33-letnia biegaczka średniodystansowa w trakcie swojej kariery dała kibicom mnóstwo powodów do radości. Wałbrzyszanka przez wiele lat należała do ścisłej czołówki na 800 metrów, co udowodniły aż trzy wywalczone medale na tym dystansie w mistrzostwach Europy. Ten najcenniejszy pochodzi chyba z Zurychu, bo został zdobyty na otwartym stadionie. Wyjątkowy był też krążek z Torunia, wywalczony w 2021 roku. Przed własną publicznością sukces smakuje w końcu podwójnie. Choć w indywidualnych zmaganiach na Starym Kontynencie Polka w oficjalnych statystykach ma trzy wizyty na podium, w dekoracji brała udział jedynie dwukrotnie. W halowym czempionacie w Pradze początkowo zajęła czwarte miejsce. Dopiero po wielu miesiącach okazało się, że na dopingu rywalizowała Jekatierina Poistogowa. Rosjankę ukarano dyskwalifikacją i nasza rodaczka awansowała do najlepszej trójki. Choć od tego czasu minęło już kilka lat, była lekkoatletka wciąż czuje spory żal. "Przez sportowców, którzy stosowali i w dalszym ciągu stosują doping, niestety nie było mi wtedy dane stanąć na podium. Myślę, że to najważniejsze dla wszystkich zawodników startujących w danej imprezie, aby zająć co najmniej trzecie miejsce. Bardzo dużo mi to zabrało, choćby całą otoczkę medialną. Medal odebrałam w hali w Toruniu kilka lat później. To przykre. Nie pochwalam takich zachowań. Wszyscy musimy stosować się do reguł panujących w lekkoatletyce. Nie wyobrażam sobie, żebym lubiła się z biegaczkami stosującymi doping" - przyznała całkowicie szczerze w rozmowie z PAP, po prawie dekadzie od przykrych wydarzeń. Joanna Jóźwik wywołała burzę. Po głośnym wywiadzie otrzymywała groźby śmierci Joanna Jóźwik nie miała też łatwo z kibicami. O ile Polacy zawsze ją uwielbiali, o tyle fani z innych krajów chcieli w pewnym momencie dla niej najgorszego za szczere słowa na temat przeciwniczek ze zbyt wysokim poziomem testosteronu. Sytuacja wydarzyła się w finale igrzysk olimpijskich w Rio de Janeiro. "Semenya jest nie do pobicia. Jeśli władze nic nie zrobią, to będzie tak do końca" - wyznała wtedy nasza rodaczka na gorąco. Odpowiedź ze strony kibiców? Skandaliczna. "Wypowiedziałam się na ten temat, bo miałam prawo ocenić, jak to wygląda z mojej perspektywy. Niestety, pożałowałam tego, że powiedziałam te kilka zdań. To się odbiło bardzo głośnym echem. Dostawałam wiadomości z zagranicy z pogróżkami, że nie powinnam żyć. Wtedy odbiłam się od tego świata medialnego i poczułam, jak to jest być osobą publiczną" - oznajmiła 33-latka. Obecnie Joanna Jóźwik spełnia się jako dziennikarka portalu "Bieganie.pl". Nie tylko prowadzi podcasty, ale udziela również rad biegaczom. "Myślę, że teraz sport oddaje mi w trochę innym stopniu, bo mam doświadczenie zawodnicze, które mogę przekazać słuchaczom i trochę więcej o tym opowiedzieć. To, że mogę w dalszym ciągu pracować w mediach sportowych jest dla mnie ogromnym wyróżnieniem i bardzo się cieszę, że akurat w tym kierunku poszłam" - zakończyła.