Gdy rok temu trener Stolarczyk przejął wiślaków, Bałaniuk został wysłany na wypożyczenie do Arsenału. I choć zaczął obiecująco - zagrał w pierwszym składzie w trzech meczach, a później wrócił na kolejne cztery w 10. Kolejce, to za wyjątkiem trwającego kwadrans epizodu w spotkaniu z Czornomorcem Odessa (25 listopada 2018 r.), zniknął ze składu ekipy. Głównie dzięki występom na początku ubiegłego sezonu uciułał 494 minuty w ekstraklasie Ukrainy, ale na wiosnę nie pojawił się ani na minutę i nie wszystko można zrzucić na karb problemów finansowych Arsenału. Teraz zdaje się brzmieć ostatni dzwonek dla 22-letniego napastnika. Jego sytuacja jest o tyle korzystna, że Wisła sprzedała najlepszego atakującego Marko Kolara i faworytem do zastąpienia go zdaje się być Krzysztof Drzazga, ale Bałaniuk śmiało może stanąć w szranki o pozycję numer "dwa ataku" z: Pawłem Brożkiem, Rafałem Boguskim, który częściej jest wykorzystywany w drugiej linii, z 16-latkiem Aleksandrem Buksą i Arturem Balickim. Czy Bałaniuk zachwyci formą, by stać się przebojem ligi na miarę Carlitosa, co sam zapowiadał? Trener Stolarczyk wierzy w niego. - Jesteśmy w trakcie przygotowań, Denys od początku trenuje z nami, ma swoje walory. Jeszcze nie mogę mu wystawić laurki, ale już widzę, że jest głodny powrotu na boisko. Ostatni rok minął mu z przebojami - powiedział Interii szkoleniowiec. Wszystko w rękach i nogach Bałaniuka. Talent z pewnością ma, ale powoli środowisko przestanie go traktować jako "młodego, perspektywicznego". Nadeszła pora, by stał się rasowym napastnikiem i zaczął strzelać gole. Jego problem polega na tym, że po raz ostatni trafił do siatki w listopadzie 2016 r., gdy jego ówczesne Dnipro pokonało Worskłą Połtawę, w Pucharze Ukrainy.Pierwszą próbkę możliwości Bałaniuk będzie mógł dać już podczas jutrzejszego sparingu z beniaminkiem 1. ligi - Radomiakiem, jaki zostanie rozegrany w Warce, o godz. 18:30.MiBi