Najwięcej superlatywów można znaleźć w hiszpańskich dziennikach. "Barcelona na szczycie światowego futbolu" - pisze "El Pais". "Królem" nazywany jest przez "El Mundo" Messi. "Argentyńczyk jest na najlepszej drodze, by odebrać nagrodę dla najlepszego piłkarza na świecie w 2009 roku" - oceniają. O "legendzie" mówi "El Periodico" - "tę drużynę z Barcelony zapamiętamy na zawsze. Nie tylko my, a cały świat". Pojawiają się również takie określenia jak "perfekcyjny team", czy "sztuka sama w sobie". Odważnie ocenia Barcelonę "As". "Podopieczni Josepa Guardioli sięgnęli po trzy tytuły - mistrzostwo kraju oraz Puchary Hiszpanii i Europy, a tylko tyle, bo uczestniczyli tylko w tych trzech rozgrywkach. Są w stanie wygrać z każdą drużyną na świecie, a swój kunszt pokazali w środę w Rzymie". Na Messim jeszcze bardziej skupia się angielska prasa. Na Wyspach nie mają wątpliwości - to przez Argentyńczyka Manchester po raz drugi z rzędu nie wygrał Ligi Mistrzów. "Czerwone Diabły zostały zmiażdżone, a wszystko za sprawą jednego gracza - Messiego. Katalończycy nie mieli litości i pobili. Pobili tak, że ból pozostanie na zawsze" - napisał "The Mirror". Jeszcze dalej w nazewnictwie posuwa się "Daily Mail", który napastnika "Barcy" nazwał "głową Boga", a porażkę Manchesteru określił jednym słowem - "upokorzeni". "Daily Express" uważa, że angielscy zawodnicy nie zdali egzaminu z historii. "Umiejętności i dotychczasowe triumfy znalazły swój koniec na Stadio Olimpico w Rzymie". Trochę litości dla Anglików ma "The Guardian". Po słowach krytyki "sir Alex Ferguson został pokonany przez raczkującego na ławce trenerskiej Guardioli", gazeta znalazła także wytłumaczenie - "każdy kto w tym sezonie spotkał się z Barceloną musiał uznać jej wyższość". Również Portugalczycy są zdania, że Puchar Europy zasłużenie powędrował do Barcelony. "Pod zwycięstwem Katalończyków podpisali się Samuel Eto'o i Lionel Messi. To był triumf projektu Guardioli" - pisze "Diario de Noticias". Poetycko wyrażają się francuscy dziennikarze. "W rzymską noc argentyński skrzat rozświetlił finał piłkarskiej Ligi Mistrzów. Magiczna główka, moment nadprzyrodzonej gracji wystarczył by z gwiazdami przejść na "ty"" - opisał mecz "France Football".