Urodził się 7 listopada 1910 roku w Świętochłowicach. I w tym mieście został wypatrzony przez piłkarza miejscowego Śląska. Mały Teodor grając w piłkę trafił nią w głowę Wiktoria Markiewki. Ten zaprosił chłopaka na treningi do swojego klubu. Było to w 1925 roku. Bardzo fajną dykteryjkę o początkach Peterka można przeczytać na stronie historiaruchu.pl. "W latach 20. nie lada wyczynem dla młodego chłopaka chcącego kopać piłkę było posiadanie obuwia piłkarskiego, w klubach nie było tyle butów aby zaopatrzyć każdego piłkarza. Młody Teo rozpoczął treningi w Śląsku Świętochłowice i musiał zdobyć swoje pierwsze korki, postanowił je pozyskać w dość wyszukany sposób. Peterek za parę dość zużytych już butów ówczesnego bramkarza Śląska oddał skrzypce należące do swojego ojca. Kara była bolesna, ale lanie nie wybiło młodemu piłki nożnej z głowy. Kiedy sześć lat później Teodor Peterek zadebiutował w reprezentacji Polski, ojciec czekał na niego na stacji kolejowej, bez słowa zabrał jego walizkę i zaniósł ją do domu. W trakcie drogi powrotnej, mimo protestów, senior rodu ani myślał oddać bagaż swojemu synowi". Gol w debiucie Po dwóch latach Peterek przeniósł się do Ruchu Hajduki Wielkie (obecnie Chorzów). Stało się to po tym, jak w barwach juniorów Śląska strzelił oba gole w wygranym sparingu przeciwko "Niebieskim". W nowym zespole zadebiutował wiosną 1927 roku w zwycięskim sparingu ze Śląskiem Tarnowskie Góry 8-0, w którym zdobył trzy bramki. Do seniorów Ruchu na stałe został włączony w drugiej połowie sezonu 1928, po śmierci środkowego napastnika Jerzego Kusza. Peterek zadebiutował w lidze we wrześniu tego roku, "Niebiescy" pokonali ŁKS 4-2, a "Teo", strzelił gola z rzutu karnego. "Jedenastki" to było popisowe zagranie Peterka. Znane są tylko dwa przypadki, kiedy bramkarze obronili jego strzały. "Druga miała miejsce podczas derbowego spotkania Ruchu z AKS-em, kiedy to Roman Mrugała obronił w doskonałym stylu karnego. Był to pierwszy przestrzelony karny od pięciu lat. Peterek wspominał: 'Ponieważ miałem monopol na jedenastki ustawiłem piłkę na białym punkcie, wziąłem rozbieg i...strzeliłem. Jakież było moje zdziwienie gdy Mrugała wykonał fantastyczną robinsonadę i w kapitalnym stylu przygarnął piłkę do siebie'. Oczywiście impulsywny Peterek nie dał za wygraną, rzucając w twarz bramkarzowi ziemią" - czytamy na stronie historiaruchu.pl. I własnie charakter też miał być jego wyznacznikiem. Peterek potrafił zaleźć za skórę zarówno innym piłkarzom, jak i sędziom. W lipcu 1929 roku został zawieszony na trzy miesiące za pogróżki i słowną obrazę arbitra Piotrowskiego w przegranym spotkaniu ligowym z Polonią Warszawa 1-2, ale w wyniku amnestii opuścił tylko miesiąc. Przed sądem W czerwcu 1935 roku został usunięty z boiska w meczu ligowym z Cracovią (0-0) za dyskusję z sędzią Brzezińskim na temat faulu jakiego dopuścił się Walerian Kisieliński na Karolu Dziwiszu, a ponadto otrzymał dwutygodniową dyskwalifikację. "Atmosfera trybuny udziela się graczom. Peterek ma coraz gorętsze dyskusje z sędzią. Zwyciężył naturalnie arbiter i... w 35. minucie szef napadu Ślązaków musi opuścić boisko" - czytamy relację z tego zdarzenia w "Śląskim Kurierze Porannym". 18 grudnia tego roku odbyła się w Krakowie rozprawa sądowa przeciwko Peterkowi za ciężkie uszkodzenie ciała Wilhelma Góry w czasie meczu z "Pasami". Natomiast w lutym następnego roku spoliczkował podczas sparingu z Naprzodem Lipiny piłkarzy tego klubu - Kloskiego i Kałużę, ale sędzia go nie ukarał, bo nie zauważył tego zdarzenia. W tym samy roku, w październiku, został wykluczony z gry już w 15. minucie. "Peterek dopuścił się niespodziewanego wybryku nokautując prawym sierpem niemniej ostro walczącego beka (tak mówiono na obrońcę - przyp. red.) Garbarni Kraków Pazurka II - tak "Przegląd Sportowy" relacjonował to wydarzenie. Z kolei w 1937 roku ukarano Peterka naganą za krytykę orzeczeń sędziego w czasie wyjazdowego meczu reprezentacji Śląska z Krakowem, zaś za obrazę arbitra w towarzyskim spotkaniu Ruchu z Nemzeti SC został zdyskwalifikowany na dwa mecze ligowe. W 1938 roku uderzył w twarz piłkarza Warty Poznań, Ofierzyńskiego. Czasem Peterek kłócił się nawet ze swoimi. Po latach - w pamiętniku "Z butami piłkarskimi na boiskach Europy" (opracowanie Alojzego Locha) - opowiedział o sporze z Gerardem Wodarzem, partnerem z ataku Ruchu. "Przez trzy lata (od 1933 do 1936 - przyp. red.) nie zamieniliśmy ze sobą ani słowa. Ale to nam nie przeszkadzało grać jak z nut" - mówił. Prasa pisała o nim: "Peterek, jak ten przysłowiowy Żyd, podczas meczów nawet na minutę nie umie trzymać języka za zębami, zawsze mu coś dolega, zawsze mu coś przeszkadza, najwięcej przykrości stwarza mu naturalnie sędzia (...)". Charakter nie przeszkadzał mu jednak dobrze grać w piłkę. "To był bardzo dobry zawodnik, wysoki, kawał chłopa (182 cm wzrostu). Świetnie strzelał głową i rzuty karne. Kiedy Peterek uderzał z karnego, bramkarz zawsze był w innym rogu niż piłka" - śmiał się Gerard Cieślik, legendarny napastnik Ruchu, cytowany przez "Dziennik Zachodni". Lepszy dopiero Messi Peterek z Ruchem osiągnął wiele sukcesów. Pięć razy zdobył mistrzostwo Polski (1933-36 i 1938), a dwa razy był królem strzelców rozgrywek (1936 i 1938). Była nazywany 'kierownikiem mistrzowskiego napadu", w którym występował razem z Ernestem Wilimowskim i Wodarzem. To był najskuteczniejszy atak w historii "Niebieskich". Od 1936 roku był kapitanem Ruchu. Peterek w latach 1937-38 w 16 meczach ligowych z rzędu strzelił 22 gole. To rekord, który utrzymał się do czasów współczesnych. Pobił go dopiero Lionel Messi. Argentyńczyk na przełomie 2012 i 2013 roku w 21 kolejnych spotkaniach Primera Division zdobył 33 bramki. Peterka często uznawano go za zawodnika, który potrafił odmienić losy meczu i potrafił zdobyć bramkę z każdego miejsca pola karnego. Typowy "Mietlorz", taki pseudonim nosił. Peterek prawdziwy popis strzelecki dał w lutym 1938 roku. O niezwykłym osiągnięciu prasa napisała: "Drużyna Ruchu grała w Siemianowicach, gdzie wysoko pokonała zespół Śląska 15-1 (5-0). Bramki dla Ruchu zdobyli 10 Peterek, Dziwisz, Malcherek i Wiechoczek. Mecz rozegrano o puchar Wojewody Śląskiego". Przed wojną napastnik był najskuteczniejszym piłkarzem ligi z 156 bramkami. W historii Ruchu więcej goli strzelił tylko wspomniany Cieślik, który miał okazję zagrać z nim w ostatnim meczu Peterka w barwach "Niebieskich", a stało się to 20 lat od debiutu "Teo" w Ruchu. Te dwa wydarzenia dzieliło 7154 dni. W reprezentacji Polski występował w latach 1931-38, w dziewięciu meczach, strzelając sześć goli. Pojechał z kadrą na igrzyska olimpijskie do Berlina w 1936 roku, gdzie "Biało-Czerwoni" zajęli czwarte miejsce, a on wystąpił we wszystkich czterech meczach. Karierę Peterka przerwała II wojna światowa. "W hucie, której byłem pracownikiem tak jak szereg moich kolegów, zaczęły się rządy okupantów. Zjechali do Hajduk urzędnicy niemieccy, którzy wyjechali po plebiscycie w 1922 roku. Powrócił m.in. były przewodniczący BBC, Ewald Czech, obok niego inni działacze tego klubu - Auer, Toschner. Zajęli w hucie kierownicze stanowiska. Pierwszą czynnością panów Czecha, Auera i Toschnera było sporządzenie listy pracujących w hucie piłkarzy, a następnie wezwanie ich na rozmowy. 'Co, nie chcecie grać? Założę się, że znajdziemy środki, abyście się dali ubłagać'" - tak mówił Peterek o zmuszaniu do gry w niemieckim zespole Bismarckhütter Ballspiel Club, za książką "Ruch Chorzów" Andrzeja Gowarzewskiego i Joachima Waloszka. W tym klubie występował w latach 1939-41. W czasie wojny podpisał trzecią listę narodową (osoby autochtoniczne, uważane przez Niemców za częściowo spolonizowane oraz Polacy niemieckiego pochodzenia). Pięć goli przeciwko Anglikom W 1942 roku Peterek został przymusowo wcielony do Wehrmachtu. Skierowano go do Francji, gdzie dostał się do amerykańskiej niewoli, a po uwolnieniu trafił do 1. Dywizji Pancernej pod dowództwem generała Stanisław Maczka. Dołączył do piłkarskiej drużyny Polskich Sił Zbrojnych. Rozegrał w niej 88 meczów. W finałowym spotkaniu o puchar dowódcy, wygranym z Anglikami 10-1, strzelił pięć goli. Po zakończeniu wojny grał we francuskim klubie St. Avon (1945-1946). Gdy wrócił do Polski miał problemy z Urzędem Bezpieczeństwa, który oskarżał go o przynależność do SS. Ponadto Władysław Bończa-Uzdowski, prezes Polskiego Związku Piłki Nożnej, wystosował do śląskich władz piłkarskich pismo, w którym domagał się wyjaśnień na temat dopuszczenia Petereka do rozgrywek piłkarskich w Polsce. Było to pokłosie wynikające z podpisania przez niego Volkslisty podczas wojny. Zarząd Ruchu wysłał stołecznym działaczom wiadomość sugerującą "brak orientacji w górnośląskiej specyfice". W kwietniu 1948 roku występował w rezerwach Ruchu, ale został namówiony do gry w pierwszej drużynie, w spotkaniu z Lechem Poznań, za kontuzjowanego Henryka Alszera. 38-letni Peterek strzelił głową pierwszą bramkę i miał asystę przy trafieniu Cieślika. "Tak, pamiętam, że podał mi i strzeliłem bramkę. Było 2-0 dla Ruchu" - potwierdził pan Gerard na łamach "Dziennika Zachodniego". "W końcu uległem naciskowi (...) Tuż po gwizdku sędziego przejąłem główką centrę Przecherki i nieuchronnie skierowałem piłkę do siatki. Drugiego gola strzelił Cieślik z mojego podania" - wspominał sam Peterek. Po meczu, przy kolacji, oświadczył: "Skończyłem dziś jako czynny zawodnik; postanowiłem, że siły moje poświęcę wyłącznie szkoleniu narybku jako trener" - dodał. Peterek prowadził rożne drużyny, poczynając od rezerw Ruchu. Ostatnią był Górnik Słupiec. Zmarł w tej miejscowości w styczniu 1969 roku. Teodor Peterek (urodzony 7 listopada 1910 roku w Świętochłowicach - zmarł 12 stycznia 1969 r. w Słupcu) Kariera: 1928-1939 Ruch Hajduki Wielkie (191 meczów - 156 goli)1939-1941 Bismarckhütter Ballspiel Club 1945-46 St. Avon 1947-48 Ruch Chorzów (1-1) 1931-38 reprezentacja Polski (9-6) Sukcesy: Mistrzostwo Polski - 1933-36, 1938, dwukrotny król strzelców ligi (1936, 1938); z reprezentacją - czwarte miejsce na igrzyskach olimpijskich w Berlinie (1936). Paweł Pieprzyca