Marsz podopiecznych Lecha Kędziory po wyjątkowe zwycięstwo oglądało aż 15 tysięcy kibiców, co w tym sezonie PGE Ekstraligi jest absolutnym rekordem frekwencji. Oklaski należą się nie tylko fanom w zielono-białych szalikach, ponieważ nie zawiedli też goście. Było ich zresztą tylu, że sektor dla nich przygotowany musiał zostać trzykrotnie powiększony. Po prostu wow! Jedyne czego nam brakowało, to mijanek. Mecz trzymał bowiem w napięciu od początku do samego końca. Zanim oba zespoły rozstrzygnęły kwestię trzech punktów, byliśmy świadkami wielu zwrotów akcji. Obudził się chociażby Bartosz Smektała, a siebie czasem zupełnie nie przypominał Leon Madsen. W Motorze wcale nie było lepiej. Lekkiej zadyszki złapał Jarosław Hampel. Z kolei Mikkel Michelsen po dwóch biegach, w których dosłownie latał nad torem i robił co chciał, dość niespodziewanie zaczął kolekcjonować jedynki. Nie ułatwiło to przyjezdnym zadania. Jeszcze po dwunastej gonitwie wieczoru wydawało się, że jeśli ktoś ma wygrać spotkanie, to zrobi to ekipa z Lublina. Gospodarze ani razu nie potrafili bowiem wysforować się na prowadzenie. Co niektórzy sympatycy obecnych wicemistrzów kraju obmyślali już powoli jak tu nie iść w poniedziałek do pracy, bo czeka ich całonocne świętowanie. Miny zrzedły im jednak tuż przed nominowanymi. Zresztą nie tylko im, ponieważ dość nieoczekiwanie zielona-enegria.com Włókniarz na pierwsze prowadzenie w starciu wyprowadził duet Bartosz Smektała - Fredrik Lindgren. Zwłaszcza tego drugiego pana pod Jasną Górą mają ostatnio po dziurki w nosie. Szwed od kilku lat notorycznie zawodzi, a ponadto całkiem niedawno rzucił L4 tuż przed spotkaniem z Moje Bermudy Stalą Gorzów. Tym razem medalista mistrzostw świata stanął na wysokości zadania i poprowadził ekipę spod Jasnej Góry do historycznego, bo pierwszego zwycięstwa nad Motorem Lublin w sezonie 2022. Trybuny po ostatnim wyścigu wręcz odleciały. Nie ma się zresztą co dziwić, ponieważ im dalej w las, tym Leon Madsen i spółka radzą sobie coraz lepiej i kto wie czy za parę tygodni nie będziemy oglądać ich w finale PGE Ekstraligi. Na razie czas zakończyć fazę zasadniczą. Za dwa tygodnie częstochowianie wybiorą się do Leszna, a Motor podejmie u siebie Moje Bermudy Stal Gorzów z... Bartoszem Zmarzlikiem.