O tym, że jeden z najlepszych żużlowców w historii Polski nigdzie się nie wybiera mówiło się od dawna. Zresztą nikt w Lublinie nie wyobrażał sobie składu Motoru na 2023 rok bez Hampela, który przy Al. Zygmuntowskich odrodził się niczym feniks z popiołów, a teraz przeżywa drugą młodość. Dlatego tylko kwestią czasu było, kiedy 40-latek oficjalnie zajmie stanowisko w sprawie swojej przyszłości. Były medalista mistrzostw świata legitymuje się w tym momencie osiemnastą średnią w PGE Ekstralidze, ale jeszcze kilka miesięcy temu szło mu jak po grudzie. Na początku sezonu, kiedy notorycznie zawodził zastanawiano się, czy w październiku nie będzie pierwszym do odpalenia, a w kolejce po Hampela zaczęły się ustawiać kluby pierwszoligowe. Chrapkę na niego miał m.in. Orzeł Łódź. Punktem zwrotnym i strzałem w dziesiątkę dla wielokrotnego reprezentanta kraju była decyzja o zmianie tunera. Żużlowiec przesiadł się z silników Ryszarda Kowalskiego na jednostki Fleminga Graversena i jego sytuacja z miejsca obróciła się o sto osiemdziesiąt stopni. Prezes Jakub Kępa przeprowadzi w zimie małą rewolucję. Oprócz Hampela w Motorze ze starej gwardii ma zostać jeszcze tylko Dominik Kubera oraz junior - Mateusz Cierniak. Odejdą Maksym Drabik, Mikkel Michelsen oraz Wiktor Lampart. W ich miejsce klub szykuje transfer dekady, z Gorzowa za ogromne pieniądze przyjdzie dwukrotny czempion globu - Bartosz Zmarzlik, a do lubelskiej drużyny trafią jeszcze prawdopodobnie odstrzelony w Toruniu - Jack Holder i oddany bez żalu przez zielona-energia.com Włókniarza Częstochowa - Fredrik Lindgren, który zastąpi w ekipie Macieja Kuciapy wędrującego w odwrotnym kierunku właśnie Duńczyka Michelsena.