Jeszcze dwa lata temu mało kto go znał. Matias Nielsen to 24-letni żużlowiec, do tej pory jeżdżący w rozgrywkach drugoligowych. Tam jednak pokazywał się ze świetnej strony, będąc jednym z liderów PSŻ-u Poznań. Imponował przede wszystkim regularnością, praktycznie nie miewał wpadek. Zapewne sporo czasu zajęłoby mu tak czy inaczej przedostanie się w szeregi najlepszych ligowców, ale wydatnie pomógł mu przepis o U-24. Nielsena dostrzeżono w Ostrowie, skąd odszedł inny Duńczyk, Patrick Hansen. Ten z kolei przeniósł się do Gorzowa. Nielsena już porównuje się do Mikkela Michelsena i Andersa Thomsena, do których początkowo w PGE Ekstralidze również pochodzono sceptycznie. Obaj jednak weszli do rozgrywek "z buta". Zwłaszcza ten drugi, bo Michelsen początkowe lata seniorskiej kariery miał raczej średnie. Thomsen momentalnie zaczął punktować i stał się zawodnikiem z szerokiej światowej czołówki. Wielu podobny los wróży także Nielsenowi. Takiej kasy jeszcze nie miał Zawodnik w Ostrowie będzie miał za punkt 3500 zł. Za podpis dostał 125 tysięcy złotych. Jeśli będzie prezentował poziom choćby zbliżony do tego, jaki widzieliśmy podczas sparingu w Rybniku, może zarobić naprawdę spore pieniądze. Nielsenowi wystarczy robić 5-6 punktów w meczu, a już znacznie przebije zarobki z PSŻ-u. Jest to absolutnie w jego zasięgu, bo błyskawicznie podnosi swój poziom sportowy. Oczywiste, że wyników sparingów nie można brać w stu procentach poważnie, ale jednak jest to jakiś wykładnik. Często bywa tak, że zawodnicy minimum w pierwszych kolejkach prezentują dyspozycję zbliżoną do tej z jazd próbnych. W Arged Malesie mogą więc zacierać ręce i czekać na to, jak rozwinie się u nich talent kolejnego z Duńczyków.