0-1, 0-1, 1-1, 0-3, 0-4, 0-1, 1-3, 0-2 - to wyniki łodzian od czasu, gdy trenerem został Wojciech Stawowy. Wtedy drużyna jeszcze mogła próbować walczyć o utrzymanie, teraz już pozbawiła się wszelkich złudzeń. - To bardzo zły bilans, dwie strzelone bramki nikomu chluby nie przynoszą. Źle się o nas mówi i źle pisze, ale trudno się temu dziwić. Mam też świadomość, że jestem mocno krytykowany. Musimy być na to odporni i nie możemy się poddawać - podkreśla Stawowy, który karierę trenerską rozpoczynał prowadząc młodzieżowe zespoły... Wisły Kraków. Największe sukcesy świętował jednak z Cracovią, ale później jego czas prysł. Do Ekstraklasy wrócił właśnie teraz, ale jest już pewne, że za cztery mecze się z nią pożegna. W zupełnie innej sytuacji jest Wisła. W pewnym momencie krakowianie byli w tak samo złej sytuacji jak ŁKS, ale w przerwie zimowej postawili na właściwego konia. Artur Skowronek wyprowadził drużynę z kryzysu, a następnie ze strefy spadkowej. Dziś "Biała Gwiazda" ma nad nią aż osiem punktów przewagi i już w tej kolejce może zapewnić sobie utrzymanie. By tak się stało, krakowianie muszą pokonać ŁKS, a Arka Gdynia nie może wygrać w Kielcach z Koroną. - Taki układ działa na nas jeszcze bardziej motywująco. To nas nakręca, bo chcemy zrealizować cel jak najszybciej. Mamy taką szansę w piątek. Zróbmy swoje, a reszta? Zobaczymy jak to się poukłada - podkreśla trener Skowronek. Stawowy: - Mnie teraz interesuje tylko to, kiedy zdołamy zmienić tę niekorzystną sytuację. Czasami trzeba cofnąć się o krok, żeby zrobić kilka do przodu.