Droga z domu na stadion w okolicy? Zapomnijcie! Scott Cunliffe w sezonie 2018/2019 Premier League biegiem pokona drogę na każdy wyjazd swojego ukochanego Burnley FC. Łącznie przebiegnie 3000 mil, czyli jakieś 4830 kilometrów. Trasę zawsze zaczyna na ukochanym Turf Moor. Żaden lub w Europie nie ma takiego fana. Scott jest po czterdziestce, ma za sobą pracę w organizacjach niosących pomoc w Timorze Wschodnim i Indonezji, gdzie był świadkiem biedy, przemocy i obcował ze śmiercią. Po powrocie do Wielkiej Brytanii zdiagnozowano u niego PTSD (syndrom stresu pourazowego, który występuje u żołnierzy wracających z wojny czy u poszkodowanych w wypadkach) oraz depresję. Lekiem okazało się bieganie, a Cunliffe tak bardzo je pokochał, że został ultramaratończykiem. A że od urodzenia kocha swój klub - Burnley FC, to postanowił połączyć miłość do piłki z bieganiem i wymyślił nieco szalony, ale jakże piękny sposób wspierania swojej drużyny. Ot biega sobie na jej każdy wyjazdowy mecz w sezonie 2018/2019 Premier League. Biega to mało powiedziane, bo każda wyprawa to ultramaraton i wielkie wyzwanie. Ale Scott Cunliffe ma swój cel - chce zebrać na cele społeczne 10 tysięcy funtów szterlingów. Trasę zawsze zaczyna na stadionie Turf Moor, gdzie swoje domowe mecze rozgrywa Burnley FC. A później po prostu biegnie. Jedne wyprawy nie są bardzo długie, jak do Manchesteru, który oddalony jest od Burnley raptem o 48 kilometrów. Cunliffe wybiega z domu rankiem i po południu melduje się na meczu. Są jednak wyjazdy, które wymagają wielkiego - dosłownie poświęcenia i dokładnego planu rozłożonego na kilka, kilkanaście dni solidnego biegu. W tym miejscu trzeba przypomnieć, że miasto Burnley w hrabstwie Lancashire leży w centralnej Anglii. Na północ od Manchesteru i Liverpoolu, na zachód od Leeds. Niedaleko jest też Huddersfield i to na stadion Terierów nasz bohater miał w tym sezonie najbliżej - 25 mil (jakieś 40 kilometrów) - które musiał pokonać 1 stycznia, nie zważając na temperaturę i warunki pogodowe. W całym projekcie Scotta Cunliffe’a to są w ogóle czynniki, które nie odgrywają roli. Liczy się idea, codzienny bieg - pokonuje około 60 km dziennie - i zwrócenie uwagi ludzi na problem, jakim jest depresja i PTSD. Scott chce pomagać takim osobom dochodzić do siebie, walczyć skutecznie z chorobą i stawać na nogi. I zwraca uwagę, że zdrowie psychiczne musi iść w parze z fizycznym. Dlatego biegnie, zbiera środki i zwraca uwagę mediów w całej Wielkiej Brytanii, a teraz już w ogóle w Europie. Najtrudniejszy wyjazd w sezonie? Cóż, sportowo trener Sean Dyche mógłby wymienić takich kilka, ale dla Scotta Cunliffe’a był to bieg do Brighton, które leży na samym południu Anglii, nad kanałem La Manche. Do pokonania miał 290 mil (450 km), a całą wyprawę rozłożył na niemal dwa tygodnie. Po drodze - stara się omijać autostrady i biec jak najprzyjemniejszą okolicą, gdzie nie ma wielkiego ruchu samochodów - przytrafiały mu się przygody, ale też nie rezygnował z uciech życia. Piwo czy angielskie śniadanie? Czemu nie. Wszak po drodze traci kilkadziesiąt tysięcy kalorii, a energii musi starczyć na kolejne wyprawy. Były - jak to w biegu ultra - chwile zwątpienia, kryzysu czy bólu, gdy stopa spuchła tak bardzo, że nie mógł jej wcisnąć do buta. Ale Scott te przeciwności pokonał i nadal jest w trasie. W ten weekend Cunliffe odpoczywa, bo Premier League nie gra. Za tydzień na Turf Moor przyjeżdża Tottenham Hotspur. Ale już 27 lutego biegacza czeka wyprawa do Newcastle. Ciężka? Nie do końca, "tylko" 111 mil, czyli 179 kilometrów. Porządny bieg ultra. Później lekka przebieżka do Liverpoolu (56 mil) 9 marca, a 6 kwietnia ostatnie ekstremalne zadanie w sezonie. Wyprawa na południe, do Bournemouth Artura Boruca. To niemal tak samo daleko, jak do Brighton. 280 mil (450 km) biegu, wyprawa na kilkanaście dni-etapów. Później bohatera czeka jeszcze wizyta na Stamford Bridge w Londynie (20 kwietnia), czyli 229 mil biegu (368 km), a na koniec sezonu 4 maja przebieżka do Liverpoolu na Goodison Park. Tylko 56 mil (90 km). - Chcę wykorzystać moje doświadczenia, by pomóc innym. Piłka nożna i sport w ogóle to znakomity środek do tego, by jednoczyć ludzi. Bieganie również, a przy okazji znakomita terapia - mówi najsłynniejszy chyba obecnie ultramaratończyk na Wyspach. Zawsze w trasie, zawsze w bordowo-błękitnej koszulce "The Clarets" i uśmiechem na twarzy. Jak się szacuje, gdy zakończy w maju swój projekt, będzie miał na koncie pokonanych 3000 mil (4830 km), czyli tyle co 115 maratonów. Ze swoim przesłaniem chce dotrzeć do siedmiu milionów ludzi, by zebrać 10 tysięcy funtów. I cieszyć się meczami swojego Burnley. Klub i ludzie z nim związani wspierają Cunliffe’a, na różnych etapach biegu towarzyszyło mu prawie stu biegaczy. W internecie Scotta Cunliffe’a można znaleźć na Twitterze (#TheRunAwayChallenge), ale też Facebooku czy YouTubie. W jednym z etapów, biegu z Turf Moor na Amex Stadium w Brighton, towarzyszyła mu telewizja BBC. Reportaż możecie zobaczyć tutaj: Burnley FC w tabeli Premier League jest piętnaste. Walczy coraz skuteczniej o utrzymanie, ostatni mecz w lidze przegrało pod koniec grudnia. Do tego na własnym boisku. Mając takiego fana piłkarzom "The Clarets" nie wypada po prostu grać słabo. Zobacz wyniki, terminarz i tabelę Premier League Kris