Jakub Wilk: Wielki szacunek dla kibiców Lecha
- Cieszyłem się z wylosowania Lecha Poznań. To klub, który jest w moim sercu. Przegraliśmy, ale awans do finału Pucharu Polski wciąż zależy tylko od nas - mówi skrzydłowy Zagłębia Sosnowiec Jakub Wilk.

30-letni skrzydłowy Zagłębia Sosnowiec jest wychowankiem słynnej poznańskiej "Trzynastki", szkoły od lat współpracującej z "Kolejorzem". W Lechu Wilk zadebiutował w Ekstraklasie, w jego barwach wystąpił w niej blisko 150 razy. Od kilku lat gra jednak poza Poznaniem - z Żalgirisem Wilno wywalczył kilka tytułów w lidze litewskiej, jedną rundę spędził w rumuńskim FC Vaslui, a jesienią ubiegłego roku wrócił do Polski. Teraz reprezentuje Zagłębie Sosnowiec, z którym chce awansować do ekstraklasy. - Ucieszyłem się z wylosowania Lecha Poznań, bo spędziłem tu ładnych parę lat, zdobyłem Puchar Polski, mistrzostwo, Superpuchar, zagrałem w pucharach. To szczególne dla mnie miejsce, gdyż jestem wychowankiem klubu, kibicuję mu, mam go w swoim sercu. Od dzieciaka chciałem grać w nim, te moje marzenia się spełniły. Teraz jednak gram dla Zagłębie i robię wszystko dla niego - mówi Wilk.
We wtorek razem ze swoim Zagłębiem pojawił się w Poznaniu - jego klub przegrał pierwszy mecz półfinału Pucharu Polski z Lechem 0-1. Na murawie stadionu przy Bułgarskiej pojawił się dopiero w 77. minucie. - Nie cieszy nas to, że przegraliśmy, ale myślę, że wynik jest wciąż otwarty. Lech to topowa drużyna z ekstraklasy, która walczy o puchary, a może nawet o tytuł mistrzowski. Wynik jest w miarę pozytywny, za trzy tygodnie wszystko może się wydarzyć, inaczej potoczyć. To od nas zależy, czy damy radę odrobić stratę czy nie - opowiadał Wilk.
Już w Poznaniu Zagłębie mogło pokusić się przynajmniej o remis, bo miało sporo sytuacji pod bramką Jasmina Buricia. Nieskuteczni byli jednak Michał Fidziukiewicz i Łukasz Matusiak. Pięć lat temu Lech był w podobnej sytuacji - w półfinale Pucharu Polski trafił na czołowy wówczas klub pierwszoligowy, czyli Podbeskidzie Bielsko-Biała. Wtedy aż do ostatniej minuty "Kolejorz" prowadził 1-0, zremisował jednak po golu Adama Cieślińskiego. Wilk występował wówczas w Lechu. - Nie wiem, czy 1-1 byłoby bardziej sprawiedliwe, bo Lech też miał inne okazje, można nawet powiedzieć, że więcej. Szanujemy ten wynik, mamy kontakt, nie przegraliśmy 0-3 czy 0-4, że rewanż mógłby się tylko odbyć. Sami wszyscy wiecie, jaka jest piłka: wszystko może się jeszcze zdarzyć - tłumaczy pomocnik Zagłębia. Wtedy, w kwietniu 2011 roku, Podbeskidzie prowadziło w rewanżu 2-0, ale na boisku pojawili się Semir Stilić i Artjoms Rudnevs, którzy wbili rywalom trzy gole. W finale Lech zmierzył się z Legią i w Bydgoszczy przegrał po rzutach karnych.
Zagłębie Sosnowiec walczy nie tylko o finał Pucharu Polski, ale i o awans do ekstraklasy. W pierwszej lidze jest na razie trzecie i ma niewielką stratę do Wisły Płock oraz Arki Gdynia. - Mamy dwa cele. Owszem, najważniejszy to awansować do ekstraklasy, ale w Pucharze Polski dochodzą prestiżowe mecze, w których każdy chce się pokazać. Myślę, że możemy dać radę i wejść do finału, zrealizować swoje marzenia. Czasami uda się zagrać supermecz i wygrać - twierdzi Wilk, który po zakończeniu meczu był szczerze wzruszony. Choć kibice Lecha z "Kotła", zresztą ze wzajemnością, nie przepadają za fanami Zagłębia, to Wilka pożegnali skandując jego imię i nazwisko. - Nie spodziewałem się tego, supersprawa. Wzruszyłem się, mam szacunek dla tych ludzi i im za to dziękuję - powiedział piłkarz z Sosnowca.
Rewanżowy mecz Zagłębia z Lechem odbędzie się 5 kwietnia na Stadionie Ludowym w Sosnowcu.
Andrzej Grupa
Więcej na ten temat
Puchar Polski 07.08.2024 | Zagłębie Sosnowiec | 0 - 1 | Sandecja Nowy Sącz | |
Puchar Polski 26.09.2024 | Resovia | 1 - 0 | Lech Poznań | Relacja |
Zobacz także
- Polecane
- Dziś w Interii
- Rekomendacje