Końcówka meczu odbywała się w dramatycznych okolicznościach. W piątym secie najpierw przed wielką szansą stanął Zverev. Serwował po to, żeby wygrać przy stanie 5:3. Nie wykorzystał okazji. Thiem odrobił stratę i wygrał trzy kolejne gemy. W tym momencie zaczęły go łapać skurcze. Mimo krótkiej pomocy fizjoterapeuty Thiem przegrał swój serwis. Doszło do tie-breaka. Słaniając się na nogach, zaciskając zęby z bólu Austriak walczył, nie poddał się. Grał do końca. Miał trzy piłki setowe. Dwie pierwsze zmarnował po prostych błędach. Przy trzeciej okazji piłkę w aut wyrzucił Zverev. Thiem wygrał pierwszy w karierze turniej Wielkiego Szlema. Zaczęło się od 2:0 dla Niemca Zanosiło się na niespodziankę, wręcz sensację. Mimo że żaden z finalistów nie wygrał jeszcze Wielkiego Szlema, to jednak przed meczem więcej atutów stało po stronie Thiema. Austriak jest starszy i bardziej doświadczony od Niemca. Trzy razy grał w finałach Wielkiego Szlema. Miał korzystniejszy bilans w bezpośrednich pojedynkach (7-2 przed niedzielnym finałem), nigdy nie przegrał ze Zverevem w turniejach Wielkiego Szlema. Do tego Thiem jak burza przeszedł przez tegoroczny US Open - stracił tylko jednego seta, na korcie spędził cztery godziny mniej niż rywal. Niewiele wskazywało na to, że Zverev, który męczył się w kilku poprzednich meczach, a w półfinale zagrał w słabym stylu pięć setów z Hiszpanem Pablo Carreno - Bustą, może sięgnąć po zwycięstwo. Niemiec nie był faworytem bukmacherów i ekspertów. Pierwszy i drugi set zaburzyły wszystkie przedmeczowe prognozy. Było inaczej, niż miało być. Zverev objął prowadzenie 2:0. Potrzebował do tego godziny i 19 minut. W obu setach przełamywał serwis Thiema po dwa razy. W drugim był bliski wygrania podania trzykrotnie. Wtedy Austriak w końcu się przebudził. Obronił się przed klęską, wrócił do gry. Co więcej, odpowiedział wtedy przełamaniem serwisu Niemca. Zamiast 1:6 przegrał tę partię do 4:6. Zachował honor. Dał sobie nadzieję na lepsze czasy. Thiem wychodzi z opresji Trzeci set Thiem zaczął tak jak grał w poprzednich - popełniał proste błędy, miał niepewny serwis, a jego return w ogóle nie funkcjonował. Austriak nie był w stanie przejąć inicjatywy, narzucić swojego stylu. Jako pierwszy pozwolił na przełamanie swojego serwisu - przegrywał już 1:2. Ale dwa kolejne gemy wygrał (przy własnym serwisie do 0) i pierwszy raz prowadził w tym spotkaniu. Podbudował się, zaczął grać pewniej, znacznie poprawił statystyki. Wygrał seta 6:4. Numer 3 w rankingu ATP poszedł za ciosem. W kolejnej partii grał jak faworyt. Przede wszystkim poprawił serwis. Austriak miał - co rzadko spotykanie - 100 procentową skuteczność drugiego podania. W tej fazie meczu nie popełnił żadnego podwójnego błędu serwisowego. Zverev stracił pewność siebie, dał się wciągać w długie wymiany, które przegrywał. Thiem wyszedł z opresji. Doprowadził do piątego seta. Wygrał go w tie-breaku mimo kontuzji. Drugi Austriak po Thomasie Musterze To Thiem dokonał więc, przynajmniej tymczasowej, zmiany warty w męskim tenisa. Jest pierwszym zwycięzcą turnieju wielkoszlemowego turnieju spoza wielkiej trójki - Novak Djoković, Roger Federer, Rafael Nadal - od 2016 roku, pierwszym nowym zwycięzcą od 2014 roku (wygrana Marina Cilicia w US Open). Ostatnim i jedynym Austriakiem, który do tej pory triumfował w Wielkim Szlemie był Thomas Muster w 1997 roku, który wygrał Roland Garrosa. To kolejny Wielki Szlem w tegorocznym kalendarzu. Thiem grał w dwóch poprzednich finałach w Paryżu. Ma dwa tygodnie czasu, by przed Roland Garrosem odbudować się fizycznie po wyczerpującym dla niego turnieju w Nowym Jorku. Olgierd Kwiatkowski Finał gry pojedynczej mężczyzn US Open Dominik Thiem (Austria, 2) - Alexander Zverev (Niemcy, 5) 2:6, 4:6, 6:4, 6:3, 7:6 (6).