Podbeskidzie Bielsko-Biała - Górnik Łęczna 2-0 w 25. kolejce Ekstraklasy
Niesamowity finisz meczu w Bielsku-Białej. Kiedy wydawało się, że to Górnik z Łęcznej trafi do siatki i zdobędzie komplet punktów, w ostatnich sekundach do siatki zespołu gości trafili Mateusz Szczepaniak i Adam Mójta. Górale mogą się cieszyć z trzeciej kolejnej wygranej w Ekstraklasie.

Sprawdź wyniki i tabelę Ekstraklasy
W Bielsku-Białej spotkały się zespoły, które rundę wiosenną zaczęły w bardzo dobrym stylu. Jeśli uwzględnić tabelę trzech pierwszych meczów, to Górale są w niej na 4., a Górnik na 5. miejscu.
Padający śnieg, deszcz i minusowa temperatura sprawiły, że trener Robert Podoliński optował za przełożeniem spotkania. Delegat PZPN Jan Ozga zdecydował jednak, że mecz może się odbyć.
Od pierwszej minuty inicjatywę przejęli gospodarze. Aktywny z przodu był Mateusz Szczepaniak, dobrze grała też druga linia Podbeskidzia czy ofensywnie grający boczni obrońcy. W 12 minucie z 20 metrów przymierzył Adam Mójta. Dżiugas Bartkus z problemami odbił jednak piłkę przed siebie, a niebezpieczeństwo zażegnali defensorzy.
Chwilę później w dobrej sytuacji znalazł się Robert Demjan, ale na grząskiej murawie nie zdołał opanować futbolówki. W 23 minucie przed szansą zdobycia gola stanął Mateusz Możdżeń. Będąc w dobrej sytuacji w polu karnym rywala fatalnie przestrzelił. Zaraz potem kapitalną akcją popisał się duet Szczepaniak - Demjan. Ten drugi celnie uderzył z woleja, ale skończyło się tylko na rzucie rożnym.
Jedenastka z Łęcznej ograniczała się do nielicznych kontr. W 26 minucie po starciu z Pawłem Barnowskim upadł Jakub Świerczok. O jedenastce nie mogło być jednak mowy. Dziesięć minut później dał o sobie znać Marek Sokołowski. Kapitan bielszczan dwukrotnie uderzał na bramkę gości, ale jego strzały blokowali dobrze grający dzisiaj obrońcy Górnika.
W końcówce znowu o sobie dał znać Szczepaniak. Napastnik bielszczan uderzał głową w trudnej pozycji, ale Bartkus nie miał problemów z obroną.
Mimo optycznej przewagi, z jednobramkowym prowadzeniem na przerwę, mogła schodzić drużyna Jurija Szatałowa. Po błędzie Emilijusa Zubasa przy rzucie rożny, który źle obliczył lot piłki, przed szansą zdobycia gola stanął Grzegorz Bonin, ale ostatecznie niebezpieczeństwo pod bramką miejscowych zostało zażegnane.
Druga część też rozpoczęła się od mocnego uderzenia przyjezdnych. Po dynamicznej akcji lewą stroną Damiana Jakubika gola powinien był zdobyć Świerczok. Zamiast do siatki trafił w wyciągniętą nogę Japończyka Kohei Kato, a dobitka Radosława Pruchnika zablokowana została przez Jozefa Piaczka. Górnik atakował. W 52 minucie mocno z dystansu uderzył Przemysław Pitry.
Podbeskidzie Bielsko - Biała - Górnik Łęczna
Skończyło się jednak tylko na rzucie rożnym. Pięć minut później piłka po strzale Pitrego była minimalnie niecelna.
Po przerwie to goście przejęli inicjatywę i odważniej zaatakowali. Na szczęście dla Górali dobrze grała para środkowych obrońców: Jozef Piaczek - Paweł Baranowski. Szczególnie Słowak w kilku sytuacjach ratował kolegów. W 65 minucie bielszczanom pomógł z kolei Kato. Japończyk na linii bramkowej zablokował piłkę po trafieniu Świerczoka. Trzy minuty później groźnie główkował Pruchnik, ale Zubas był na miejscu.
Przewaga gości rosła z minuty na minutę, a pod bramką bielszczan co chwila się kotłowało. Widać, że ekipa Szatałowa jest dobrze przygotowana fizycznie do rozgrywek. Na trudnym i grząskim boisku goście biegali tak, że aż miło było patrzeć. W końcówce bielszczanie momentami bronili się na swojej połowie całą jedenastką. Jak się okazało skutecznie. Mało tego, w 89 minucie Górale zdobyli zwycięskiego gola!
W głównej roli wystąpił Szczepaniak. Przejął piłkę przed polem karnym rywala i huknął z całej siły na bramkę. Piłka przeleciała pod nogą Mierzejewskiego i zaskoczyła Bartkusa. To już 8 trafienie piłkarza w tym sezonie. W ostatnich sekundach gola zdobył jeszcze Mójta. Lewy obrońca huknął z ostrego kąta, błąd popełnił Bartkus i piłka wylądowała w siatce.
Podbeskidzie zanotowało drugie zwycięstwo w tym sezonie na swoim stadionie, a Górnik stracił miano zespołu nie pokonanego wiosną. Górale, dzięki trzeciej kolejnej wygranej, są coraz bliżej pierwszej ósemki. I pomyśleć, że po pierwszej części sezonu zamykali ligową tabelę.
Michał Zichlarz
Podbeskidzie Bielsko-Biała - Górnik Łęczna 2-0
Bramki: 1-0 Mateusz Szczepaniak (89.) 2-0 Adam Mójta (90.+4)
Żółte kartki: Jakub Świerczok, Łukasz Bogusławski - Górnik
Sędziował: Tomasz Musiał (Kraków). Widzów: 3829
Podbeskidzie: Emilijus Zubas - Marek Sokołowski, Jozef Piaczek, Paweł Baranowski, Adam Mójta - Jakub Kowalski (60. Paweł Tarnowski), Kohei Kato, Mateusz Możdżeń, Mateusz Szczepaniak, Damian Chmiel (90. Oleg Wieretieło) - Robert Demjan (63. Samuel Sztefanik).
Górnik Ł.: Dżiugas Bartkus - Łukasz Mierzejewski, Radosław Pruchnik, Tomislav Bozić, Damian Jakubik - Grzegorz Bonin, Łukasz Bogusławski, Krzysztof Danielewicz (78. Łukasz Tymiński), Przemysław Pitry (85. Bartosz Śpiączka), Grzegorz Piesio (40. Marquitos) - Jakub Świerczok.
Więcej na ten temat
Zobacz także
- Polecane
- Dziś w Interii
- Rekomendacje