Wisła Płock. Grali bojaźliwie, zabrakło pewności siebie. Trenera już nie ma
Co dzień, to zmiana trenera! Wczoraj poleciała szkoleniowa głowa Kibu Vicuny z Wisły Płock. Nie mogło być inaczej, bo w ośmiu wiosennych meczach "Nafciarze" zdobyli ledwie 4 punkty. Po 28. kolejkach na koncie mają tyle oczek, co zamykające tabelę Zagłębie Sosnowiec.

Na pomeczowej konferencji po przegranym meczu z Piastem w Gliwicach 0-1, Kibu Vicuna, pytany o ewentualną zmianę na trenerskiej ławce mówił, że trzeba się liczyć z każdym rozwiązaniem, ale jednego jest pewien, że w nowym sezonie Wisła z Płocka dalej będzie grała w Ekstraklasie. 15 minut później pojawił się komunikat o jego zwolnieniu...
Sami piłkarze nie wiedzą, co się dzieje. Pytany o mecz w Gliwicach Igor Łasicki mówi. - Od początku wyszliśmy na boisko przestraszeni. To spowodowało, że straciliśmy bramkę, a potem było już ciężko odrobić stratę, bo Piast bardzo dobrze się bronił, a przy okazji groźnie kontratakował, no i niestety, kończy się to dla nas przegraną. Musimy walczyć dalej. Teraz przed nami koniec sezonu zasadniczego i siedem dodatkowych gier. Na pewno oddamy całe zdrowie, tak jak w Gliwicach. Chcieliśmy, ale coś nam nie idzie. Szczęście szczęściem, ale musimy dawać z siebie więcej - podkreśla obrońca jedenastki z Płocka.
Skąd w takim razie ta bojaźliwość? Z braku pewności siebie? Pytamy zawodnika z Płocka. - Wydaje mi się, że tak. To sprawiło, że w tych pierwszych minutach byliśmy sparaliżowani. Jesteśmy w takiej strefie, że wiemy o co gramy. Na pewno tak nie powinno być, powinniśmy "gryźć trawę" i zostawić coś więcej od siebie, ale tak nie jest - tłumaczy Łasicki.
Teraz przed płocczanami mecz z cyklu o być albo nie być ze Śląskiem u siebie w poniedziałek. Jak będzie w starciu z drużyną z Wrocławia? - Teraz dla nas wszystkie mecze są ważne. Musimy zacząć punktować, bo na razie bardzo słabo to wygląda - podkreśla obrońca Wisły. Kto może zastąpić Kibu Vicunę? Jednym z kandydatów jest Leszek Ojrzyński.
Michał Zichlarz, Gliwice








