Cracovia - Wisła. Andrzej Iwan dla Interii: Wisła działa jak polski rząd w dobie pandemii
- W Wiśle nie dzieje się najlepiej, jeśli chodzi o organizację. Słyszę o wielkim powrocie trenera przygotowania fizycznego Leszka Dyi, do którego zwolnienia Kuba Błaszczykowski dopuścił, na wniosek trenera Skowronka. Działamy trochę jak polski rząd w dobie pandemii - krytykuje "Białą Gwiazdę" jedna z jej legend Andrzej Iwan. Już w piątek o g. 20 jubileuszowe, dwusetne Wielkie Derby Krakowa.

Michał Białoński, Interia: Jakie ma pan przeczucia przed Wielkimi Derbami Krakowa. Widzi pan jakąś szansę dla Wisły, która po fatalnej serii porażek zwolniła trenera Skowronka i do derbów przystąpi z jego asystentami Mokrym i Kmiecikiem?
Andrzej Iwan, były znakomity piłkarzy Wisły i reprezentacji Polski: W tej sytuacji, gdy działamy trochę jak polski rząd w dobie pandemii, pojawiają się co chwilę nie do końca precyzyjne ruchy, trudno o optymizm. Wszystko jest jak na karuzeli, pomysł goni pomysł. Trener Skowronek miał wylecieć, później został. W tym momencie nie było innego wyjścia. Kuba Błaszczykowski i jego współpracownicy pewnie liczyli, że uda się wygrać z Zagłębiem Lubin, co było spokojnie do osiągnięcia. My nie graliśmy rewelacyjnie, ale Zagłębie tak samo. Porażka przelała czarę goryczy i wszyscy doszli do wniosku, że należy zmienić trenera.
Teraz obojętne kto poprowadzi zespół, w derbach postara się go ustawić jak najlepiej. Kaziu Kmiecik pracował w sztabach kilku ostatnich trenerów, swoje przemyślenia ma, jest starym praktykiem jako piłkarz i trener. Oczywiście, na zewnątrz nazwiskiem niech firmuje ten, kto był asystentem trenera Skowronka z wyboru.
Wiemy, że w Wiśle nie dzieje się najlepiej, jeśli chodzi o organizację. Słyszę o wielkim powrocie trenera przygotowania fizycznego Leszka Dyi, do którego zwolnienia Kuba dopuścił, na wniosek trenera Skowronka. Widać, że Błaszczykowski miał bezgraniczne zaufanie do trenera Skowronka. To wszystko nie wpływa na poprawę atmosfery przed derbami.
Czasami dziwiły mnie posunięcia kadrowe trenera Skowronka przy wyborze "jedenastki". Chcę zaznaczyć, że nie jestem aż tak blisko klubu jak kiedyś.
Jako obserwator postronny byłby pan w stanie wymienić wyjściową "jedenastkę" Wisły?
- Nie ma takiej. To jest dziwne. Skoro rotujesz zawodnikami, to pewniakiem i jego konkurentem, któremu dajesz szansę, ale swojego firmowego wybranka na każdą pozycję musisz mieć. Do tej pory to było nie do końca przemyślane i nie wiem z czego się to brało. Przecież ani nie cierpimy na nadmiar klasowych zawodników, ani na wyrównaną kadrę. Dlatego ciężko o rotację. Na nią może sobie pozwolić trener Papszun w Rakowie, który ma szeroką i w miarę wyrównaną kadrę. U nas, w Wiśle to nie ma miejsca.
Jak ocenia pan Cracovię?
- Wystartowała z minus "piątką", co nota bene było śmieszną karą jak na skalę korupcji, już jest przed nami w tabeli. Gdyby jej nie odebrano punktów, byłaby już poza zasięgiem Wisły, a tak poprzez zwycięstwo w derbach teoretycznie "Biała Gwiazda" może wyprzedzić "Pasy".
Atut własnego boiska w tym momencie nie odgrywa żadnej roli. Chłopaki z szatni mogą się poczuć uwolnienie od zawiłości. Nie chce mi się wierzyć, że trener Mokry nie będzie przyjmował wskazówek Kazka Kmiecika. Kazek jako asystent miał zawsze bardzo dobry kontakt z zawodnikami. Mokry z Kmiecikiem wspólnie, po cichu ustalą naprawdę dobry skład na derby. Cracovia gra z dużą dozą szczęścia. Czasem ma pecha, ale generalnie porywającej piłki w jej wykonaniu nie uświadczysz.
Muszę powiedzieć, że - jak rzadko - te derby mnie nie rozgrzewają do czerwoności.
Może przez ogromną liczbę obcokrajowców w obu ekipach, zwłaszcza w Cracovii?
- Odskoczę trochę od tematu: czasem czytam o Olku Buksie: "Wiślackim snajperem są zainteresowane wielkie kluby!" Proszę mi powiedzieć, jakim on jest snajperem? Popadamy ze skrajności w skrajność. Olek miał fajne wejście smoka parę razy, ale ten chłopak powinien częściej dostać szansę. Jak on ma być naszym kapitałem, to przecież wiadomo, że inną cenę ma towar wygrzebany z samego spodu magazynu niż ten prosto z wystawy.
Absolutnie nie mamy godnego napastnika, który byłby bezdyskusyjnie na tej pozycji najlepszy, więc dlaczego nie promować Olka, na którym można zarobić?
Ostatnio częściej grał Fatos Bequiraj, na którym się nie zarobi, podobnie jak w obronie zamiast Hoyo-Kowalskiego więcej szans dostaje piłkarski obieżyświat Mehremić.
- Zważywszy na ekonomiczną sytuację Wisły jej polityka powinna być zdecydowanie inna! Nie ma żadnych gwarancji, że z tymi wygami zagranicznymi jesteśmy w stanie osiągnąć cokolwiek innego niż przy promowaniu swoich chłopaków. Trener wie, co się dzieje w tygodniu na zajęciach. Hoyo-Kowalski debiutował w lidze prawie dwa lata temu.
Nawet trenował w parze z Kubą Błaszczykowskim po jego powrocie do Wisły w styczniu 2019 r.
- I gdzie ten młody obrońca teraz jest rany Boskie?! Moje zdanie jest takie, że on stracił te dwa lata, również przez urazy. Gdyby dostawał cały czas, a gorzej by nie było niż z Janickim w obronie. Uważam np., że Klemenz robił dużo błędów przez to, że grał z Janickim w parze, bo musiał nadrabiać. Taki syndrom Arka Głowackiego z kadry, gdzie reszta uciekała, a "Głowa" musiał ratować i zawsze coś się stało. Gdyby Hoyo-Kowalski był lepiej promowany, mogłoby go już nie być w klubie, ale na koncie zostałyby niemałe pieniądze za niego.
Czy jest szansa na piękne derby?
- Nie spodziewam się żadnego widowiska po obu zespołach.
Cracovia męczy swą grą, ale jest skuteczna, wciśnie jedną bramkę i często tak wygrywa.
- Dokładnie. Na dodatek będą niesprzyjające okoliczności, brak kibiców na trybunach. Kibic by piłkarzy "pejczował" do zaatakowania, czegoś będzie żądał. Czasem piłkarze dają mu się ponieść i chwała im za to! Teraz grasz praktycznie tylko i włącznie dla ciułania punkcików i Cracovia w tym temacie radzi sobie lepiej od Wisły już od paru sezonów. Wiśle zdarzały się momenty widowiskowej gry, Cracovii również, tyle że rzadziej. Generalnie męczą piłkę obydwie drużyny.
Obie ekipy mają też bliźniacze problemy z wychowankami: Wisła jest w rozkroku z Buksą, nie może być pewna, że do 2023 r. kontrakt zostanie faktycznie przedłużony, a Cracovia, przez nieporozumienia z menedżerem, przesunęła do rezerw Mateusza Wdowiaka.
- Znając ojca Olka Buksy, nie chce mi się wierzyć, że on nie zagwarantował sobie w umowie z Wisłą pewnych rzeczy. To jest człowiek biznesu i wie jak się poruszać w takich tematach, potrafi zadbać o karierę synów. Nie zdziwię się, że menedżer Pini Zahavi od razu znalazł w umowie kruczek, który pozwoli wyciągnąć Olka wcześniej.
Co do Wdowiaka, jestem sceptyczny. O ile Olka rozumiem - jest jeszcze niepełnoletni, a gdy w styczniu ukończy 18 lat, umowy podpisane z ojcem stracą ważność, o tyle sprawa Mateusza mnie trochę dziwi. Słyszę "agencja menedżerska". Ja rozumiem, że menedżera potrzebuje ktoś, kto jest niemotą albo za granica nie zna języka i prawa. U nas jest ogromna liczba menedżerów, ale też każdy z nich ma wielu piłkarzy pod skrzydłami. Z tego rodzą się problemy dla klubów i zawodników też. Nie wierzę w to, że gdyby Mateusz Wdowiak rozmawiał z Cracovią bez pomocy menedżera, to by się nie dogadał! Zrobiłby to w pięć minut!
Michał Probierz mówił, że z samym zawodnikiem porozumienie było zawarte. Menedżer walczył natomiast o niską klauzulę odstępnego.
- Dokładnie. Ci menedżerowie mącą w głowach chłopaków. Sami chcą na tym jak najwięcej zarobić, przecież nie pracują dla idei. Tak naprawdę drugorzędną sprawą jest los zawodnika, nie wspominając już o klubie.
Gdyby nawet Mateusz w końcu się porozumiał z "Pasami" i w nich został, to już nie będzie to samo. On był spontaniczny, piłkarsko dobry, bardzo dobra baza szybkościowa. Szkoda go, on robił różnicę w Cracovii. Szkoda, że nie będziemy go oglądać w derbowym meczu, bo pewnie tak się stanie.
Na przykładach Buksy i Wdowiaka sami widzimy, że u nas w Krakowie coś się zawsze musi dziać. Jak nie po jednej, to drugiej stronie Błoń.
Zła krew?
- Coś w tym rodzaju. O ile tam, mam na myśli Cracovię, tak naprawdę niczego nie brakuje. Są pieniądze, jest nić zaufania między właścicielem-prezesem i trenerem-wiceprezesem w jednym. I to mi się podoba, bo tam są cztery etaty rozdzielone między dwie osoby i nikt w zasadzie nie może się wtrącić w ten układ. To ma jakiś sens.
A ta dominacja obcokrajowców w kadrach obu zespołów nie razi?
- Oczywiście, że to mi się nie podoba, bo za moich czasów w derbach Krakowa grali prawie sami chłopcy z Krakowa. Teraz ciężko znaleźć choćby jednego takiego.
Rozmawiał: Michał Białoński
II część wywiadu z Andrzejem Iwanem opublikujemy w czwartek
