Polska, Wielka Brytania, Szwecja i Dania - te cztery reprezentacje w najbliższą niedzielę staną do boju o tytuł najlepszej żużlowej nacji na starym kontynencie. Każda z nich awizowała na finał Drużynowych Mistrzostw Europy swoje najsilniejsze zestawienie. Ten odświeżony format jest dla sympatyków czarnego sportu niebywałą gratką. Wreszcie obejrzą oni międzynarodowy czwórmecz - zawody, na które po zamknięciu Drużynowego Pucharu Świata czekali ponad pięć lat. Polska znów pokaże swą potęgę? Czy nasza reprezentacja zdominuje europejski finał podobnie jak czyniła to w DPŚ? Kibice masowo kupujący wejściówki na poznański stadion nie widzą innej opcji. Maciej Janowski, Bartosz Zmarzlik, Patryk Dudek, Janusz Kołodziej - tak mocnej paki nie ma żaden z naszych rywali. Nie ma więc niczego dziwnego w tym, że zdaniem bukmacherów trener Rafał Dobrucki zdobędzie jutro swój pierwszy tytuł z seniorską kadrą. Kto może nam zaszkodzić? Przede wszystkim Duńczycy. Legendarny Hans Nielsen co prawda wciąż pozostaje skonfliktowany z nie mniej uznanym Nickim Pedersenem, jednak nawet bez trzykrotnego mistrza świata zestawienie duńskiego dynamitu wygląda doprawdy wybuchowo. Mikkel Michelsen i Leon Madsen to jedni z największych rywali Bartosza Zmarzlika w boju o miano najlepszego żużlowca globu, zaś Patrick Hansen zaliczył ostatnio bardzo przyzwoite wejście do PGE Ekstraligi i eksperci wróżą mu całkiem obiecującą karierę. Żużel w Poznaniu. Ostatnio było groźnie Ewentualnego czarnego konia upatrywać należy w Brytyjczykach. Aktualni drużynowi mistrzowie świata przyjadą co prawda do Poznania bez Taia Woffindena, ale przecież historyczny triumf w ubiegłorocznym Speedway of Nations również udało im się wywalczyć mimo kontuzji lidera. Wyspiarze jako jedyni mają zresztą w kadrze zawodnika miejscowego SpecHouse PSŻ-u. Legendarny zwycięzca GP w Cardiff sprzed 15 lat zdążył już zadebiutować w barwach Skorpionów i wykręcić na Golęcinie sporo treningowych kółek. Dobra znajomość obiektu może okazać się kluczowa w niedzielnym turnieju. Szczerze mówiąc, kibice biało-czerwonych bardziej obawiają się poznańskiego toru niż najgroźniejszych nawet rywali. Golęcin słynie w świecie czarnego sportu z niezbyt emocjonujących wyścigów. No cóż, przynajmniej z punktu widzenia kibiców. Podczas kwietniowego finału MPPK zawodnicy nie mogli narzekać na brak wrażeń. Spod kół sypały się kamienie, które rozcięły wargę Krzysztofa Kasprzaka i niemal połamały palec Jasona Doyle’a. Tym razem ten problem nie powinien jednak wyniknąć.