"Nikt więcej mnie tak nie upokorzy" - obiecał sobie syn bramkarza, kiedy ojciec chciał dać mu szansę debiutu w I lidze, ale z loży honorowej zbiegł prezes grożąc, iż następnego dnia wyrzuci z klubu ich obu. Przeniósł się do II ligi, potem spadł do III i to wystarczyło, by zrozumieć, że jeśli chce zaimponować ojcu, to nie z boiska, ale z ławki. Kariera uniwersytecka szła mu zdecydowanie lepiej, tak jak staże trenerskie w Anglii, a po powrocie do domu koło piłkarskiej fortuny ruszyło we właściwą stronę. Język angielski pozwolił mu zostać tłumaczem legendarnego Bobby Robsona w Sportingu, Porto, a potem Barcelonie. Do dziś Katalończycy, gdy chcą mu dopiec wrzeszczą z trybun Camp Nou: "traductor" (tłumacz). W tym czasie kariera piłkarska syna murarza z Santpedor była w rozkwicie. Już jako 21-latek zdobył z Barceloną na Wembley Puchar Europy, był wychowankiem klubu i pozostał mu wierny przez 17 lat. W tym czasie poznał syna bramkarza i ci dwaj zdecydowanie się polubili. Perfekcjonista natychmiast pozna perfekcjonistę, zwłaszcza, gdy łączy ich ta sama pasja. Kiedyś, po meczu z Athletic Bilbao syn murarza wyrwał syna bramkarza z rąk francuskiego trenera Luisa Fernandeza, który z wściekłości chciał go rozszarpać. Syn bramkarza niczego jeszcze nie osiągnął, już wtedy był jednak typem irytującego prymusa przekonanego, że tylko on zna na szczyt właściwą drogę. W 2000 roku syn bramkarza miał dość tyrania na cudze konto. Z pierwszej samodzielnej pracy w Benfice wyleciał jednak po miesiącu popadając w konflikt z prezesem. Swojej wizji bronił bez kompromisów i już po trzech latach miał rodzinny kraj u stóp. W 2003 roku zdobył z FC Porto Puchar UEFA, a dwanaście miesięcy później, jego zespół był najlepszy w Europie. Nie było już w Portugalii klubu, który udźwignąłby rosnące ego. Syn murarza zniknął z Camp Nou rok po synu bramkarza. Pewnego dnia wszedł do szatni czując, że energia i entuzjazm właśnie go opuściły. Ulubiony uczeń Johanna Cruyffa, symbol Dream Teamu i Katalonii ogłosił: "muszę was opuścić, by poznać inne piłkarskie kultury". Porzucił wielki klub, by rozpocząć tułaczkę po klubikach Włoch, Kataru i Meksyku. W Serie A zdyskwalifikowano go nawet za doping, został oczyszczony z zarzutów już po zakończeniu kariery. Do Barcelony wrócił z głową pełną doświadczeń i pomysłów - ich konsekwencją były kursy trenerskie. Zawsze bardzo ciągnęło go do Argentyny. Jako piłkarz chciał grać w River Plate, ale transfer nie doszedł do skutku. Jako kandydat na trenera wybrał się w daleką podróż. W czasie długich rozmów o filozofii i futbolu Cesar Luis Menotti odkrył w nim bratnią duszę, a Marcelo Bielsa dał bezcenną radę jak sprawiedliwie traktować media. Szybko mu się przydała, bo po zaledwie 12 miesiącach pracy z rezerwami Barcelony został trenerem pierwszej drużyny. Ta akurat była w rozsypce po erze Ronaldinho. Dwa kolejne lata przyniosły mu aż osiem trofeów - poza Johannem Cruyffem nie osiągnął tyle w Barcelonie żaden trener. Według rady Bielsy nie udziela indywidualnych wywiadów, by nie faworyzować wielkich tytułów i stacji telewizyjnych. Można z nim omówić każdy temat, wyłącznie na konferencjach prasowych. Wybrańcami mogą się czuć ci dziennikarze, którzy zostali dopuszczeni przed oblicze syna bramkarza. Z człowieka w sandałach i czapce założonej daszkiem do tyłu, zmienił się w słup reklamowy najbardziej wytwornych płaszczy i garniturów. W siedem lat zdobył 18 trofeów - jest najlepiej opłacanym trenerem świata, uważnym za cudotwórcę, którego ręka zdolna jest odmienić nawet Real Madryt i Florentino Pereza. Obaj są dumą swoich rodzin. Syn murarza zabiera ojca na Camp Nou, a ten przyznaje, że gra drużyny i jej sukcesy przedłużają mu życie. Bramkarz reprezentacji Portugalii, a potem trener: Rio Ave, Belenenses i Vitórii Setúbal jest od dawna w głębokim cieniu dokonań syna. To jednak nie wystarczy. Syn bramkarza jest jednym z trzech trenerów, którzy zdobyli Puchar Europy w dwóch różnych klubach. Ernst Happel i Ottmar Hitzfeld już mu nie zagrażają: pierwszy nie żyje, drugi wybiera się na emeryturę. Nowy trener Realu chce być też pierwszym, który zdobędzie tytuły mistrzowskie w trzech najsilniejszych ligach (angielska, włoska i hiszpańska). Wyprzedzić mógłby go Carlo Ancelotti, ale musiałby się przenieść z Premier League do Primera Division. Na koniec kariery syn bramkarza ma zamiar przezwyciężyć niechęć do pracy z reprezentacją i zdobyć z Portugalią tytuł mistrza świata lub Europy. To także jeszcze nikomu się nie udało. Chce być najlepszy w historii, na zawsze zapamiętany, choć wszystkie piłkarskie kompleksy już wyleczył, a długi pospłacał. Syna bramkarza można nazwać kosmopolitą, syn murarza udowodnił dotąd, że jest w symbiozie z Barceloną. Katalończyk, wychowanek "La Masia", czujący do szpiku kości telepatyczny futbol Xaviego, Messiego i Iniesty. Co by się jednak z nim stało w innej piłkarskiej rzeczywistości? Na razie nie ma powodu o tym myśleć - liczą się najbliższe miesiące, kiedy syn bramkarza ma zamiar zmienić się w pogromcę Barcelony. Syn murarza nie myśli jednak o dożywotniej posadzie w rodzinnej Katalonii. Odrzucił propozycję sześcioletniej umowy, po to, by móc odejść, kiedy wejdzie do szatni Camp Nou i jeszcze raz poczuje brak entuzjazmu do pracy. Wtedy znów ruszy w świat zaczynając wszystko od początku. PS. Syn bramkarza - Jose Mourinho; syn murarza - Pep Guardiola. <a href="http://www.dariuszwolowski.blog.interia.pl/?id=1940589">Dyskutuj o artykule z Darkiem Wołowskim!</a> <a href="http://wyniki.interia.pl/rozgrywki-L-hiszpania-primera-division,cid,658,sort,I">Primera Division na żywo w INTERIA.PL!</a>