Nie ulega wątpliwości, że nie jest to wymarzone otwarcie sezonu dla Macieja Janowskiego. Polak zwłaszcza na arenie międzynarodowej spisuje się poniżej oczekiwań. W dwóch dotychczas rozegranych rundach Grand Prix jedna z największych gwiazd PGE Ekstraligi nie docierała choćby do półfinału. Kibiców niepokoiły również kiepskie występy w barwach Betard Sparty. Chociażby niedawno w Grudziądzu kapitan zespołu uzbierał zaledwie pięć punktów i gdyby nie dobra dyspozycja jego kolegów z drużyny, to kto wie jak zakończyłby się pojedynek z miejscowym ZOOLeszcz GKM-em. Długie treningi dały efekt. Był nie do zatrzymania Idealne na przełamanie wydawało się piątkowe starcie z Cellfast Wilkami Krosno. Beniaminek kompletnie nie istnieje na wyjazdach i sytuacja nie zmieniła się w stolicy Dolnego Śląska. Podopieczni Dariusza Śledzia rozmontowali przyjezdnych i pokonali ich aż 62:28. Jednym z dwóch przedstawicieli gospodarzy z kompletem punktów był właśnie Maciej Janowski. Polak od początku do końca jechał jak z nut i tylko w jednym z wyścigów postraszył go Jason Doyle. - W tym biegu czekałem na Bartka Kowalskiego. Miałem nadzieję, że rozpędzi się on bardziej po zewnętrznej, a później pojedzie zdecydowanie szerzej - wyjaśnił zresztą sam zainteresowany w Mixed Zonie chwilowy moment zawahania. "Skąd nagła poprawa formy?", pytali po piętnastej odsłonie zadowoleni z postawy kapitana kibice. - Wczoraj byliśmy na Stadionie Olimpijskim do 23:00. Dziękuję osobom, które nam pomagały i zostali z nami do tak późnej godziny. Przez ten czas przygotowaliśmy sprzęt oraz sprawdzaliśmy różne rozwiązania. W końcu było u mnie widać fajny start. Na trasie również motocykl dobrze się rozpędzał. Po prostu jeździło mi się dziś bardzo przyjemnie - oznajmił jeden z głównych bohaterów piątkowego starcia. Maciej Janowski błyśnie w Grand Prix? Oczywiście nie zapominajmy, że za Maciejem Janowskim jedno z najłatwiejszych spotkań w tym roku. Prawdziwa weryfikacja nastąpi dopiero 3 czerwca. W Pradze odbędzie się wówczas Grand Prix Czech. Polak po fatalnym początku musi zacząć nadrabiać dystans do czołówki, ponieważ w przeciwnym wypadku tegoroczny cykl może się skończyć dla niego pożegnaniem z elitą.