- Do tego spotkania są ponad dwa miesiące, ale cieszy mnie, że Michał Przysiężny po problemach z kręgosłupem wraca w tym tygodniu na korty podczas sopockiego challengera BNP Paribas Polish Open. Jerzy Janowicz prezentuje też wyższą formę, niż w marcu. No i mogę powiedzieć, że Łukasz Kubot jest w kręgu zainteresowań drużyny - powiedział Radosław Szymanik. Kubot, obecnie 69. w rankingu ATP World Tour, chce wywalczyć kwalifikację olimpijską na igrzyska w Londynie. Nie grał w reprezentacji od ponad roku, ale może wrócić do niej we wrześniu. - Zgodnie z przepisami do uzyskania kwalifikacji nie wystarczy wysoki ranking. Przez cztery lata od poprzedniej olimpiady trzeba być dyspozycyjnym wobec reprezentacji, czyli nie można odmawiać gry w Pucharze Davisa. Trzeba też przynajmniej dwa razy zagrać w niej, z czego raz w roku igrzysk, albo w bezpośrednio go poprzedzającym. Aby wypełnić ten wymóg Łukasz będzie musiał wystąpić albo przeciwko Finom, albo w przyszłym sezonie. Nie ukrywam, że liczę na jego pomoc we wrześniu - tłumaczył Szymanik. Kubot ostatnio grał w drużynie narodowej w marcu 2010 roku w Sopocie, gdzie Polacy przegrali nieoczekiwanie z Finami 2-3, choć po dwóch dniach prowadzili 2-1. Wówczas przegrał czwarty mecz z Jarkko Nieminenem, a później porażkę z Henrim Kontinenem poniósł Przysiężny. - Byliśmy o punkt od zwycięstwa, ale się nie udało go zdobyć, tak bywa. Nieminen pokazał wtedy, że może zagrać fantastycznie niezależnie od tego ile godzin spędzi na korcie przez dwa pierwsze dni. Natomiast Kontinen miał niesamowity przebłysk w decydującym meczu. Teraz jednak znowu ma kontuzję i nigdzie nie grał od dłuższego czasu, więc nie wiadomo czy wystąpi przeciw nam. Na pewno filarem Finów będzie Nieminen, który jeśli nic mu nie dolega zawsze jest groźny, nawet jeśli w turniejach ATP wiedzie mu się średnio. Jego koledzy mają słabsze rankingi od Łukasza, Michała czy Jurka, są więc raczej w ich zasięgu - stwierdził Szymanik. - Jednak poprzednio mieliśmy w tym względzie przewagę, no i mecz był u nas, a jednak przegraliśmy. We wrześniu na pewno czeka nas trzeci z rzędu baraż o utrzymanie w Grupie I na wyjeździe, ale do tego już chyba się już przyzwyczailiśmy. Tuż przed tym wszyscy nasi zawodnicy będą występować na twardych kortach w USA. Jedynie zaraz po US Open będą się musieli przestawić na grę w hali, bo pewnie spotkanie daviscupowe będzie właśnie pod dachem. Prawdopodobnie będzie to też podobna nawierzchnia do tej, którą wybraliśmy przed rokiem w Sopocie. Trochę należy się obawiać zachowania kibiców, bo w 1997 roku w Helsinkach zdarzały się na przykład sytuacje, że przy ważnych punktach rozwijających się na korzyść Michała Chmeli, tamtejsi kibice wrzucali na kort piłki i trzeba było powtarzać wymiany. Były też inne zachowania nie fair w trakcie gry. Zobaczymy jak będzie tym razem - dodał kapitan. W 2009 roku Polacy pokonali we wrześniowym barażu Wielką Brytanię 3-2 w Liverpoolu, choć rywale mieli Andy'ego Murraya, który zdobył dwa punkty w singlu i grał w deblu. W poprzednim sezonie w Rydze uporali się w tym samym stosunku z Łotwą, której nie pomógł wówczas 21. w rankingu Ernests Gulbis. Natomiast w tegorocznych rozgrywkach ponieśli porażkę w pierwszej rundzie w Ramat Hasharon z Izraelem 2-3 (po dwóch dniach było już 0:3), ale do lipca musieli czekać na wyłonienie rywali w barażu. Finowie w marcu przegrali na wyjeździe ze Słowenią 2-3, a ta uległa w ostatni weekend Włochom 0-5. Gdyby ich pokonała to Włosi zmierzyliby się z Finlandią we wrześniu, a przegrany zespół pod koniec października z Polską. Bilans dotychczasowych spotkań polsko-fińskich jest korzystny dla rywali 3-2.