Bałaziński domaga się przeprosin. - Nie będę komentował pomówień i oszczerstw, ale z racji wykonywanego zawodu nie mogę ich pozostawić bez reakcji - przekazał. Buksa-senior w rozmowie z serwisem "Meczyki.pl" poinformował, jakoby jego syn miał zostać wezwany do biura zarządu klubu w celu podpisania umowy, której "nigdy nie widział na oczy". Piłkarz miał zostać według niego postawiony przed faktem dokonanym. Aleksander po zakończeniu sezonu opuści ekipę "Białej Gwiazdy". Jak deklaruje trener Hyballa, do tego czasu będzie mógł liczyć na grę.W wywiadzie-rzece dla Interii i "Dziennika Polskiego", a konkretnie w jego trzeciej części (<a href="https://sport.interia.pl/klub-wisla-krakow/news-wisla-krakow-tomasz-jazdzynski-proces-z-panem-buksa-bylby-la,nId,5031619" target="_blank">więcej TUTAJ!</a>), Tomasz Jażdżyński, czyli współwłaściciel i przewodniczący Rady Nadzorczej Wisły, też ostro zareagował na słowa Adama Buksy. Pytany o rzekomą listę przewin, których niby miał dopuścić się klub wobec Buksów, rezultatem czego decyzja piłkarza o nieprzedłużaniu umowy z "Białą Gwiazdą", tak odpowiedział: - W sumie nawet cieszę, że to się ukazało, bo wszyscy mogą teraz zapoznać się ze stylem argumentacji i jakością argumentów, z jaką zarząd Wisły musiał się borykać od dłuższego czasu. Przykro mi wyłącznie ze względu na Dawida Błaszczykowskiego i Maćka Bałazińskiego, którzy starają się profesjonalnie zabezpieczać interesy klubu, a musieli przeczytać na swój temat taki zestaw pomówień. Wiele z nich kwalifikuje się do, relatywnie łatwego do wygrania, procesu o zniesławienie. Szybko okazało się, że słowa o ewentualnym procesie nie zostały rzucone na wiatr.TC