościowych. Andersson jest za nie bardzo krytykowany. Pytanie, czy Pludra coś z tym zrobi. Wydaje się, że spokojnie mógłby podjąć kroki prawne. To co powiedział Andersson nie mieści się w żadnych kanonach akceptowalności, nawet jeśli człowiek jest wzburzony i targany emocjami. W żużlu zdarzają się mocne i nieprzemyślane wypowiedzi, ale Szwed poszedł zdecydowanie za daleko. Niewykluczone jednak, że Pludra puści to mimo uszu, aby w trakcie sezonu nie robić sobie niepotrzebnego zamieszania.