<a href="https://nazywo.interia.pl/relacja/wisla-krakow-zaglebie-lubin,5755" target="_blank">Kliknij, aby przejść do zapisu relacji na żywo z meczu</a> <a href="http://m.interia.pl/na-zywo/relacja/wisla-krakow-zaglebie-lubin,id,5755" target="_blank">Zapis relacji na żywo dla urządzeń mobilnych</a> Okrzyki pod adresem selekcjonera Jerzego Brzęczka odbywały się z przymrużeniem oka, ale trzeba przyznać, że formy, chęci i radości z gry 36-letniemu Brożkowi mógłby pozazdrościć niejeden nastolatek. Z Zagłębiem napastnik Wisły zaliczył kolejne świetne spotkanie, kroku dotrzymywał mu Michał Mak i krakowianie z optymizmem mogą przygotowywać się do przerwy na mecze kadry. Gdyby ktoś chciał zrobić reklamę atrakcyjności Ekstraklasy, to pierwsza połowa meczu przy Reymonta idealnie by się do tego nadawała. Pod względem poziomu nie stała może na najwyższym poziomie, ale na nudę żaden z kibiców nie mógł narzekać. Sytuacja bramkowych zebrało się tyle, co czasem w kilku meczach, a do tego wpadły aż cztery gole. Po 23 minutach zanosiło się na pogrom gości. Popełniali błędy w obronie, a Wisła bezlitośnie je wykorzystywała. Najpierw po świetnym dośrodkowaniu Vukana Savicevicia obrońcy Zagłębia nie zdołali upilnować Maka i było 1-0. Cztery minuty później na karuzelę defensorów lubinian wzięli Mak i Brożek. Wymienili dwa szybkie podania, a do tego Brożek świetnie zachował się w polu karnym. - Brzęczek! Co? Brożek! - krzyczeli kibice, a przy Reymonta zanosiło się na wielkie święto. - Za łatwo straciliśmy te bramki, ale później pokazaliśmy charakter - mówił przed kamerami nc+ Sasza Żiviec, pomocnik gości. To właśnie on zdobył pierwszą bramkę dla Zagłębia i pewnie było to jedno z jego łatwiejszych trafień w Ekstraklasie. Najpierw dziecinną stratę przed swoim polem karnym zanotował Jean Carlos i Filip Starzyński dograł Żivcowi piłkę tak, że Słoweniec z dwóch metrów mógł ją skierować do siatki nawet z zamkniętymi oczami. Również strzałem głową do wyrównania doprowadził Sasza Balić. Starzyński, tym razem z rzutu rożnego, posłał kolejne precyzyjne dośrodkowanie, a defensor Zagłębia uprzedził wiślaków i po rękach Michała Buchalika zdobył bramkę. - Zdecydowanie za łatwo pozwoliliśmy rywalom doprowadzić do remisu. Liczę, że po przerwie bramki będą padał już tylko dla nas - podkreśla Mak. Pomocnik Wisły nie rzucał słów na wiatr i w 58. minucie do gola oraz asysty dorzucił kolejne kluczowe podanie. Tym razem wypatrzył w polu karnym Kamila Wojtkowskiego, a ten zachował się nie jak młodzieżowiec, tylko stary wyjadacz. Z zimną krwią zwiódł obrońców Zagłębie i z 10 metrów nie dał szans Konradowi Forencowi. Chwilę później Wojtkowski miał znacznie łatwiejszą sytuację, ale jego uderzenie głową minęło słupek bramki. Gdy piłkarze Zagłębia jeszcze łudzili się, że z Krakowa mogą nie wyjechać z pustymi rękami, złudzeń pozbawił ich duet, który łącznie liczy 71 lat. 35-letni Rafał Boguski posłał świetną piłkę do starszego o rok Brożka, a snajper Wisły przyjął ją jak za najlepszych lat i zdobył piątą bramkę w tym sezonie. Dzięki wygranej Wisła ma 10 punktów i dołączyła do górnej połowy tabeli. Z kolei Zagłębie uzbierało pięć punktów i jest tuż nad strefą spadkową, za co piłkarze z Lubina po meczu zebrali stek wyzwisk z sektora gości. Przed meczem minutą ciszy uczczono pamięć pani Sabiny Cupiała, mamy Bogusława oraz wiernej kibicki Wisły, który zmarła kilka dni temu. Z Krakowa Piotr Jawor Wisła Kraków - Zagłębie Lubin 4-2 (2-2) Bramki: Mak (19.), Brożek (23., 84.), Wojtkowski (58.) - Żivec (27.), Balić (37.). Żółte kartki: Sadlok, Savićević, Błaszczykowski - Balić, Tosik. Wisła: Buchalik - Niepsuj, Janicki, Klemenz, Sadlok - Silva, Savićević (65. Boguski), Wojtkowski - Błaszczykowski, Mak (85. Chuca), Brożek (89. Zdybowicz). Zagłębie: Forenc - Kopacz, Guldan, Oko, Balić - Tosik (75. Sirk), Slisz, Starzyński, Czerwiński (85. Bohar)- Żivec (85 Poręba), Szysz. Sędziował: Daniel Stefański (Bydgoszcz). Widzów: 14 616 na stadionie, 17 455 sprzedanych wejściówek. Po meczu Wisła Kraków - Zagłębie 4-2 powiedzieli: Ben van Deal (trener KGHM Zagłębia Lubin): "Jesteśmy zawiedzeni wynikiem. Na początku meczu Wisła lepiej i szybciej operowała piłką, mieliśmy z tym kłopoty. Potem wyszliśmy z cienia, zaczęliśmy lepiej grać, ale zrobiło się dla rywala więcej przestrzeni i oni wykorzystali swoje okazje. To oczywiście nas nie tłumaczy, chciałbym jednak pogratulować drużynie, bo szybko odrobiła dwie stracone bramki. - Po przerwie chcieliśmy postawić kropkę nad 'i'. Według mnie dobrze zaczęliśmy druga połowę, jednak w zbyt łatwy sposób straciliśmy gola na 2-3. Potem wprowadziłem zawodników ofensywnych, a powoduje, że może zostać ukarany w kontrataku. I taka bramka padła. Mogę jednak powiedzieć, że chłopcy dali z siebie wszystko, walczyli jak lwy. Tylko za łatwo tracili bramki". Maciej Stolarczyk (trener Wisły Kraków): "Ten dzień był dla nas szczególny, bo chcieliśmy zwycięstwem uczcić pamięć pani Sabiny Cupiał, mamy byłego właściciela Wisły, który dążył do tego, aby ten klub był doskonały. Wiemy, jak wiernym kibicem była pani Sabina. Chcieliśmy więc stworzyć widowisko, na które zasłużyła i mogła cieszyć się patrząc z góry. - Nasze nastawienie jest cały czas podobne - chcemy zdobywać jak najwięcej bramek. Najpierw strzeliliśmy dwa gole, potem dwa straciliśmy, ale byłem zadowolony z reakcji zespołu, który patrzy cały czas przed siebie. - Jeśli chodzi o występ Michała Maka, który wrócił do składu, strzelił gola i miała dwie asysty, to zadziałał tutaj element rywalizacji. Widzę na zajęciach, jak moi zawodnicy są zdeterminowani, żeby grać w wyjściowym składzie. Zadaję sobie sprawę, że podejmuję czasem niepopularne dla nich decyzje sadzając kogoś na ławce, ale potem wodzi do gry Mak czy Boguski i robią różnicę. Są cały czas gotowi do gry". <a href="https://wyniki.interia.pl/rozgrywki-L-polska-ekstraklasa,cid,3,sort,I" target="_blank">Ekstraklasa: wyniki, tabela, terminarz, strzelcy</a> <a href="https://sport.interia.pl/pilka-nozna/ekstraklasa/ranking?sId=113&gwId=61607&posId=&sort=0" target="_blank">Ranking Ekstraklasy - sprawdź!</a>