Igor Gołaszewski: Nie wiem, skąd w ludziach tyle chamstwa
- Trzeba skończyć z jeżdżeniem po mniejszych miejscowościach. Kluby z taką renomą i historią jak Polonia nie są mile witane w miasteczkach. Nie wiem, czym to jest spowodowane. Ludzie nie potrafią się często zachować. Kiedy mają okazję zobaczyć drużynę z ogromną tradycją, powinni zachować minimalny szacunek - mówi w rozmowie z Interią Igor Gołaszewski, trener Polonii Warszawa, która w sobotę rozegra pierwszy mecz w rundzie wiosennej III ligi łódzko-mazowieckiej.

Interia: Ile pieniędzy potrzeba na awans do II ligi?
Igor Gołaszewski: - Pieniądze są zagwarantowane, budżet mamy dopięty. Jesteśmy zwarci i gotowi. Teraz wszystko zależy od drużyny. Musimy zniwelować stratę do lidera, później trzeba ewentualnie w dwumeczu barażowym ograć rywala z ligi dolnośląskiej.
Będziecie gonić lidera z Aleksandrowa Łódzkiego w taki sposób jak Legia goniła w tabeli Piasta Gliwice?
- Nie ma reguły, że po rundzie jesiennej zespół z przewagą w tabeli na koniec sezonu zajmie pierwsze miejsce. Wszystko jest możliwe, dlatego piłka jest tak fantastyczną dyscypliną. Jest po prostu nieobliczalna.
Awans teraz albo nigdy? Po reformie ligi w przyszłym sezonie nie będzie już tak łatwo wejść na wyższy poziom rozgrywkowy.
- Jeśli teraz się nie uda, mamy przygotowaną drużynę na następny sezon. Chcemy jednak awansować już teraz. Realizujemy pięcioletni plan powrotu do Ekstraklasy. Nie chcemy już na samym początku zaliczać opóźnienia. Jesienią mieliśmy spore aspiracje, ale nie wyszło. Zbudowaliśmy na szybko zespół, ale zabrakło zgrania. Mentalnie i charakterologicznie nie funkcjonowało wszystko jak trzeba. Dlatego zimą doszło do rotacji w składzie.
W związku z reorganizacją rozgrywek na razie bliżej wam do spadku niż awansu.
- Nie ma takiej opcji jak spadek. Znamy swoją wartość, wiemy jak jesteśmy przygotowani. Nie mogę oczywiście zagwarantować, że awansujemy, bo jesteśmy w takiej sytuacji, że nawet odnosząc same zwycięstwa do końca sezonu nie zagwarantujemy sobie sukcesu.
Polonia przygotowywała się do sezonu w dość ekskluzywny sposób - pojechaliście na obóz na Cypr. Nawet Śląsk Wrocław nie miał takiego komfortu i trenował w Polsce. Nie boi się pan, że jak coś pójdzie nie tak, kibice będą wam wytykać, że nie potrafiliście pomimo idealnych warunków do treningu zawojować trzeciej ligi?
- Niczego nie zakładam z góry, ale strachu nie ma. Klub zapewnił nam dobre warunki, drużyna dobrze się dzięki temu przygotowała.
Reforma ligi ma sens?
- Poszczególne grupy w trzeciej lidze są dowodem na to, że tak. Są zespoły, które nie nadążają jakością za czołówką. Wycofują się, mają mało punktów. Po reformie będą grali najlepsi.
Czy małe ośrodki piłkarskie udźwigną zmiany, jakie niosą za sobą dużo większe nakłady finansowe i organizacyjne? Dolcan Ząbki i Okocimski Brzesko, czyli kluby grające na wyższym poziomie rozgrywkowym, nie podołały wyzwaniom.
- Mamy podnosić poziom naszych lig. Tak stało się przed laty z pierwszą ligą, później z drugą. Teraz reforma puka do trzecioligowych drzwi. Zespoły nie dające rady finansowo nie znajdą miejsca w poszczególnych klasach rozgrywkowych. Chcąc podnieść poziom nie możemy ciągnąć za sobą kulejących.
A nie jest tak, że wzmacniając poziom piłki, zabije się ją w małych miejscowościach?
- Jeżeli chcemy liczyć się w Europie, jeżeli chcemy równać do czołówki, to musimy działać w taki sposób. Ci, którzy chcą się bawić i tylko egzystować, będą kopać piłkę w niższych ligach. Jest A klasa, jest B klasa, okręgówka, czwarta liga. Znajdą się środki, sponsorzy, wtedy powalczą o awans.
W przypadku awansu Polonia poradzi sobie w drugiej lidze?
- Ten zespół przygotowany jest do rywalizacji na równym poziomie z drużynami pierwszej i drugiej ligi, co zresztą pokazały wyniki sparingów. Przewrotu majowego nie planujemy. Polonia jesienią straciła mnóstwo bramek w końcówkach meczów.
Udało się to wyeliminować?
- Na jedenaście straconych bramek, siedem wpadło w doliczonym czasie gry. Jak wykazały analizy, sposób jest prosty. W pierwszej połowie trzeba nastrzelać tyle goli, żeby po przerwie mieć spokój i grać fajną, otwartą piłkę dla publiczności.
Jesteście najmocniejsi w swojej grupie?
- Tego nie potwierdzę, ale czujemy się silni. Zawodnicy wiedzą, jaką klasę i poziom prezentują. Jesteśmy świadomi, że gra o punkty to nie to samo co postawa w sparingach.
Od degradacji Polonii z Ekstraklasy minęło sporo czasu. Nadal daje się odczuć, kiedy jedziecie na wyjazd, że klub ma markę, czy może "Czarne Koszule" spowszedniały już w niższych ligach?
- Na nasze spotkania wyjazdowe przychodzi zawsze dużo ludzi. Dla rywali to jedno spotkanie jest najważniejszym w rundzie, nawet jak grali przy Konwiktorskiej. Na początku kibice myśleli, że każdy, kto przyjedzie na Polonię grać przy sztucznym oświetleniu, będzie się bronił. A tak nie było, bo rywale gryźli trawę. Teraz myślę, że będziemy trochę inaczej postrzegani, głównie ze względu na zajmowane miejsce w tabeli.
Skąd pomysł, aby finansować kibicom Polonii mecze wyjazdowe?
- Kiedy jedziemy do mniejszej miejscowości, zazwyczaj jesteśmy opluwani, obrażani. Nie mamy wsparcia własnych kibiców. A to jest bardzo ważne, przekonaliśmy się, kiedy graliśmy w Otwocku ze Startem. Było szaro i ponuro do momentu, kiedy zobaczyliśmy, jak na trybuny wchodzą nasi kibice. Zawodnicy czują wsparcie, nawet garstki fanów. Dla nas koszty nie będą duże. Raz na dwa tygodnie można wygospodarować z pięćset złotych. Wyjdzie po piętnaście złotych na członka zespołu.
Często dochodzi do sytuacji, kiedy jesteście obrażani przez miejscowych? Kiedyś hokeiści Legii Warszawa, grający w nic nie znaczącej drugiej lidze, mieli problemy praktycznie wszędzie, gdzie się pojawili. Rzucano w nich nawet koszami na śmieci.
- Zdarzało się, szczególnie przed meczem podczas rozgrzewki. W Sieradzu obrażano nas. Chamstwo totalne. W sobotę gramy z nimi i chcemy się zrewanżować. Na boisku oczywiście. Z chamstwem spotkaliśmy się także w Nowym Dworze przy okazji meczu z rezerwami Legii. Kibice stali tuż przy ławce rezerwowych. Wyzywali nas, obrażali nasze matki, żony, kochanki. Cały płaszcz miałem opluty przez nich. Legia jako organizator nie stanęła na wysokości zadania. Nie powinna do takiej sytuacji dopuścić. Albo specjalnie tak zrobiła...
Rundę wiosenną rozpoczniecie z myślą przewodnią: jak najszybciej skończyć z wyjazdami na wioski?
- Po prostu trzeba skończyć z jeżdżeniem po mniejszych miejscowościach. Kluby z taką renomą i historią jak Polonia nie są mile witane w miasteczkach. Nie wiem, czym to jest spowodowane. Ludzie nie potrafią się często zachować. Kiedy mają okazję zobaczyć drużynę z ogromną tradycją, powinni zachować minimalny szacunek. Bez wyzwisk. Powinni się cieszyć, że raz na pięćdziesiąt lat mają okazję na żywo obejrzeć zespół, który przecież w niedalekiej przeszłości zdobywał mistrzostwo Polski. Przecież jesteśmy Polakami. Jakby nie daj Boże coś złego się stało, walczylibyśmy ramię w ramię.
Krzysztof Oliwa
Więcej na ten temat
Zobacz także
- Polecane
- Dziś w Interii
- Rekomendacje