Liderka rankingu WTA przeszła już dwie rundy turnieju rozgrywanego na kortach Legii. W środę pokonała Magdalenę Fręch 6:1, 6:2, a w czwartek Rumunkę Gabrielę Lee 6:3, 6:2. Świątek przeprowadziła się do hotelu. "W domu miałabym zawsze coś do roboty" Jak widać Polka bardzo poważnie traktuje BNP Paribas Poland Open, choć nawet w przypadku zwycięstwa nie zarobi dodatkowych punktów do rankingu, a zarobek 33 tys. dol., to zaledwie połowa tego, co może otrzymać za przejście pierwszej rundy Wielkiego Szlema. O profesjonalizmie Świątek świadczy również jej podejście do zakwaterowania podczas turnieju. - Staramy się stworzyć warunki jak najbardziej przypominające te na tourze. Nie mieszkam w domu. Postanowiliśmy zrobić tak jak piłkarze. Przeprowadziłam się do hotelu. Mój zespół jest także ze mną - powiedziała 21-letnia zawodniczka. - To jest łatwiejsze pod tym względem, że zachowania rutynowe pozostają takie same (jak w cyklu WTA). W domu zawsze znajduje coś do roboty, a w hotelu jest tego mniej. Mogę skupić się na regeneracji. Nie mam doświadczenia w turniejach w Warszawie, ale podjęliśmy wspólnie decyzję, że tak będzie lepiej - dodała. "Mam nadzieję, że zagram jak najwięcej meczów, żeby dać ludziom rozrywkę" Świątek podkreśliła, że na wypełnionych po brzegi podczas jej meczów kortach Legii czuje się znakomicie. - KIimat jest tu wyjątkowy. Atmosfera jest świetna. Kilka lat temu nie wyobrażałam sobie, że moje mecze potrafią wypełnić stadion, że będę miała w ogóle możliwość grania w takim turnieju - powiedziała rozstawiona z "jedynką" tenisistka. - Jeśli chodzi o punktację nie jest to dla mnie najważniejszy turniej. Ale ogromną wartością jest to, że mogę promować tenis i przybliżyć tenis polskiej publiczność. Lepiej jest zobaczyć tenis na żywo niż przez transmisje. Mam nadzieję, że zagram tu jak najwięcej meczów, żeby dać ludziom rozrywkę - zapowiedziała. Olgierd Kwiatkowski