Zwycięstwo już w sobotę zapewnił Polakom debel Mariusz Fyrstenberg i Marcin Matkowski, pokonując Jurgena Zoppa, Maita Kunnapa 7:6 (7-5), 7:5, 6:4. W tej sytuacji niedzielne pojedynki rozgrywano do dwóch wygranych setów. W piątek Kubot ograł Vladimira Ivanova 6:3, 6:2, 6:2, a Janowicz wygrał z Jurgenem Zoppem 7:6 (7-4), 7:6 (7-2), 6:1. Zamiast Łukasza Kubota pierwszego singla w niedzielę zagrał Mariusz Fyrstenberg, który przegrał z Jurgenem Zoppem 3:6, 6:7 (4-7). Zanim Jurgen Zopp podsumował na pomeczowej konferencji spotkanie z Mariuszem Fyrstenbergiem opowiedział historię, która spotkała go w nocy z soboty na niedzielę w hotelu. - Byłem dziś podczas meczu trochę zmęczony, ponieważ w hotelu stało się coś dziś w nocy. Kiedy poszedłem do toalety i chciałem z niej wyjść okazało się, że zatrzasnęły się drzwi. Próbowałem je otworzyć ale bez skutku. Na moje nieszczęście współlokator mocno spał więc spędziłem tam jakieś 15 minut. W końcu postanowiłem coś zrobić i wyważyłem drzwi ramieniem, co jest powodem, że byłem dziś trochę bardziej zmęczony - opowiedział estoński tenisista. - Trzy spotkania zrobiły swoje, zmęczenie jest jak najbardziej odczuwalne. Ale to jest Puchar Davisa i trzeba tu znaleźć siły i motywację do dobrej gry w każdym spotkaniu. Bardzo mocno chciałem dziś dobrze wypaść i zdobyć chociaż ten jeden punkt dla naszej reprezentacji. Najgorsze jest to, że przegrałem swój pierwszy pojedynek z Jerzym Janowiczem. Był to dobry mecz i gdyby udało się w nim wygrać, to moglibyśmy powalczyć o więcej. Jednak Polacy pokazali, że są o klasę wyżej i w swoim najlepszym składzie są w stanie grać w najwyższej grupie światowej - powiedział podsumowując trzy dni zmagań w Inowrocławiu Zopp. Fyrstenberg przypomniał, że dawno już nie grał w singlu, przez co miał problemy z poruszaniem się po korcie. - Grało mi się dziwnie, miałem problemy z poruszaniem się, a gdy piłka była już w grze plątały mi się nogi. Trochę zawodził mnie dzisiaj balans. Gdybym chciał wrócić na dobry poziom gry w singlu musiałbym rozegrać przynajmniej trzy, może cztery takie spotkania jak dziś. Choć muszę przyznać, że to była wielka przyjemność zagrać po długim czasie singla - podsumował swój pojedynek Mariusz Fyrstenberg. Wynik spotkania ustalił Jerzy Janowicz pokonując Jaaka Poldmę zastępującego Vladimira Ivanova 6:0, 7:6 (6-4). - Myślę, że to był dobry ostatni dzień dla naszej reprezentacji, bo Jurgen zdobył dla nas punkt. Nie jest fajnie przegrać mecz 0:5 tak samo jak przegrać seta 0:6, co mnie dziś spotkało. Na szczęście po tej porażce wróciłem do gry i drugiego seta, mimo przegranej, zakończyłem po tie breaku. Po pierwszym secie małą podpowiedź na grę dał mi Jurgen, który pierwszego dnia grał z Jerzym i to mi z pewnością pomogło - powiedział po meczu Poldma. Także Janowicz podkreślił, że w drugim secie miał sporo problemów z pokonaniem Estończyka. - W pierwszym secie grałem dobrze, przeciwnik był trochę w niedoczasie zarówno na forhendzie jak i bekhendzie, a ja do tego jeszcze dobrze returnowałem, więc to go trochę przygniotło. Drugi set, to zdecydowanie lepsza gra Poldmy, nie psuł tak dużo piłek i to ja musiałem zagrać na maksa. Najważniejsze, że mimo tie-breaka udało się wygrać - podsumował krótko spotkanie Jerzy Janowicz. Dzięki wygranej z Estonią "Biało-czerwoni" w barażach Grupy II Strefy Euro-afrykańskiej w dniach 14-16 września zagrają z Białorusią, która przed ostatnim pojedynkiem prowadziła z Bośnią i Hercegowiną 3-1. Wynik: Polska - Estonia 4-1 piątek - gra pojedyncza Łukasz Kubot - Vladimir Ivanov 6:3, 6:2, 6:2 Jerzy Janowicz - Jurgen Zopp 7:6 (7-4), 7:6 (7-2), 6:1 sobota - gra podwójna Mariusz Fyrstenberg, Marcin Matkowski - Jurgen Zopp, Mait Kunnap 7:6 (7-5), 7:5, 6:4 niedziela - gra pojedyncza Mariusz Fyrstenberg - Jurgen Zopp 3:6, 6:7 (4-7) Jerzy Janowicz - Jaak Poldma 6:0, 7:6 (7-4)