Justine Henin ma swoją aleję
W piątym dniu wielkoszlemowego turnieju na kortach ziemnych im. Rolanda Garrosa w Paryżu (z pulą nagród 16,15 mln euro) odsłonięto na terenie tego obiektu Aleję Justine Henin, belgijskiej tenisistki, która w maju ub. roku zakończyła karierę, gdy zajmowała fotel liderki rankingu WTA Tour.
To był pierwszy przypadek w światowym tenisie, żeby aktualny numer jeden na świecie pożegnał się z wyczynowym uprawianiem tego sportu.
Po jej odejściu prowadzenie w klasyfikacji obejmowały: Rosjanka Maria Szarapowa, Serbki Ana Ivanovic i Jelena Jankovic, Amerykanka Serena Williams, a w kwietniu Rosjanka Dinara Safina. Żadna jednak z tych zawodniczek nie zdominowała rywalizacji w tourze.
"Myślę, ze tour potrzebuje prawdziwej liderki. Teraz trudno ją znaleźć, choć jest wiele bardzo dobrych tenisistek i jeszcze więcej młodych zawodniczek, aspirujących do TOP10. Wydaje się, że najmocniejsza z tego grona jest Serena Williams, ale ona rzadko gra, gdyby zwiększyła liczbę startów pewnie znów byłaby numerem jeden. Z drugiej strony Safina jest w tej chwili również bardzo mocna, wiec być może w najbliższym czasie uda jej się bardziej odskoczyć konkurencji" - powiedziała Henin.
Belgijka to siedmiokrotna triumfatorka imprez zaliczanych do Wielkiego Szlema, przy czym trzy z tych tytuł ów wywalczyła właśnie w Roland Garros. Tym zasłużyła sobie na nazwanie jej imieniem jednej z alejek prowadzących między kortami położonymi w pobliżu Lasku Bulońskiego.