Małysz nie zamierza zwlekać po falstarcie Polaków. Thurnbichler już może się szykować
Falstart – to najłagodniejsze słowo, jakiego można użyć do opisu występów Polaków podczas pierwszego weekendu Pucharu Świata w skokach narciarskich. Biało-Czerwoni rozczarowali w Lillehammer i wróciły złe wspomnienia z ubiegłego sezonu. Z inauguracji polskich zawodników niezadowolony jest również Adam Małysz. - No nie jest wesoło - mówi prezes PZN w rozmowie z “Przeglądem Sportowym Onet” i zapowiada, że porozmawia ze sztabem szkoleniowym.
Polscy fani skoków narciarskich jak najszybciej chcieliby zapomnieć o tym, co działo się w ubiegłym sezonie Pucharu Świata. Był on bowiem katastrofalny w wykonaniu Biało-Czerwonych i powodów do optymizmu było jak na lekarstwo. Poprzeczka po przednich zmaganiach zawieszona była tak nisko, że nie wyobrażano sobie gorszego początku obecnego sezonu.
I faktycznie, gorszy nie był, ale do radości po skokach Polaków droga naprawdę daleka. W pierwszych dwóch konkursach inauguracyjnych podopieczni Thomasa Thurnbichlera zdobyli łącznie 48 punktów i jest to jeden z najgorszych startów ostatnich lat. Błysku nie widać w dyspozycji Kamila Stocha czy Dawida Kubackiego. Jedynymi pozytywami są występy Pawła Wąska.
Małysz porozmawia z Thurnbichlerem po słabej inauguracji Pucharu Świata
To jednak kropla w morzu potrzeb i po całkiem optymistycznych zapowiedziach przed sezonem można było spodziewać się zdecydowanie więcej. Choć Thurnbichler wprost mówił, że celem numer jeden są przyszłoroczne mistrzostwa świata, to jednak taki występ na początku Pucharu Świata nie uspokaja nastrojów. Daleki od optymizmu jest również prezes Polskiego Związku Narciarskiego, Adam Małysz.
W rozmowie z "Przeglądem Sportowym Onet" legendarny skoczek narciarski stwierdził, że za pierwszy weekend z Pucharem Świata Polakom należy się jedynie "dwója". Małysz przyznaje również, że ma nadzieję na poprawę, choć po skokach w Lillehammer nie ma na czym opierać optymizmu. "Trochę się tego bałem, że w ostatnim czasie nie było za bardzo porównania z innymi. Skoki technicznie wyglądały nieźle, ale widać, że to było za mało. Mam nadzieję, że tak było tylko w Lillehammer, a dalej się będą rozkręcać. Choć no patrząc, jak to wygląda, sytuacja nie napawa optymizmem" - powiedział Małysz.
Prezes PZN zapowiedział, że Thrunbichler i członkowie jego sztabu mogą szykować się na rozmowę dotyczącą weekendowych wyników. "Nie jest wesoło. Na pewno po tych pierwszych konkursach będę rozmawiał z trenerami i pytał, co jest grane" - stwierdził. "Mam nadzieję, że coś da się zrobić ze sprzętem. Słyszałem, że tu wciąż jest dużo do zyskania. Latem było dużo testowania kombinezonów, więc liczę, że kiedy wiemy, jaka jest luka do najlepszych, to zareagujemy" - ocenił Małysz. Kolejne zawody Pucharu Świata odbędą się w przyszły weekend w fińskiej Ruce.