Nie mają zawodników. Tego się boją
Kiedy leszczynianie myśleli, że limit pecha został w tym roku wyczerpany, przytrafił im się najgorszy z możliwych koszmarów. Kontuzji uległ lider drużyny, Janusz Kołodziej. Gdyby nie jego kraksa w czwartym wyścigu, kto wie, czy leszczynianie ostatecznie nie zwyciężyliby z ebut.pl Stalą Gorzów.

Teraz Janusz Kołodziej potrzebuje odpoczynku. Na szczęście szczegółowe badania nie wykazały żadnych złamań. Niemniej jednak kapitan Unii potrzebuje odpoczynku. Na ten moment jego występ w kolejnym meczu, w Częstochowie nie jest zagrożony, ale gdyby sytuacja uległa zmianie, leszczynianie nie są pewni, czy w ogóle uzbierają siedmiu zawodników gotowych do bezpiecznej jazdy w PGE Ekstralidze. Boją się, że nie będzie kim jechać.
- Taki jest ten sport i takie rzeczy się zdarzają. Celowo nikt nie chciał nikogo przewracać. To był mecz o wysoką stawkę, bo wiemy, o co jedziemy. Stąd mogło się wkraść trochę nerwowości. Życzymy sobie, żeby Janusz Kołodziej szybko wrócił do zdrowia i żeby udało nam się zmontować skład, bo coraz gorzej to wygląda - mówi menedżer Fogo Unii Leszno, Piotr Baron.
Odrodzenie Smektały
Jedynym pozytywem dla leszczynian po niedzielnym meczu Fogo Unii Leszno z ebut.pl Stalą Gorzów jest odrodzenie Bartosza Smektały, który w sześciu startach zgromadził na swoim koncie 15 punktów. Co najważniejsze, Smektała myślał na torze i obierał właściwe ścieżki.
- Bartek Smektała był dziś szybki i wszystko mu pasowało. Cieszymy się z tego. Początek meczu mógł się ułożyć trochę lepiej, ale wyszło, jak wyszło. Mecz mimo wszystko był ciekawy. Było sporo widowiskowej jazdy i kibice na stadionie oraz przed telewizorami nie powinni żałować, że obejrzeli to widowisko - powiedział Piotr Baron.
Kontrowersyjna kartka
W niedzielnym meczu doszło do kontrowersji. Sędzia zawodów ukarał kartką Damiana Ratajczaka za ostre wejście pod Wiktora Jasińskiego. Kartki nie otrzymał jednak Oskar Paluch, który upadł sam w biegu juniorskim i nie podnosił się z toru, w momencie, w którym Stal podwójnie przegrywała.
- Decyzję podejmuje sędzia i one są ostateczne. Nie jestem sędzią, więc nie ja decyduję - skomentował Piotr Baron.


