Mistrz świata jest w bardzo trudnym położeniu. Trwa sezon, a on już podjął jedną z zapewne najtrudniejszych decyzji w swoim życiu. Odchodzi ze Stali Gorzów i trafi - na razie nieoficjalnie - do Motoru Lublin. Powszechnie jednak wiadomo, że z tym klubem dogadał się już przed sezonem 2022. I teraz przyjdzie mu zmierzyć się z Motorem po raz pierwszy odkąd ogłosił odejście z Gorzowa. - Z jednej strony Bartek mnie trochę zdenerwował sposobem swojego odejścia. Mógł powiedzieć o tym wszystkim wcześniej. Inaczej byśmy budowali skład. A tak, nie mamy kim go zastąpić choćby po części. Ale z drugiej strony współczuję mu tego, że musi teraz jechać do Lublina. On na pewno będzie się dziwnie czuł - pisze pan Jakub, kibic Stali. - Mi nie jest go żal. Ktoś go zmuszał, by w takiej konspiracji to wszystko rozgrywał? Jego wybór - ostro dodał pan Mateusz. Każdy punkt pod lupą Najlepiej by dla Zmarzlika było, gdyby dla świętego spokoju zrobił komplet punktów, co często mu się zdarza. Wówczas nikt niczego nie będzie mu zarzucał. Wyobraźmy sobie jednak sytuację, w której np. przegrywa kluczowy bieg i przez to Stal także przegrywa. Zaczną się domysły, że już nie chce szkodzić przyszłemu pracodawcy. Dla Zmarzlika pół biedy, że do meczu Motoru ze Stalą doszło teraz, kiedy to nie ma on jakiejś wielkiej stawki. Gorzej będzie, jak wspomniane zespoły trafią na siebie jeszcze raz. Gdy dojdzie do walki o medale, zapewne dyspozycja Zmarzlika będzie kluczowa. A już na pewno jego ewentualna niedyspozycja. Stal jedzie do Lublina w zasadzie na pożarcie, bo w praktyce nie miała z kogo złożyć składu. Zespół przetrzebiony jest kontuzjami. To właśnie od postawy Zmarzlika zależy to, czy gorzowianie zachowają w Lublinie twarz. Choć w takim zestawieniu nawet pogrom będzie do wytłumaczenia. Najważniejsze mecze tak czy inaczej dopiero przed nimi.