Wszystko drożeje, więc zawodnicy też chcą coraz więcej. Trudno im się dziwić, bo koniec końców i tak swoje dostaną. Zwłaszcza ci topowi. Jak nie tu, to gdzieś indziej. Kluby musiały wyłożyć wielkie pieniądze na kontrakty, prawdopodobnie łącznie wydadzą najwięcej w historii. To już jest powód do niepokoju, ale tenże niepokój wzrasta, gdy przyjrzymy się innym rzeczom. Niektóre ośrodki już teraz zastanawiają się, czy będą wypłacalne, bo w stosunku do lat ubiegłych dostaną znacznie mniej kasy od miasta. Przy takiej inflacji, samorządy mają po prostu inne priorytety. Sport schodzi na dalszy plan, bo to nie jest coś, bez czego nie można się obejść. Do wielu klubów został wysłany przekaz: dany wam tyle i tyle mniej, radźcie sobie sami. A kluby nie mają wyjścia. Zawodników nie interesuje to, skąd wezmą pieniądze. Zresztą, to normalne. Pracodawca podpisując umowę zobowiązuje się do jej przestrzegania. Cięcia samorządów to nie jest wymówka. Włókniarz może mieć problem Już wiadomo, że niewesoła jest sytuacja brązowego medalisty z zeszłego sezonu, czyli Włókniarza Częstochowa. Klub poczynił duże ruchy na rynku transferowym, ściągając do siebie dość drogich zawodników, Mikkela Michelsena oraz Maksyma Drabika. Teraz zapewne musi szukać dodatkowej kasy, bo miasto nie zapewni wystarczającego wsparcia finansowego. Dotacja ma się co prawda zwiększyć o kilkaset tysięcy, ale to jest kropla w morzu potrzeb. Wydatki są znacznie większe. W środowisku krążą pogłoski o niepokoju wśród zawodników, którzy takie kontrakty podpisali. W historii polskiego żużla niejeden raz widzieliśmy już nierzetelność niektórych ośrodków, a żużlowcy musieli latami walczyć o zarobione pieniądze. Niektórzy nigdy ich nie zobaczyli. Nie można zakładać, że sytuacja się powtórzy, ale informacje z samorządów nie są pozytywne. A dodajmy, że i wpływy z biletów mogą być mniejsze, bo duża część kibiców będzie musiała przewartościować swoje wydatki. W tej chwili koszt wyjścia na mecz żużlowy rodziny z dwójką dzieci to kilkaset złotych. Coraz mniej osób może sobie na to pozwolić, choć teoretycznie społeczeństwo się wzbogaca. W kilku ośrodkach mamy wielki boom na żużel, ale reszta może mieć większe lub mniejsze problemy. Czytaj także: Rzucił się na niego z pięściami. Inni bili mu brawo Witali go jak króla. Dostał telefon od mistrza świata