Nowy Wielki Szlem. Natalia Bukowiecka sceptyczna, Ewa Swoboda ma jasne zdanie
Tenisowym Wielki Szlem staje się wzorem dla wielu dyscyplin. Także dla lekkoatletyki. Czy nowy pomysł Michaela Johnsona, byłego znakomitego 400-metrowca, stanie się rewolucją w świecie w Królowej Sportu? Z pewnością sportowców przyciągną spore pieniądze. Niektórzy byliby nawet skłonni startować w innych konkurencjach, niż się specjalizują.
W czerwcu tego roku Michael Johnson, czterokrotny mistrz olimpijski i ośmiokrotny mistrz świata na 200, 400 i sztafecie 4x400 metrów, ogłosił, że rusza z nowym cyklem mityngów.
Mają być one wzorowane na tenisowym Wielkim Szlemie. Grand Slam Track, bo tak się ma nazywać ta impreza, to mają być cztery cykle zawodów, które mają trwać dwa albo trzy dni. Impreza ma ruszyć w 2025 roku.
Zawody dla elity, ale zabraknie w nich Polaków
To mają być jednak tylko i wyłącznie konkurencje biegowe. Ma w niej uczestniczyć absolutna elita. W sumie 96 osób.
Na koniec wielkoszlemowego cyklu zwycięzca w poszczególnych grupach konkurencji otrzyma 100 tysięcy dolarów, ale po drodze zarobi też całkiem niezłe sumy. Rywalizacja ma przebiegać w następujących grupach konkurencji: 100 i 200 metrów, 100 i 100 m ppł lub 110 m ppł, 200 i 400 m, 400 i 400 m ppł, 800 i 1500 m oraz 3000 i 5000 m.
Patrząc na to zestawienie, to jasne jest, że grona polskich lekkoatletów duże szanse na udział w tych zawodach miałaby Natalia Bukowiecka. Brązowa medalistka olimpijska, wicemistrzyni świata i mistrzyni Europy na 400 m coraz lepiej też poczyna sobie na 200 m.
Co nasza gwiazda sądzi na temat lekkoatletycznego Wielkiego Szlema?
To specyficzny pomysł. Na pewno nie podoba mi się to, że tyle zawodów będzie w Stanach Zjednoczonych. To będzie dyskwalifikować zawodników z Europy, bo będzie się wiązało z licznymi podróżami, a przecież mamy tutaj też swój sezon. To wszystko będzie ciężko pogodzić, ale zobaczymy. Na pewno to jest ciekawy pomysł na promocję lekkoatletyki
~ powiedziała Bukowiecka w rozmowie z Interia Sport.
Na brak wolnych terminów narzekał Marek Rożej, trener naszej rekordzistki Polski w biegu na 400 metrów, który jednak uważa, że takie inicjatywy są potrzebne światowej lekkoatletyce. Jego zdaniem ten sport musi się zmieniać, by przyciągnąć młodzież.
- Ze sportowego punktu widzenia nie ma przeszkód, by Natalia startowała w Grand Slam, choć tam trzeba w ciągu dwóch-trzech dni przebiec zarówno 200, jak i 400 metrów. Nie byłoby problemu, by to pogodzić. Od dawna już mówię o tym, że sezon lekkoatletyczny idzie w kierunku tenisowego. Tenisiści grają przez cały rok i przez to są bardziej rozpoznawalni przez kibiców. Lekkoatletyka też powinna iść właśnie w tę stronę, by zawodnicy jak najdłużej brali udział w rywalizacji między sobą. W Wielkim Szlemie zapowiadają się naprawdę ciekawe zmagania, bo tam wystąpią najlepsi na świecie - przyznał trener Bukowieckiej.
Od Marcina Rosengartena, menedżera naszej lekkoatletki, dowiedzieliśmy się, że ta impreza odbędzie się jednak bez Polki. Podobno z grona polskich lekkoatletów brana pod uwagę była tylko ona, choć przecież spore szanse mogła też mieć Pia Skrzyszowska, która świetnie biega zarówno 100 m na płotkach, jak i płaskie.
- Taki układ biegów 100 i 100 m przez płotki jest dla mnie idealnym sprawdzianem. Na obu dystansach jestem dobra i fajnie byłoby na obu skonfrontować się z płotkarkami. Gdybym dostała taką propozycję, to pewnie bym na nią przystała. Widać, że lekkoatletyka się zmienia i szuka czegoś, co jeszcze bardziej przyciągnie kibiców. Takie nowe zawody z pewnością przysłużą się temu, a nam sportowcom dadzą jeszcze możliwość dodatkowego zarobku - oceniła Skrzyszowska.
Ewa Swoboda: taka rywalizacja nie byłaby dla mnie, boję się tego dystansu
Wielka szkoda, że 200 metrów nie biega Ewa Swoboda, bo ona również byłaby brana pod uwagę w Grand Slam Track. To przecież czołowa zawodniczka świata na 100 m. Nawet duże pieniądze nie skusiłyby jej do biegania 200 m.
Zapytana o to, czy nie przymierzy się z najbliższym czasie do biegania na tym dystansie, odparła:
Nie. Pamiętam, jak ostatni raz biegłam 200 metrów. To było za dużo stresu. Chcę skakać w dal. Taka rywalizacja, jak w Grand Slam nie byłaby dla mnie. Nie przebiegłabym jednego dnia 100 i 200 metrów. Pewnie byłabym gotowa pobiec to 200 m i to w miarę szybko, ale się po prostu boję tego dystansu.
Sceptycznie do pomysłu Michaela Johnsona, który jednak ściąga do rywalizacji wielkie gwiazdy, podchodzi Tomasz Majewski.
- Przy takich cyklach, jakie zostały wymyślone, to się nie uda. Widziałem już wielkie pieniądze w lekkoatletyce, ale jeśli nie było podstaw, to szybko to umarło. Tak było z Pucharem Kontynentalnym, gdzie zajęliśmy w Londynie drugie miejsce. To była jednorazowa akcja, bo tam poszła masa pieniędzy, które się nie zwróciły. Tymczasem mityngi, które mają po kilkadziesiąt lat, trzymają się dobrze. Na razie jest mało konkretów, jeśli chodzi o Grand Slam. Nie wiadomo, gdzie będą konkretne mityngi. Do tego jest to możliwe do pogodzenia, ale tylko dla lekkoatletów z tamtej półkuli. Europa w tym nie ma szans. Nie da się pogodzić występów w Grand Slam z normalnymi startami. Może są tam i duże pieniądze, ale jednak większość ludzi patrzy na wynik i to, by przygotować się do mistrzostw świata i wielkich imprez - powiedział dwukrotny mistrz olimpijski w pchnięciu kulą, a obecnie wiceprezes Polskiego Związku lekkiej Atletyki.
Na stronie Grand Slam Track przybywa kolejnych osób, które otrzymały zaproszenie do udziału w tym komercyjnym wydarzeniu. Wiadomo już, że wystąpią tam: Sydney McLaughlin-Levrone, Melissa Jefferson, Masai Rusell, Cyrena Samba-Mayela, Jasmine Camacho-Quinn, Nikki Hiltz, Ackera Nugent, Shamier Little, Jess Hull, Marileidy Paulino, Rushell Clayton, Jasmine Jones, Agnes Ngetich, Tsigie Gebreselama, Daniel Roberts, Jereem Richards, Devon Allen, Marco Arop, Luis Grijalva, Roshawn Clarke, Ronald Kwemoi, Grant Fisher, Quincy Hall, Matthew Hudson-Smith, Clement Ducos, Muzala Samukonga, Alison dos Santos, Kenny Bednarek, Fred Kerley, Yared Nuguse, Cole Hocker i Josh Kerr.