Obecnie Apator zajmuje w tabeli szóste miejsce, ma o dwa punkty więcej niż GKM i Wilki Krosno. Od tych pierwszych ma jednak o jeden mecz rozegrany mniej. W fazie zasadniczej torunianom zostało pięć meczów: wyjazd do Grudziądza (14 punktów zaliczki z pierwszego spotkania), spotkanie u siebie z Włókniarzem (-8, więc jakaś tam szansa na bonus), Unia Leszno na Motoarenie (szansa na 3 punkty), wyjazd do Wrocławia (pewne zero), Krosno u siebie (2-3 punkty) oraz wyjazd do Gorzowa (ledwie 3 punkty zaliczki z meczu u siebie). To niemal na pewno da awans do play-off, ale czy jest szansa na coś więcej? Niezrozumiałe wręcz jest to, że przy tak dużych nazwiskach jakie są w Apatorze, zespół tak kiepsko prezentuje się w meczach wyjazdowych. Tu już nawet nie chodzi o ostatnią, druzgocącą porażkę w Lublinie, ale o całokształt. Od dawna Apator na wyjazdach jeździ po prostu fatalnie. Spójrzmy zresztą na statystyki. Emil Sajfutdinow w porównaniu do kolegów jedzie w innej lidze, więc on nie podlega żadnej krytyce. Jest liderem pełną gębą. Ale nie będzie przesadą stwierdzenie, że wszyscy inni zawodnicy Apatora jadą zbyt słabo, aby dało to medal. Przynajmniej na ten moment. Marzenia o medalu znów odłożą o rok? Robert Lambert ma 1,825. Czy to dobra średnia w porównaniu do innych żużlowców? Tak. Czy dobra jak na uczestnika GP? Nie. Stały członek rywalizacji o mistrzostwo świata zdecydowanie powinien mieć powyżej dwóch punktów na bieg. Patryk Dudek ze średnią 1,600 nie wymaga komentarza i trudno kolejny raz tłumaczyć go sprzętem, bo ile można. Paweł Przedpełski ma ledwo ponad 1,5 punktu na bieg i zapewne po sezonie go w Toruniu już nie będzie. Wiktor Lampart? Niby robi swoje, ale 1,267 też nie jest powodem do dumy. 22-letni żużlowiec bardzo dużo pozycji traci na dystansie. Juniorzy przyzwyczaili do tego, że często zawodzą, ale Lewandowski prezentuje się dużo lepiej optycznie niż Affelt i to jest fakt. Jeśli Apator nie poprawi jazdy na obcych torach, o medalu w tym sezonie raczej znów może zapomnieć. Na jakikolwiek medal w Toruniu czekają już siedem lat. W 216 roku zespół zdobył srebro. Potem były różne perturbacje, walka w barażach, spadek do 1. Ligi. Apator jest jednak uznaną marką, z wymagającym środowiskiem kibicowskim. W przypadku kolejnego roku bez podium, może dojść do kilku rozstań. A na razie cztery drużyny wyglądają od Apatora lepiej. Jest czas na poprawę, ale czy ta poprawa będzie? To już inna sprawa.