<a href="https://nazywo.interia.pl/relacja/wisla-plock-korona-kielce,5623" target="_blank">Zobacz zapis relacji na żywo z meczu Wisła Płock - Korona Kielce!</a> <a href="http://m.interia.pl/na-zywo/relacja/wisla-plock-korona-kielce,id,5623" target="_blank">Relację można było również śledzić na urządzeniach mobilnych</a> Korona już sześć kolejek przed końcem sezonu zapewniła sobie utrzymanie w lidze i do dzisiejszego spotkania przystępowała bez większych nerwów. Trener kielczan Gino Lettieri nie zdecydował się jednak na danie szans młodym zawodnikom, desygnując do gry jedenastkę o średniej wieku 27,5, gdzie poza Ivanem Jukiciem każdy z piłkarzy miał co najmniej 25 lat. Dodatkowo na boisku w Koronie od pierwszej minuty zagrał tylko jeden Polak - Piotr Malarczyk. To o tyle dziwne, że kielczanie są liderem Centralnej Ligi Juniorów z aż 12-punktową przewagą po 24. kolejkach. Z kolei Wisła do meczu przystępowała z nadzieją na czwarte zwycięstwo w czwartym meczu pod wodzą Leszka Ojrzyńskiego. Spotkanie rozpoczęła jednak słabo. Już w 5. minucie Felicio Brown Forbes znalazł się w sytuacji sam na sam z Thomasem Daehne, ale trafił prosto w niemieckiego bramkarza. Poza tym pierwsze 30 minut mogło uśpić kibiców zgromadzonych na płockim stadionie. Jak gdyby chcąc rozbudzić kibiców, wynik meczu fenomenalnym uderzeniem z rzutu wolnego otworzył Dominik Furman. Kapitan Wisły uderzył mocno nad murem i trafił prosto w okienko bramki. Dziesięć minut później w polu karnym Wisły nieodpowiedzialnie zachował się Angel Garcia, który położył rękę na plecach Elii Soriano, który wcześniej minął go dryblingiem. Obrońca na dobrą sprawę nie popchnął nawet napastnika z Kielc, ale to wystarczyło, by sędzia podyktował rzut karny. Do piłki podszedł sam poszkodowany i fantastycznym strzałem od poprzeczki wyrównał stan meczu. "Nafciarze" wyszli ponownie na prowadzenie jeszcze przed przerwą i to znów po rzucie wolnym sprzed pola karnego. Tym razem Furman nie strzelał, a podał po ziemi do Ariela Borysiuka. Ten uderzył płasko sprzed pola karnego i piłka znalazła drogę do bramki. Do przerwy Wisła prowadziła 2-1. Druga połowa także mogła rozpocząć się od mocnego uderzenia Wisły. W polu karnym Furman nie trafił jednak w piłkę, a strzał Nico Vareli został zablokowany. Kwadrans przed końcem ponownie zaatakowali "Nafciarze". Wydawało się, że Oskar Zawada był faulowany na linii pola karnego, ale sędzia nie przerwał gry i strzał z ostrego kąta jednego z graczy Wisły okazał się niecelny. Korona przycisnęła dopiero w końcówce meczu, a w doliczonym czasie gry stworzyła sobie dwie bramkowe okazje. Dwukrotnie w bramce świetnie zachował się jednak Daehne, zwłaszcza broniąc strzał Petraka z bliskiej odległości. Mecz był bardzo ostry. Sędzia Wojciech Myć pokazał aż osiem żółtych kartek. Dzięki wygranej Wisła przesunęła się na trzecie miejsce w grupie spadkowej i jest na dobrej drodze do utrzymania w lidze. Nad strefą spadkową ma pięć punktów przewagi, choć Śląsk Wrocław nie rozegrał jeszcze swojego meczu w tej kolejce. Po meczu powiedzieli: Gino Lettieri (trener Korony): "Brakowało nam dzisiaj wartości, z racji tego, że po pierwszych pięciu minutach powinniśmy prowadzić 2-0. Niestety nie strzeliliśmy ani jednej z bramek i musieliśmy walczyć z przeciwnikiem jak równy z równym. Następnie, po bardzo dobrze wykonanym rzucie wolnym, piłka wylądowała w bramce i byliśmy na debecie. Dobrze zareagowaliśmy na tę bramkę, zaczęliśmy grać z Wisłą otwartą grę, udało się wywalczyć rzut karny i strzelić gola, jednak chwilę przed przerwą straciliśmy kolejnego gola i schodziliśmy do szatni przegrywając pierwszą połowę. W ostatnich 30 minutach powinniśmy strzelić dwie może nawet trzy bramki, niestety pojawia się sytuacja jak w meczu z Zagłębiem Lubin, że jeśli gramy dobrze, ale nie strzelamy bramek, to nie wygramy meczu. Zabrakło dziś tego wykończenia, tej skuteczności w ostatnim fragmencie akcji. Drużyna według mnie walczyła na boisku do końca, nie można mieć do piłkarzy zastrzeżeń, niestety nie udało się zdobyć już więcej bramek, ale jestem zadowolony z postawy drużyny, bo starali się i dawali z siebie wszystko do ostatniego gwizdka sędziego. Zabawne może być to, że w poniedziałkowym meczu ze Śląskiem nie graliśmy tak dobrze a jednak wygraliśmy, dzisiaj, po lepszej grze, ostatecznie przegraliśmy". Leszek Ojrzyński (trener Wisły): "Cieszą punkty, w dramatycznym meczu w naszym wykonaniu. Słabo się dzisiaj zaprezentowaliśmy. Byliśmy słabsi pod względem motorycznym, całe szczęście, że w tych sytuacjach Korony, ich piłkarzy wykazali się nieskutecznością. Również dzięki naszemu bramkarzowi, który w kilku sytuacjach pokazał swój kunszt, nie straciliśmy dzisiaj więcej bramek. Mam nadzieję, że to nie był ostatni jego występ w tym sezonie, zaraz jedzie na prześwietlenie i może się okazać, że jest kontuzjowany. Jest podejrzenie złamania lub pęknięcia kości. Oby tak nie było. Piłka jest cały czas w grze. Sztuką jest wygrać mecz taki jak dziś, z taką postawą naszej drużyny. Gratulacje dla chłopaków, bo bardzo się dziś starali. Tu może być problem, bo gramy co trzy dni, do tego dochodzi podróż, widać, że drużyna Korony lepiej to zniosła. Dwa rzuty wolne wystarczyły dziś, by wykorzystać dane nam sytuacje i wygrać mecz. Na szczęście zaraz nikt nie będzie pamiętał w jaki sposób Wisła dzisiaj wygrała, ważne są trzy punkty, które dzisiaj zdobyliśmy".WG Wisła Płock - Korona Kielce 2-1 (2-1) Bramki: 1-0 Furman (32.), 1-1 Soriano (41.), 2-1 Borysiuk (45.). <a href="https://wyniki.interia.pl/rozgrywki-S-ekstraklasa-2018-2019-final-grupa-mistrzowska,cid,3,rid,3615,gid,1033,sort,I" target="_blank">Wyniki, terminarz i tabela grupy mistrzowskiej Ekstraklasy</a> <a href="https://wyniki.interia.pl/rozgrywki-S-ekstraklasa-2018-2019-final-grupa-spadkowa,cid,3,rid,3615,gid,1034,sort,I" target="_blank">Wyniki, terminarz i tabela grupy spadkowej Ekstraklasy</a>