Partner merytoryczny: Eleven Sports

Asy i Cieniasy 27. kolejki Ekstraklasy

Lubię to
Lubię to
0
Super
0
Hahaha
0
Szok
0
Smutny
0
Zły
0
Udostępnij

Gol i dwie asysty Patryka Małeckiego, a może dwie bramki Darko Jevticia? Tradycyjnie głosujemy na Asów i Cieniasów 27. kolejki Ekstraklasy. Niestety, wśród tych drugich znów główną rolę odgrywali sędziowie. Do Cieniasów nominujemy aż trzech arbitrów.

Piłkarze Lecha Poznań zdobywali piękne bramki w Chorzowie
Piłkarze Lecha Poznań zdobywali piękne bramki w Chorzowie/Andrzej Grygiel/PAP

ASY:

Airam Cabrera (Korona Kielce) - Hiszpan jest ostatnio w rewelacyjnej formie. W sześciu meczach rundy wiosennej strzelił już... osiem goli! Dwukrotnie trafił do siatki także w meczu ze Śląskiem. Spotkanie Korony z wrocławskim zespołem w ogóle miło nas zaskoczyło. Działo się bardzo dużo, nie brakowało podbramkowych spięć. Takie mecze chcemy oglądać częściej.

Mateusz Abramowicz (Śląsk Wrocław) - Bramkarz Śląska nominację do Asów dostaje trochę na zachętę. W meczu z Koroną miał bardzo dobre momenty (m.in. odegrał sporą rolę przy pierwszej bramce dla Śląska), popełnił jednak także gruby błąd - w 42. minucie źle obliczył lot piłki po tym, jak wrzucił ją w pole karne jeden z rywali.

Elhadji Diaw (Korona Kielce) - Mierzący ponad 190 cm wzrostu "wieżowiec" z Senegalu w meczu ze Śląskiem nieźle prezentował się w defensywie, a w dodatku kilka razy był blisko strzelenia gola. Aż trzy razy (!) próbował uderzać piłkę nożycami w polu karnym rywali.

Dariusz Trela (Korona Kielce) - Bramkarz Korony miał pecha przy pierwszym golu straconym przez jego zespół w meczu ze Śląskiem - piłka skoczyła na nierówności i wpadła do siatki. Potem jednak Trela w kilku beznadziejnych sytuacjach ratował swój zespół i zasłużył na duże piwo od kolegów.

Kto był Asem 27. kolejki Ekstraklasy?

Rafał Murawski (Pogoń Szczecin) - Doświadczony pomocnik Pogoni w meczu z Zagłębiem nie tylko dobrze dyrygował grą "Portowców", ale też strzelił pięknego gola po uderzeniu "szczupakiem" na początku pierwszej połowy meczu.

Filip Starzyński (Zagłębie Lubin) - "Figo" zagrał z Pogonią jak za najlepszych lat w Ruchu Chorzów. Podawał, rozgrywał i strzelał tak, że ręce same składały się do oklasków. Prosimy o więcej.

Dawid Kudła (Pogoń Szczecin) - Gdyby nie on, Pogoń wróciłaby z wyprawy do Lubina z pustymi rękami. Kilka razy swoimi interwencjami uchronił zespół przed utratą bramki. Przy straconym golu nie mógł natomiast nic zrobić - strzał Piątka był nie do obrony.

Łukasz Piątek (Zagłębie Lubin) - Strzelił cudowną bramkę w meczu z Pogonią Szczecin. W 55. minucie odpalił taką torpedę z 30 metrów, że bramkarz "Portowców" Dawid Kudła nie mógł absolutnie nic zrobić.

Gerard Badia (Piast Gliwice) - Hiszpan był jednym z głównych architektów zwycięstwa Piasta z Podbeskidziem. Badia kilka razy błysnął techniką i podejmował niemal wyłącznie dobre decyzje - miał swój udział przy pierwszym golu dla gospodarzy, groźnie uderzał z dystansu.

Jozef Piaczek (Podbeskidzie Bielsko-Biała) - Doświadczony Słowak był najmocniejszym punktem Podbeskidzia w starciu z Piastem. Rywale kilka razy odbijali się od niego jak od ściany. 33-letni zawodnik świetnie prezentował się w obronie, a w dodatku przeprowadził ofensywną szarżę, po której strzelił gola dla "Górali".

Grzegorz Kasprzik (Górnik Zabrze) - wrócił do bramki pierwszego zespołu po ponad trzech miesiącach i spisał się świetnie. Bohater spotkania z Lechią.

Bartosz Kopacz (Górnik Zabrze) - grał przeciętnie, ale po meczu mówiło się o nim sporo. Wszystko dzięki wyrównującej bramce, którą zdobył strzałem z głową.

Aleksandar Kovačević (Lechia Gdańsk) - może nie zagrał oszałamiającego spotkania, ale po ładnej i kombinacyjnej wymianie piłek dał Lechii prowadzenie.

Patryk Lipski (Ruch Chorzów) - kolejny dobry mecz, którym pomocnik Ruchu jakby próbował powiedzieć do Adama Nawałki: "Jestem gotowy!". Miał udział przy golu.

Darko Jevtić (Lech Poznań) - jego lewej nogi muszą obawiać się najlepsi w lidze. Bardzo dobra gra i dwa gole z Ruchem.

Maciej Gajos (Lech Poznań) - wystarczy obejrzeć jego przepiękną bramkę z dystansu, żeby wiedzieć za co jest nominacja. Do tego był kluczowym zawodnikiem w środku pola.

Jakub Wójcicki (Cracovia) - bardzo aktywny, szczególnie w pierwszej połowie, zanotował asystę przy golu Erika Jendriszka. Po przerwie trochę zgasł, stąd zmiana.

Guilherme (Legia Warszawa) - mocno szarpał w ataku podcza meczu z Cracovią. Już w trzeciej minucie strzelił gola dającego prowadzenie Legii, w końcówce jeszcze raz groźnie przymierzył, ale minimalnie się pomylił.

Aleksandar Prijović (Legia Warszawa) - bardzo się starał w meczu przeciwko "Pasom", był o wiele groźniejszy do Nemanji Nikolicia. Gdy miał jedną sytuację bramkową, bezbłędnie ją wykorzystał.

Konstantin Wasiljew (Jagiellonia Białystok) - Estończyk zapewnił swojej drużynie bardzo ważne punkty w meczu z Górnikiem Łęczna. Pod koniec spotkania przejął piłkę wypiąstkowaną przez Dżiugasa Bartkusa, przełożył ją sobie na lewą nogę i kopnął nie do obrony z około 20 metrów. Bramka kolejki!

Patryk Małecki (Wisła Kraków) - najlepszy mecz Małeckiego po powrocie do Krakowa. Strzelił gola, zaliczył dwie asysty i był bardzo aktywny. Przyjście do klubu Dariusza Wdowczyka miało mu zaszkodzić (kiedyś pokłócili się w Pogoni Szczecin), ale w poniedziałek mu pomogło.

Paweł Brożek (Wisła Kraków) - strzelił gola, a tym samym wyprzedził w klasyfikacji najskuteczniejszych snajperów Wisły Macieja Żurawskiego. Brożek ma już 151 bramek i goni kolejnego w tym zestawieniu Tomasza Frankowskiego (156). Później zostanie już tylko Kazimierz Kmiecik (180).

Rafał Wolski (Wisła Kraków) - kolejny znakomity występ po powrocie do Polski. Tym razem wydatnie pomógł kolegom, bo strzelił gola i dorzucił asystę.

CIENIASY:

Ludzie odpowiedzialni za stan murawy w Kielcach - to już nie jest trawa sprawiająca kłopot w grze, ale czynnik, który ustala wyniki meczów. Gdyby nie fatalna murawa, piłka po strzale Tomasza Hołoty nie miałaby prawa wpaść do siatki. A tak podbiła się na nierówności i przeleciała nad bramkarzem.

Radek Dejmek (Korona Kielce) - przy pierwszej bramce dla Śląska dał się ograć, przy drugiej wyprzedzić. Winny starty obu bramek. 

Sędzia Paweł Gil (Korona - Śląsk) - Arbiter meczu Korony ze Śląskiem podjął kilka przedziwnych decyzji. Nie widział ewidentnego rzutu karnego dla gospodarzy po zagraniu ręką jednego z piłkarzy Śląska, a potem postanowił błąd naprawić innym błędem i wskazał na "wapno" po przypadkowej ręce Toma Hateleya.

Kto był Cieniasem 27. kolejki Ekstraklasy?

Rafał Grzelak (Korona Kielce) - Niby zawsze był blisko piłkarzy Śląska, ale nie potrafił przeszkodzić im, kiedy ci znajdowali się w dobrych sytuacjach. Krycie na radar, kilka prostych błędów i skończyło się na tym, że w 67. minucie trener zdjął go z boiska.

Kamil Biliński (Śląsk Wrocław) - Zagrał jako wysunięty napastnik Śląska, ale ani razu poważnie nie zagroził bramce Korony. Kiedy już znajdował się w dogodnej sytuacji, nie trafiał w bramkę.

Adam Gyurcso (Pogoń Szczecin) - Nie dał swojej drużynie zbyt wiele w meczu z Zagłębiem. Rzadko podejmował ryzyko, a jeśli nawet, to gubił się w dryblingach. Po występach Węgra spodziewamy się więcej.

Krzysztof Piątek (Zagłębie Lubin) - Zagłębie tylko w pierwszej połowie meczu z Pogonią oddało na bramkę rywali 15 strzałów, ale Piątek rzadko dawał się we znaki defensywie przeciwnika. Czasem szarpnął, spróbował szczęścia, ale brakowało jakości.

Urosz Korun (Piast Gliwice) - Próbował zablokować piłkę po strzale Kohei Kato w 9. minucie meczu, ale zrobił to tak niefortunnie, że futbolówka wpadła do siatki.

Adam Deja (Podbeskidzie Bielsko-Biała) - Długo wydawało się, że Podbeskidzie wywiezie z Gliwic jeden punkt, ale nic z tego! W 89. minucie meczu Mateusz Mak wpadł w pole karne "Górali", a tam wyciął go Adam Deja. Sędzia podyktował rzut karny, który (wprawdzie na raty) zamienił na gola Kamil Vacek.

Paweł Baranowski (Podbeskidzie Bielsko-Biała) - Nie popisał się w meczu z Piastem. Zaczęło się od fatalnej interwencji po dośrodkowaniu Gerarda Badii. Baranowski tak niefortunnie próbował przeciąć dogranie Hiszpana, że skierował piłkę do własnej bramki. Potem wcale nie było dużo lepiej.

Roman Gergel (Górnik Zabrze) - zachował się bardzo nieodpowiedzialnie - w cztery minuty zobaczył dwie żółte kartki i Górnik musiał kończyć mecz w osłabieniu. 

Hubert Wołąkiewicz (Cracovia) - tym razem zagrał na lewej obronie. Pozwolił uciec Guilherme przy golu na 0-1. Spóźniony przy drugiej bramce dla Legii, ale ta sytuacja w mniejszym stopniu obarcza go winą, bo padła ona po stracie Jendriszka.

Nemanja Nikolić (Legia Warszawa) - najlepszy snajper Ekstraklasy nie miał w sobotę najlepszego dnia. Niby próbował, ale nic mu nie wychodziło. Nic dziwnego, że Stanisław Czerczesow zdjął go z boiska.

Bartosz Frankowski (sędzia meczu Cracovia - Legia) - był bardzo liberalny dla piłkarzy gości. Mógł jeszcze w kilku przypadkach ukarać zawodników Legii żółtymi kartkami (Guilherme, Hlouszek), ale tego nie zrobił. Przy golu na 1-2 obóz gospodarzy miał ogromne pretensje, że nie odgwizdał faulu Jakuba Rzeźniczaka na Mateuszu Cetnarskim. "Nie chodziło mi o to, że Lewczuk mógł faulować, tylko o to, że Lewczuk wyciął Cetnarskiego przy bramce! Niech mi ktoś powie, że to było czyste zagranie! - grzmiał po meczu Zieliński, który pomylił nazwiska legionistów - Lewczuk zabrał piłkę Jendriszkowi.

Damian Jakubik (Górnik Łęczna) - w ciągu 12 minut zobaczył dwie żółte kartki i wyleciał z boiska. Faule na Łukaszu Burlidze jak i na Tarasie Romanczuku były niepotrzebne, za to na tyle oczywiste, że sędzia nie miał wątpliwości karząc obrońcę Górnika.

Arkadiusz Głowacki (Wisła Kraków) - w niedzielę obchodził 37. urodziny, a w poniedziałek zagrał w Niecieczy. Być może myślami wciąż był przy okazjonalnym torcie, bo był to jego najsłabszy występ w tym sezonie. Zarobił żółtą kartkę, zawinił przy pierwszym golu dla gospodarzy, a na koniec sfaulował Wojciecha Kędziorę w polu karnym i "jedenastkę" na gola zamienił Dawid Sołdecki.

Dalibor Pleva (Termalica Bruk-Bet Nieciecza) - słaby występ. Zbyt często koncentrował się na akcjach ofensywnych i zapominał o obronie. Przez niego padła bramka, bo nie upilnował Rafała Wolskiego.

Daniel Stefański (sędzia meczu Termalica - Wisła) - nie zauważył ewidentnego faulu Denisa Popovicia na Patriku Miszaku w polu karnym. Powinien podyktować "jedenastkę", ale tego nie zrobił. Inna sprawa, że nie pomógł mu asystent, który doskonale widział tę sytuację. Stefański powinien też sięgać po żółte kartki, gdy faulowali Głowacki i Popović - wówczas tych piłkarzy nie byłoby już na boisko i kto wie, jak potoczyłyby się losy meczu.

INTERIA.PL

Lubię to
Lubię to
0
Super
0
Hahaha
0
Szok
0
Smutny
0
Zły
0
Udostępnij
Masz sugestie, uwagi albo widzisz na stronie błąd?Napisz do nas
Dołącz do nas na:
instagram
  • Polecane
  • Dziś w Interii
  • Rekomendacje