Oddanie do użytku mającej mieścić 43 tysiące widzów Areny da Baixada wciąż się opóźnia. Według sekretarza generalnego FIFA Jerome'a Valcke, najbliższe trzy tygodnie będą decydujące, a w przypadku dalszych kłopotów, miasto zostanie usunięte z programu MŚ. - Obecna sytuacja stadionu jest nie do zaakceptowania. To nie jest opóźnienie, to jest wielkie, wielkie opóźnienie - powiedział dziennikarzom Valcke po wizycie w Kurytybie. Jak dodał, sprawa choć skomplikowana, jest w istocie prosta. - Nie ma stadionu, nie ma turnieju - podkreślił. Minister sportu Brazylii Aldo Rebelo zapowiedział, że rząd zrobi wszystko, by uniknąć kompromitacji. - Zrobimy wszystko, by obiekt gościł mecze mistrzostw świata - zadeklarował. Obecnie zaawansowanie prac na stadionie ocenia się na 88,8 procent. Takie informacje przekazał klub Atletico Paranaense, który jest właścicielem obiektu. Miał być gotowy w grudniu 2013, ale - podobnie jak w przypadku pięciu innych aren - budowa się przedłuża. W czwartek FIFA ma zatwierdzić gotowość Areny das Dunas w Natal. Z kolei do 15 kwietnia ma być oddana do użytku Corinthians Arena w Sao Paulo, gdzie na 12 czerwca zaplanowany jest mecz otwarcia między Brazylią a Chorwacją. Budowa stadionu w Kurytybie ma kosztować 138 milionów dolarów. Zaplanowano rozegranie na nim czterech meczów fazy grupowej, m.in. broniącej tytułu Hiszpanii z Australią. Drużyna z Półwyspu Iberyjskiego ma zresztą mieszkać w tym mieście w czasie mundialu.