W pierwszym secie Rosjanka, numer dwa światowego rankingu, nie dała rywalce "ugrać" nawet gema, ale potem było już znacznie lepiej. W drugiej partii 24-letniej Polka grała momentami jak równy z równym, ale skończyło się na trzech wygranych gemach. - Przegrałam mecz, więc jestem niepocieszona. Pierwszy set mi uciekł, poza tym Szarpowa grała w nim bardzo dobre. W drugim była już walka, teraz można gdybać, czy mogłam zagrać lepiej - mówiła Urszula Radwańska na konferencji prasowej. - Jestem dumny z Uli, dzisiejszy mecz był wyznacznikiem do tego, gdzie dąży, to był już tenis z wyższej półki, z miejsca w rankingu, do jakiego chce dojść - powiedział Wiktorowski. - Ulka genielanie się broniła, wytrzymywała rytm Szarapowej, uciekło jej co prawda kilka punktów, ale to dlatego Maria jest numerem dwa na świecie - dodał. Jaki był punkt zwrotny w drugim secie, gdzie w pewnym momencie był remis 3:3? - W dzisiejszym meczu było kilka kluczowych momentów, jak np. przy stanie 3:4, gdzie mogłam inaczej zagrać. Szarapowa to jednak czołowa zawodniczka rankingu i ona w tych sytuacjach również prezentowała się bardzo dobrze - stwierdziła Radwańska, która nie uważa, że grała pod presją, tym bardziej, gdyż wcześniej swoje spotkanie pzegrała jej starsza siostra Agnieszka. - Cięzką mówić o presji, jeśli gram przeciwko zawodniczce z numerem dwa na świecie. Nie czułam jej. Chciałam zdobyć punkt dla Polski, ale się nie udało - powiedziała 24-latka. Urszula chwaliła sobie występ przed krakowską widownią, gdzie mieszkała paktycznie przez całe życie (obecnie żyje w Warszawie). - Atmosfera dzisiaj była niesamowita, wspaniale jest grać przed własną publicznością, w wypełnionej hali - mówiła. - Dopingowali mnie mama, tata i spore grono znajomych. To był przecież mój pierwszy występ w Krakowie, nie licząc turnieju ITF parę lat temu (Salwator Cup - przyp. red.) - dodała Radwańska. Paweł Pieprzyca