Schlierenzauer z każdych MŚ od 2007 roku przywoził medal w drużynie. Podkreślił, że tegoroczny sukces jest dla niego szczególnie ważny, że pozwala uwierzyć, iż nawet po poważnej kontuzji, gdy ktoś tego bardzo pragnie, to może wrócić nie tylko do wyczynowego sportu, ale i na podium. "Był czas, że byłem zniechęcony i miałem poważne obawy, czy będę w stanie w ogóle wrócić na skocznię po zakończeniu rehabilitacji. Teraz wiem, że jest to możliwe, choć wymaga bardzo ciężkiej pracy" - przyznał zawodnik, który ma w dorobku sześć złotych medali mistrzostw świata, pięć srebrnych i jeden brązowy. Bardziej utytułowany z austriackich narciarzy-klasyków jest Thomas Morgenstern, który "wyskakał" jeden mniej, ale złotych medali ma w dorobku osiem. Po sobotnim konkursie 27-letni Tyrolczyk ze łzami w oczach dziękował kolegom z zespołu, a w wywiadach podkreślał, że w jego karierze zaczęła się "nowa era". "Wierzę, że dzięki pracy uda mi się jeszcze wrócić do wysokiej formy, takiej, w jakiej byłem przed laty" - dodał Austriak, który nadal znajduje się na czele rankingu najczęstszych zwycięzców konkursów PŚ. Triumfował w nich 53 razy. Schlierenzauer brązowy medal w Lahti zawdzięcza głównie kolegom, gdyż z austriackiej czwórki był w sobotę najsłabszy. Po jego drugiej próbie - na 113,5 m - zespół spadł na czwartą pozycję. Na podium ekipę trenera Heinza Kuttina wprowadził ponownie dopiero skaczący jako ostatni podwójny indywidualny mistrz globu z Lahti Stefan Kraft. Austriacki szkoleniowiec, którego decyzja o desygnowaniu do drużyny Schlierenzauera nie wszystkim się podobała, przyznał, że przed zawodnikiem jeszcze wiele pracy, aby mógł wejść na stale do zespołu, choć pierwszy krok wykonał. "Oprócz samych skoków, Gregor musi popracować także nad psychiką. Musi uwierzyć, że jeszcze za wcześnie, by myślał o zakończeniu kariery sportowej" - tłumaczył Kuttin, który dodał, że Austriacy wracają do domu "więcej niż szczęśliwi", gdyż plan został zrealizowany. "Cztery medale (dwa złote i po jednym srebrnym oraz brązowym - PAP) to dorobek, który zakładaliśmy przed przyjazdem do Lahti" - podkreślił.