- Jestem niezwykle dumny z tego, co osiągnąłem, teraz jednak jest właściwy moment, aby zawiesić rękawice na kołku. Nie mam nic więcej do udowodnienia, moje osiągnięcia mówią same za siebie - powiedział bokser z Nottingham. 38-latek, choć już na sportowej emeryturze, nadal będzie blisko ringu. Anglik dołączył do bokserskiej drużyny telewizji Sky Sports, w której będzie pełnić rolę eksperta, obok m.in. Johnny'ego Nelsona. - Sky Sports to dom dla boksu, ta stacja była ze mną od początku mojej kariery. Nic się nie można równać z dreszczykiem emocji w ringu, ale praca w Sky Sports to zaraz po tym druga najlepsza rzecz - oświadczył. Froch, brązowy medalista amatorskich mistrzostw świata z 2001 roku, rozpoczął profesjonalną karierę w 2002. Sięgał po mistrzowskie pasy WBC, IBF i WBA w wadze super średniej, boksował z najlepszymi pięściarzami świata, w tym z Andre Wardem, Mikkelem Kesslerem, Andre Dirrellem i Arthurem Abrahamem. Ze wszystkich doniosłych walk, jakie stoczył, najbardziej zapamięta jednak dwie ostatnie - ze swoim wrogiem numer jeden George'em Grovesem (21-2, 16 KO). - Pierwsza walka z Grovesem była świetna dla nas obu i dla kibiców. Nie można było napisać lepszego scenariusza. To było po prostu niesamowite. Ten pojedynek położył grunt pod największy rewanż w powojennej historii brytyjskiego boksu. Zainteresowanie naszą drugą potyczką wykraczało poza sport, a jej rozstrzygnięcie było niezwykle satysfakcjonujące. Ten moment mnie zdefiniował - mówi "Kobra". W maju ubiegłego roku w obecności 80 tysięcy kibiców na Wembley Froch znokautował Grovesa w ósmej rundzie.