Iga spuściła wtedy głowę, niewielu to zauważyło. Pierwszy raz po 1286 dniach
Poniedziałkowe starcia z Malene Helgo, a później w mikście przeciwko Ulrikke Eikeri i Casperowi Ruudowi były dla Igi Świątek pierwszymi oficjalnymi w nowym sezonie. Po ich zakończeniu 23-letnia reprezentantka Polski mogła się ostatecznie uśmiechnąć, choć przecież w trakcie tego drugiego miała, wspólnie z Janem Zielińskim, moment zwątpienia. Sama jest przecież specjalistką od gromienia rywalek 6:0, a tu doszło do sytuacji, w której sama zeszła na ławkę przy odwrotnym wyniku. Po raz pierwszy od czerwca 2021 roku.
Kilkanaście dni temu na porównania dotyczące rywalizacji z Aryną Sabalenką i Igą Świątek zdecydowała się brytyjska tenisistka Jodie Burrage. Rywalizowała swego czasu, przed kontuzją, z Białorusinką w US Open, przegrała dość wyraźnie. Tyle że nie była zadowolona ze swojej postawy w kluczowych momentach, a miała ich kilka, by zagrozić faworytce. I wtedy przeszła do Igi, z którą jeszcze nie grała. - Ona mnie po prostu przeraża. To jak ogrywa zawodniczki do zera, to mnie przeraża! - wyrzuciła z siebie.
I wprost powiedziała, że boi się rywalizacji z Polką. Boi się tego, ż też mogłaby dostać bajgla, czyli przegrać 0:6. A może nawet tzw. rower czyli ulec 0:6, 0:6.
Znakomity początek Igi Świątek w United Cup. Pogrom w singlu, a później przyszedł "dziwny" mecz w mikście
Iga w każdym sezonie, odkąd znalazła się wśród najlepszych, wygrywa w takie właśnie sposób z rywalkami. I to nawet ze ścisłej czołówki. W 2024 roku przekonała się o tym w Roland Garros Anastazja Potapowa, rok wcześniej w Paryżu 0:6, 0:6 uległa Polce Xinyu Wang. A wcześniej w Rzymie Anastazja Pawluczenkowa. W 2022 roku był taki mecz w BJK Cup z Rumunką Andreeą Prisacariu, a w 2021 roku - z Karoliną Pliskovą, byłą liderką rankingu. I to w finale WTA 1000 w Rzymie!
Ten sezon Iga też zaczęła od bajgla, bo przecież w poniedziałek nad ranem polskiego czas ograła Norweżkę Malene Helgo 6:1, 6:0, wyprowadziła Polskę na prowadzenie 1:0. Później jednak Hubert Hurkacz przegrał z Casperem Ruudem i o losach spotkania musiał rozstrzygać mecz par mieszanych. Niezwykle istotny dla obu drużyn - wygrana Norwegii przedłużała szanse tej drużyny na awans do ćwierćfinału.
65 wygranych setów przez Igę Świątek 6:0. Od czerwca 2021 roku. Wtedy po raz ostatni tak boleśnie przegrała
Partnerem Świątek był tym razem Jan Zieliński, Polacy wygrali pierwszą partię z Ulrike Eikkeri i Ruudem 6:3, nie zostali ani razu przełamani. A później doszło do sytuacji, której wiceliderka rankingu WTA nie doświadczyła od ponad 4,5 roku. Sama bowiem zeszła z kortu przy stanie 0:6. Gdy nie udało jej się zatrzymać mocnego forhendu Ruuda z tylnej części kortu, piłka wyleciała za plac gry. Choć to zdecydowanie Świątek "ciągnęła" polski zespół w tym okresie, Zieliński popełniał masę błędów. Kamery tylko pokazały, jak 23-latka z opuszczoną głową idzie w kierunku partnera z drużyny, później przeniosły się na rywali.
Można oczywiście mówić, że Świątek nie przegrała przecież 0:6 w meczu singlowym - mikst to jednak coś innego. Tyle że w wynikach naszej zawodniczki i tak ten rezultat zostanie zapisany A kiedy przytrafił się jej po raz ostatni? Trzeba szukać daleko w archiwach, zejść aż do 23 czerwca 2021 roku. Wtedy, w drugiej rundzie rywalizacji w Eastbourne, uległa Darii Kasatkinie 6:4, 0:6, 1:6. Była faworytką, dziewiątą rakietą świata, Rosjanka zajmowała 34. miejsce w rankingu.
Zrewanżowała się rywalce już wkrótce, od tamtego starcia na trawie wygrała z Kasatkiną sześć kolejnych spotkań. A ostatnie w Rijadzie 6:0, 6:1. W żadnym z 12 gemów Dasza nie ugrała więcej niż trzech gemów.
Iga zaś od czerwca 2021 roku wygrała aż 65 setów 6:0 - 63 razy w singlu i dwukrotnie w mikście, gdy w zeszłym roku w United Cup wspólnie z Hubertem Hurkaczem rozbili "rowerem" parę z Hiszpanii. Teraz zaś sama tego w końcu doświadczyła, choć nie do końca. Porażka 0:6 nie boli pewnie aż tak mocno, gdy ostatecznie schodzi się z kortu jako zwycięzca. Idze to się udało, wspólnie z Zielińskim zdołali odwrócić losy meczu, zdobyli ostatnie cztery punkty w spotkaniu. I wygrali 6:3, 0:6, 10-8.
W Nowy Rok Biało-Czerwoni zagrają o ćwierćfinał z Czechami. Naszej drużynie powinno wystarczyć do tego jedno zwycięstwo, np. Igi Świątek nad Karoliną Muchovą.