Nowy dyrektor sportowy Stali to osoba w środowisku żużlowym znana od wielu lat. Przez długi czas był menedżerem i najważniejszą osobą w teamie Taia Woffindena, trzykrotnego mistrza świata i jednego z najlepszych żużlowców w najnowszej historii tej dyscypliny. Drogi obu panów jednak się rozeszły, ale Trojanowski wciąż pozostawał przy współpracy z Brytyjczykiem, tyle że z innym, o dziewięć lat młodszym Danielem Bewleyem, rewelacją ubiegłego sezonu. Trojanowski w tę pomoc mocno się zaangażował, pomagał Bewleyowi w analizie jego błędów i choćby podczas Zlatej Prilby w Pardubicach osobiście nagrywał biegi z jego udziałem. Teraz jednak czeka go większe wyzwanie, bo nie będzie już odpowiadał za jednego zawodnika. Przejął rolę dyrektora sportowego Texom Stali Rzeszów, jednego z głównych faworytów rozgrywek drugoligowych. Zespół złożony z takich nazwisk, jak Jonas Jeppesen, Peter Kildemand, Jacob Thorssell, Marcin Nowak, Kevin Woelbert czy Rafał Karczmarz jest typowany do awansu i nacisk na to jest w Rzeszowie naprawdę spory. Trojanowski jako dyrektor sportowy będzie odpowiadał głównie za wyniki drużyny. Jak mechanik został menedżerem Pod koniec 2020 nieoczekiwaną decyzję podjęto w Zdunek Wybrzeżu Gdańsk. Menedżerem drużyny mianowano Eryka Jóźwiaka, który do tej pory zajmował się w żużlu czymś zupełnie innym. Był mechanikiem, między innymi Nickiego Pedersena czy Krystiana Pieszczka. Ten wybór spotkał się z dużą krytyką, sugestiami mówiącymi że Jóźwiak nie będzie miał zbyt dużego autorytetu. On sam jednak ambitnie podchodził do zadania. - Ja w programie zawodów po każdym meczu muszę mieć 46 punktów i pod tym kątem będzie zbudowany zespół. Moim celem jest finał ligi - mówił dla trojmiasto.pl. Czy Jóźwiak sprawdza się jako menedżer? Choć pracuje w Wybrzeżu do teraz, jakichś wielce spektakularnych wyników nie ma. Można by powiedzieć, że rok temu wyciągnął zespół z potężnej zapaści, ale z drugiej strony to tak naprawdę zasługa transferu Timo Lahtiego oraz eksplozji formy Rasmusa Jensena. W drugiej części rozgrywek Jóźwiak zrobił wokół siebie szum po tym, jak zmasakrował słownie juniorów własnej drużyny, za co spotkał się z dużą krytyką, ale i słowami uznania od niektórych. Z motocykla prosto do gabinetu Niemal jeszcze w kevlarze zaczął swoją pracę jako dyrektor sportowy Falubazu, Piotr Protasiewicz. Brał on udział w ostatnim biegu ostatniego meczu sezonu 2022, który na jego nieszczęście zakończył się dużą porażką (Falubaz nie awansował do PGE Ekstraligi). Momentalnie zaczął jednak działać na innym polu. Błyskawicznie dopiął transfery Przemysława Pawlickiego, Luke'a Beckera oraz Rasmusa Jensena i zbudował w Zielonej Górze drużynę, która zdaniem wielu ma roznieść ligę w tym sezonie. Protasiewicz sprawdza się w swojej roli bardzo dobrze, ale też jest osobą rzeczywiście ją pełniącą, a nie jedynie figurantem. Jego wielki rywal z czasów kariery na torze, czyli Tomasz Gollob, teoretycznie pełni podobną funkcję w Polonii Bydgoszcz, ale tam jego rola jest naprawdę symboliczna, raczej tylko marketingowa. Gollob rzadko kiedy cokolwiek robi w kontekście transferów, czasem służy zawodnikom radą podczas treningów. To tyle. A szkoda, bo można by było go wykorzystać znacznie lepiej. Zobacz również: Witali go jak króla. Dostał telefon od mistrza świata Rzucił się na niego z pięściami. Inni bili mu brawo