W żużlowym prawie istnieje możliwość rozwiązania kontraktu z winy klubu, na wniosek zawodnika, jeżeli wystawiona przez niego faktura nie została zrealizowana przez okres 60 dni. Artykuł 234, ustęp 2 Regulaminu Sportu Żużlowego brzmi następująco: Zawodnik może wnioskować do podmiotu zarządzającego o rozwiązanie kontraktu z winy klubu w razie rażącego naruszenia przez klub swoich zobowiązań, w szczególności zobowiązań do zapłaty wynagrodzenia. Wniosek może być złożony, gdy zaległość finansowa klubu względem zawodnika przekracza 60 dni, a klubowi doręczono pisemne wezwanie zawodnika do zapłaty zaległego wynagrodzenia pod rygorem wszczęcia postępowania w przedmiocie rozwiązania kontraktu. Wniosek zawodnika o rozwiązanie kontraktu powinien zostać złożony na piśmie z podaniem przyczyny uzasadniającej rozwiązanie kontraktu. Z jednej strony można się cieszyć, że zawodnicy są chronieni przed nieuczciwymi praktykami i mają regulaminową możliwość uwolnienia się od niepłacącego pracodawcy. Z drugiej strony, 60 dni to bardzo dużo. Maksymalny dopuszczalny przez regulamin termin płatności faktury to 21 dni, a zatem klub może spóźnić się z płatnością przez prawie trzy takie okresy. Można się wręcz pokusić o stwierdzenie, że obecny regulamin chroni nieuczciwe kluby. 60 dni, przy sezonie trwającym ok. 6 miesięcy, to bardzo, bardzo dużo. Klub może nie realizować faktury przez prawie 1/3 żużlowego okresu żniw. Trudno wyobrazić sobie sytuację, w której pracuje się regularnie, a wynagrodzenie nie jest wypłacane przez 4 miesiące. Termin 60 dni GKSŻ ustaliła wcześniej Zapytaliśmy w centrali dlaczego czas zwłoki klubu z płatnością może być tak długi. - Nie jestem w stanie powiedzieć - mówi nam Zbigniew Fiałkowski, wiceprzewodniczący GKSŻ. - Te 60 dni było ustalone kilka lat temu i nie jestem w stanie sobie przypomnieć, dlaczego akurat tyle - tłumaczy w rozmowie z Interią członek Głównej Komisji Sportu Żużlowego. Zawodnicy mający problemy z niepłacącymi klubami powinni jednak zwrócić uwagę na część przepisu, mówiącą o doręczeniu wezwania do zapłaty zaległego wynagrodzenia pod rygorem wszczęcia postępowania w przedmiocie rozwiązania kontraktu. - W sytuacji, kiedy klub zalega za wystawione prawidłowo faktury VAT po okresie płatności, należy wysłać dokument mówiący o tym, że żąda się zapłaty należności. Dopiero wtedy mogą być podjęte dalsze kroki formalne. Wezwanie do zapłaty musi być pod rygorem możliwości rozwiązania kontraktu - tłumaczy Fiałkowski. Termin 60 dni GKSŻ ustaliła wcześniej Choć wspomniany przepis stoi po stronie zawodników nie tak bardzo, jakby mógł, to okazuje się, że żużlowcy i tak rzadko z niego korzystają. - Zawodnicy kończą jazdę w sierpniu, czy we wrześniu, okres transferowy zaczyna się od pierwszego listopada. I niech mi pan wierzy, że my dopiero na sam koniec otrzymujemy informacje o zaległościach, które są, np. z czerwca. Jak można wysłać pismo w październiku, że od czerwca klub nie płaci? Zawodnik nie korzysta z przepisu - nie wychodzi 60 dni, tylko ponad 90. Zawodnik czeka na pieniądze, rozmawia z klubem. Klub to jakoś przeciąga, a zawodnik nie wykonuje tego, co jest w regulaminie zapisane na jego korzyść - mówi Fiałkowski. Oczywiście nie wszyscy zawodnicy zachowują się w ten sposób. Jak ustaliliśmy, jest jeden zawodnik, który zgłosił się w zeszłym tygodniu do centrali w sprawie zaległości klubu w wypłatach. Chodzi o reprezentanta jednego z pierwszoligowych zespołów. Jego drużyna nie skończyła jeszcze sezonu - pomimo zaległości w wypłatach będzie walczyć w fazie play-off.