23-letni Santillan (19 zwycięstw - 6 porażek - 2 remisy, 8 KO) trafił do szpitala w ostatni weekend po walce z Urugwajczykiem Eduardem Javierem Abreu (10-1-1, 6 KO). Niestety nie udało się uratować życia Argentyńczyka. Santillan w sobotni wieczór skrzyżował rękawice z Abreu w wadze lekkiej na gali w argentyńskim San Nicolas. Po dziesięciu rundach sędziowie orzekli remis - 97:93, 94:96 i 95:95. Jeszcze zanim ogłoszono werdykt sędziów, Santillan fatalnie się czuł, z trudem stał na nogach. Z pomocą pospieszył lekarz. Pięściarz niemal natychmiast został przewieziony do szpitala. W ringu zremisował, przegrał jednak najważniejszą walkę, o swoje życie. Zmarł dziś rano. To był smutny weekend dla boksu - afera z dopingiem w walce o pas WBC wagi ciężkiej w wersji tymczasowej, a przede wszystkim dwie śmiertelne w skutkach walki. W piątkową noc przed ostatnią rundą trener poddał Maksima Dadaszewa (13-1, 11 KO), niestety odrobinę za późno. Ciosy Subriela Matiasa (14-0, 14 KO) spowodowały, że cztery dni po walce Rosjanin zmarł. Później wybuchła afera mocno godząca w wizerunek boksu. Dillian Whyte (26-1, 18 KO) pokonał co prawda Oscara Rivasa, ale w jego organizmie wykryto doping. Mało tego, promotor wiedział o tym już trzy dni przed galą. Dzisiaj nadeszła kolejna przykra wiadomość o śmierci Hugo Santillana.