Partner merytoryczny: Eleven Sports

Ogrom dyskwalifikacji w skokach. Thomas Thurnbichler wyjaśnił, nasz skoczek przerwał rozmowę

Kiedy Międzynarodowa Federacja Narciarska (FIS) wprowadzała homologacje i limity kombinezonów w skokach narciarskich, wydawało się, że to będzie koniec kombinacji ze strony różnych ekip. Tymczasem zawodniczki i zawodnicy nadal naciągają się przed kontrolą, a kontrolerzy nadal dyskwalifikują. W Lillehammer skoczkiń i skoczków, którzy nie przeszli kontroli, było naprawdę sporo. Po co zatem dodatkowa zabawka w postaci czipów?

Thomas Thurnbichler
Thomas Thurnbichler/EXPA/Tadeusz Mieczyński/Newspix

Najrozsądniej byłoby gdyby do homologacji, czyli czipowania kombinezonu, stawiał się razem ze strojem zawodnik. Wówczas tylko idealny kombinezon przechodziłby kontrolę i dostawał czipa. Dobrym rozwiązaniem byłoby zamykanie potem w specjalnym pomieszczeniu czipowanych kombinezonów, by uniknąć manipulacji.

Okazuje się jednak, że kontrolerzy przy czipowaniu kombinezonów nie sprawdzają obwodów, a jedynie krój. Wciąż zatem  pozostaje pole do popisu dla ludzi biegłych w temacie. Nadal można zatem przeszywać kombinezony. Przy tych z czipami jest jednak wyjątek, trzeba wykorzystać oznaczony już materiał. Nadal jednak można robić inaczej szwy, zwiększając dzięki temu powierzchnię nośną.

Dawid Kubacki: To, co zrobiłem, było normalne i każdy postąpiłby tak samo/Polsat Sport/Polsat Sport

Czipy w kombinezonach, a w Lillehammer sypnęło dyskwalifikacjami

Mało tego. Jeśli ktoś zostanie przyłapany na oszustwie na zaczipowanym kombinezonie, to nadal może z niego korzystać po doprowadzeniu go do przepisowych rozmiarów. Szkoda zatem, że taka wpadka z dyskwalifikacją nie powoduje, że zawodnik traci jeden z dziesięciu limitowanych strojów na sezon, co pewnie ograniczyłoby kombinacje.

- Mimo że mamy czipy, to wciąż jesteśmy poddawani kontroli. Przy homologacji kombinezonu nie sprawdza się obwodów, a jedynie ich krój. Nogawka może mieć dobrą długość, co sprawdza się przy czipowaniu, ale jeśli zawodnik źle stanie do kontroli, to krok może okazać się zbyt niski - powiedział jeden z polskich skoczków, który przyznał, że Sandro Pertile, dyrektor Pucharu Świata, prosił zawodników na spotkaniu, by wszelkie uwagi co do działania systemu, przekazywali w gronie FIS, a nie wyprowadzali je do mediów.

- Może zatem o tym nie rozmawiajmy - poprosił nasz rozmówca.

Czipy to nie wszystko. One są po to, aby sprawdzić, czy części kombinezonu mają odpowiedni szablon. Kontrolerzy nadal zatem sprawdzają zawodników. W tym sezonie mają być mocno kontrolowane okolice krocza w strojach. Potrzebujemy nadal kontroli na dole. Nowy system nie oznacza, że w kombinezonie nie można wprowadzić poprawek po zawodach. I właśnie po to jest kontrola na dole

~ wyjaśnił Thomas Thurnbichler, trener kadry polskich skoczków, sytuację związaną z czipami.

Zanosi się zatem na bogaty sezon w dyskwalifikacje. W Lillehammer FIS mocno pogroziła palcem i wysłała sygnał, że nie będzie pobłażania. Pewnie po to, by zniechęcić do naciągania przepisów.

Z Lillehammer - Tomasz Kalemba, Interia Sport

/INTERIA.PL/interia

"As Sportu 2024". Wybierz z nami finałową 16 plebiscytu

Thomas Thurnbichler/Andrzej Iwanczuki/REPORTER/East News
Skocznia w Lillehammer/Tomasz Kalemba/INTERIA.PL
Sandro Pertile/Fot. Pawel Murzyn/East News




INTERIA.PL

Zobacz także

Sportowym okiem