Partner merytoryczny: Eleven Sports

Emocjonująca bitwa Legii z Piastem w hicie 26. kolejki Ekstraklasy

Piast Gliwice przegrał u siebie z Legią Warszawa. Gospodarzom nie pomógł rewelacyjny w bramce Frantiszek Plach. Legioniści mieli przewagę przez cały mecz i w końcu wbili bramkę, która ostatecznie dała im zwycięstwo.

Zbigniew Boniek o Superlidze: To jest piłkarska III Wojna Światowa. Wideo/INTERIA.TV/INTERIA.TV

Wszyscy byli ciekawi, jak Legia poradzi sobie bez Czesława Michniewicza, który został zdyskwalifikowany na dwa mecze więc w jego zastępstwie zespół poprowadził asystent Paweł Małecki. Przyznać trzeba, że legioniści zagrali dobry mecz.

Piast - Legia: ciągła przewaga gości

Oba zespoły wyszły zmotywowane, nikt nogi nie odstawiał. Legia od razu przejęła inicjatywę i często grała na połowie Piasta choć nic z tego nie wynikało. Wrzutki, podania w pole karne gospodarzy nie znajdowały adresata.

Piast rozpoczął z tyłu trzema środkowymi obrońcami (Piotr Malarczyk miał po lewej stronie Jakuba Czerwińskiego a po prawej - Tomasza Huka), wahadłowi - Martin Konczkowski i Jakub Holubek wspomagali ich w razie potrzeby. Potrzeba była, bo Legia nacierała. Czerwiński robił co mógł, kilka razy mocnymi wybiciami wyjaśniał sytuację, jednocześnie ciągle mając oko na Rafaela Lopesa.

Gospodarze długo nie potrafili stworzyć okazji, przepchnąć się przez szyki obronny legionistów. Nie wyglądało jednak, żeby tym się denerwowali, grali cierpliwie. Dopiero w 20. minucie Tiago Alves popędził środkiem i oddał strzał, ale piłka minęła bramkę i Artur Boruc nie musiał nawet interweniować. W pierwszej połowie to była jedyna okazja gospodarzy, choć też nie stuprocentowa.

Legia miała ich więcej, w 27. minucie Filip Mladenović oddał ostry strzał, ale Frantiszek Plach spisał się bez zarzutu. Po chwili ten sam piłkarz padł jak snopek w polu karnym po interwencji Tomasza Huka, ale sędzia nie zareagował. Podobnie zresztą kiedy piłkarze Piasta domagali się gwiazdka po ręce, którą zauważyli... 

Piast - Legia: zasłużony gol dla lidera

Obraz gry nie zmieniał się. Plach fruwał, a legioniści strzelali. W 52. minucie Tomas Pekhart miał "setkę" i powinno być 1-0 dla gości. "Powinno" w piłce nic nie znaczy, przekonaliśmy się o tym także w tym meczu. Rzuty rożne pokazywały przewagę Legii. Czasami jej piłkarze przy stałych fragmentach wbiegali w ośmiu!

W 61. minucie Piast miał pierwszą sytuację do zdobycia gola. Piłkę przejął Jakub Świerczok, obrońcy Legii próbowali go desperacko powstrzymać. Napastnik Piasta nieoczekiwanie dla wszystkich zamiast strzelać fantastycznie płasko podał do środka. Rozpędzony Tiago Alves miał przed sobą tylko Artura Boruca i całą bramkę, ale... kopnął w aut!  

W 69. minucie kolejna świetna okazja dla Legii, ale Plach w rewelacyjny sposób odbił uderzenie Pehkarta z bliska. Pięć minut później nie miał jednak szans przy precyzyjnej główce Rafaela Lopesa. To był zasłużony zwycięski gol dla gości. Mogli wbić jeszcze jednego, ale Plach potwierdził, że jest czarodziejem w sytuacji sam na sam z rezerwowym Konradem Kostorzem.

Piast Gliwice - Legia Warszawa 0-1 (0-0)

Bramka: 0-1 Rafael Lopes (74.)

Piast: Plach - Huk, Malarczyk, Czerwiński - Konczkowski, Sokołowski (72. Jodłowiec), Chrapek Ż (82.Milewski Ż), Steczyk (72. Pyrka), Tiago Alves (76. Badia) - Świerczok (76. Żyro)

Legia: Boruc - Jędrzejczyk, Wieteska, Hołownia - Juranović, Ślisz, Gwilia (56. Andre Martins), Kapustka (56. Luquinhas Ż), Mladenović - Pekhart, Rafael Lopes (82. Kostorz).

Martin Konczkowski (z lewej) w starciu z Rafaelem Lopesem/Andrzej Grygiel/PAP
INTERIA.PL

Zobacz także

Sportowym okiem