Andreas Lyager jeszcze jako junior trafił do Włókniarza Częstochowa. Zawodnik nie legitymuje się polskim paszportem, więc nie mógł startować w PGE Ekstralidze jako młodzieżowiec. Marek Cieślak ustawiał go na pozycji rezerwowego. Duńczyk dostawał co prawda pojedyncze okazje, ale brak regularności w jeździe uniemożliwiał mu osiąganie dobrych wyników. Zakończył sezon 2018 z 5 punktami zdobytymi w 10 biegach. Polonia go chciała, bo robił z nią co chciał Szybko zorientował się, że dla jego rozwoju ważniejsza od poziomu rozgrywkowego jest wysoka częstotliwość jazdy. Zdecydował się na kontrakt w drugoligowej Polonii Piła i ku zaskoczeniu wielu ekspertów z marszu stał się jej prawdziwym liderem. Notował średnio 2,296 punktu na bieg. O jego klasie boleśnie przekonali się między innymi rywale z Bydgoszczy. 22-latek w meczu przy Sportowej 2 zdobył 15 oczek. Nie ma więc nic dziwnego w tym, że gdy Polonia awansowała do eWinner 1. ligi, prezes Jerzy Kanclerz postanowił dać mu szansę w drużynie. Początkowo Lyager - podobnie jak we Włókniarzu - dostawał niewiele okazji do startów, ale szybko poznano się na jego potencjale. Ostatecznie, to w dużej mierze jemu kibice Polonii zawdzięczają utrzymanie w sezonie 2020. Swój debiutancki rok na zapleczu zakończył na dziewiątej pozycji w klasyfikacji najskuteczniejszych. Do przewidzenia było, że po wprowadzeniu przepisu o obowiązkowym zawodniku U24, do Lyagera zaczęli dzwonić prezesi z PGE Ekstraligi. Duńczyk zarzekał się jednak, że choć chce jeździć z najlepszymi, to ma zamiar wywalczyć sobie miejsce wśród nich umiejętnościami, a nie regulaminem. Postanowił przedłużyć umowę z Polonią. Andreas Lyager jeździ bez głowy? Tym razem szło mu jednak o wiele gorzej. Nie zdołał przekroczyć magicznej bariery 2 punktów na bieg. Co gorsza, skończył 24 lata, więc w nadchodzącym sezonie nie będzie już mógł liczyć na łagodniejsze traktowanie z uwagi na swój wiek. Kiedy Jerzy Kanclerz rozpoczął rozmowy z najlepszymi dostępnymi na rynku seniorami, Lyager zaczął drżeć o to, czy załapie się na kontrakt w 1. lidze. Ostatecznie udało mu się trafić do ROW-u Rybnik. Na Śląsku liczą, że nowy klub da mu impuls do powrotu do dyspozycji z sezonu 2020. Do poprawy skuteczności potrzebuje on przede wszystkim chłodniejszej głowy. W Bydgoszczy pamiętają go jako zawodnika zdecydowanie zbyt często ponoszonego przez emocje. Wiele było wyścigów, w których tak bardzo starał się o zwycięstwo, iż przeszarżowywał i nieatakowany przez nikogo wpadał w bandę.