- Do zdarzenia doszło w pierwszej serii treningowej. Adam oddał poprawny skok na odległość 115,5 m. Na zeskoku były pewne nierówności i przy lądowaniu odjechała mu prawa narta. Na skutek tego narty rozjechały się do litery "V" i Adam poleciał do przodu, na twarz - zrelacjonował zdarzenie Jan Szturc w rozmowie z Piotrem Salakiem z radia RMF FM. - Adam na moment stracił przytomność, dlatego musiał zostać przewieziony do szpitala w Park City, podejrzewano bowiem wstrząs mózgu. Podczas załadunku do karetki był już przytomny, rozmawiałem z nim, nawet nie chciał jechać do szpitala. - dodał wujek Małysza. - Po upadku Adam miał zakrwawioną twarz na skutek zdartego naskórka na czole i nosie, nie były to jednak poważne urazy. W szpitalu uniwersyteckim w Park City Adam Małysz przeszedł między innymi tomografię komputerową. Badanie nie wykazał nic niepokojącego i skoczek opuścił już klinikę. Trenerzy po konsultacjach z lekarzami zadecydowali jednak, że zdrowie zawodnika jest najważniejsze i Małysz nie wystartuje w zaplanowanych na sobotę i niedzielę zawodach Pucharu Świata na skoczni olimpijskiej w Salt Lake City.