Toro Rosso w swoim debiutanckim sezonie w 2006 roku używało silników Cosworth, jednak Włosi nie byli zadowoleni, dlatego zdecydowano, że skorzystają z usług Ferrari. Okazało się to bardzo dobrym rozwiązaniem, bolid napędzany silnikiem z Maranello spisywał się o wiele lepiej. Dlatego Mateschitz nie widzi powodu aby owocna współpraca pomiędzy Toro Rosso, a Ferrari nie trwała dłużej. - Ferrari dostarcza nam takie silniki jakich oczekujemy, poza tym kto jak nie Ferrari jest odpowiedniejszym partnerem dla prywatnego włoskiego teamu? - pytał z uśmiechem milioner.