Do miana Odkrycia Roku 2024 nominowanych było czworo młodych i utalentowanych polskich lekkoatletów. W tym gronie znaleźli się specjaliści od biegania na 400 metrów Anastazja Kuś (mistrzyni Europy juniorów na 400 metrów i wicemistrzyni Europy juniorów w sztafecie szwedzkiej oraz olimpijka z Paryża) i Stanisław Strzelecki (mistrz Europy juniorów na 400 m i wicemistrz świata juniorów w sztafecie mieszanej), płotkarka Wiktoria Gadajska (wicemistrzyni świata juniorów na 400 m przez płotki) oraz wieloboista Hubert Trościanka. Już nie Kaczmarek a Bukowiecka. Zaskakujący problem rekordzistki Polski, zdradziła szczegóły Po tych słowach prze salę przeszedł szmer To właśnie tego ostatniego z tej czwórki kapituła wskazała jako laureata w tej kategorii. Po tych słowach przez salę przeszedł szmer i od razu wielu swoje oczy skierowało na Kuś, która chyba śmiało mogła myśleć o tym tytule. Trościanka - tak odebrało to wiele osób - wbił tym samym szpileczkę swojej koleżance z bieżni, która jest zdecydowanie popularniejszą lekkoatletką. Jej profil na Instagramie obserwuje blisko 200 tysięcy osób, a Trościanka ledwo przekroczył tysiąc. Hubert Trościanka to jeden z największych talentów w polskiej lekkoatletyce. Wielki sukces po roku treningów Hubert Trościanka to jeden z największych lekkoatletycznych talentów, jakie pojawiły się w Polsce w ostatnich latach. Początkowo specjalizował się w rzutach. Przede wszystkim w rzucie oszczepem. Zresztą w tej konkurencji regularnie zdobywa medale, włącznie ze złotymi, mistrzostw Polski w różnych kategoriach wiekowych. W tej konkurencji miażdży rywali w 10-boju. W Limie na mistrzostwach świata juniorów Trościanka w dziesięcioboju musiał uznać wyższość Czecha Tomasa Jaervinena. - Czuję się dobrze z tą nagrodą, ale jakbym nie wygrał, to nie czułbym żalu do nikogo, bo wyniki wszystkich nominowanych były wybitne i bardzo trudno było wskazać jedną osobę. Nie chciałbym być na miejscu jury. Nie wiedziałem wcześniej, że wybór padł właśnie na mnie - mówił 18-latek. - W wieloboju bardzo trudno jest zrobić wynik po roku treningu. Mnie się to udało, ale to jest efekt pracy i mnie, i trenera. Na wyniki seniorskie trzeba będzie poczekać nieco dłużej - dodał. Trościanka nie ukrywa, że na treningach haruje jak wół. Głównie jeśli chodzi o treningi wytrzymałościowe. - Konkurencje techniczne są dla mnie bardzo przyjemne. One nie są dla mnie takie wymagające, ale już ćwiczenia w siłowni, czy treningi biegowe są dla mnie mordercze. Czasami po nich, kiedy wracam do pokoju, to zastanawiam się, po co to robię - przyznał. Jego mocną stroną są rzuty i biegi. Słabszą za to są skoki, ale do treningów tych konkurencji też stara się mocno przykładać. Zaczynał w Szprotawie. Michał Krukowski namówił go na treningi w Warszawie Trościanka przygodę z lekkoatletyką zaczynał w Szprotawie u trenera Zygmunta Szwarca. Tam specjalizował się w rzucie oszczepem. To, że trafił do sportu, nie było przypadkiem, bo miał w rodzinie tradycje lekkoatletyczne. Niemal każdy od strony jego mamy ćwiczył kiedyś u trenera Szwarca. - Można nawet powiedzieć, że trener wychował część mojej rodziny. Byłem chyba skazany na to, by do niego trafić. Miałem duży zapas energii i tak trafiłem do sportu - mówił Trościanka. - Nie zaczynałem jak inni od piłki nożnej. Nawet zraziłem do niej po tym, jak postawili mnie na bramce, a dziesięciu chłopa strzelało we mnie. Od razu poczułem coś do lekkoatletyki. W niej początkowo ćwiczyłem bardzo ogólnie z naciskiem na biegi - dodał. Od pewnego czasu 18-latek mieszka w Warszawie. Przeprowadził się do stolicy, bo trafił pod skrzydła trenera Marka Rzepki, który prowadzi też Adriannę Sułek-Schubert. Obecnie jest uczniem klasy maturalnej w liceum ogólnokształcącym w Warszawie. - Do Warszawy przeprowadziłem się za namową trenera Michała Krukowskiego, który mówił, że jak nie pójdę do trenera Rzepki, to się zmarnuję. Zaufałem trenerowi i postawiłem wszystko na jedną kartę. Chcę żyć ze sportu i chcę to robić w najlepszych latach mojego życia - zakończył.