Mecz miał sporo podtekstów. Drugim trenerem gości jest były szkoleniowiec Jastrzębskiego Węgla Tomaso Totolo, który polecił władzom polskiego klubu na swego następcę rodaka - Roberto Santillego. Rok temu oba zespoły spotkały się w fazie grupowej Ligi Mistrzów. W Jastrzębiu wygrali Włosi, w Treviso lepsi byli Polacy. Środowy mecz gospodarze zaczęli nieco nerwowo, co pozwoliło Sisleyowi wyjść na niewielkie prowadzeniu. Wyrównał na 6:6 sprytnym zagraniem przy siatce Benjamin Hardy i potem to jastrzębianie dyktowali warunki. Radzili sobie z włoskim blokiem a do tego goście popełnili kilka błędów. Nie pomogły dwie przerwy, o jakie poprosił trener Sisleya. W ataku mylił się Alessandro Fei a na koniec z zagrywki piłkę w aut posłał Samuele Papi. W drugim secie Włosi zagrali dokładniej, skuteczniej w bloku i po punktowej zagrywce Ricardo prowadzili 11:8 a potem nawet 17:13. W tym momencie "stanęli" jednak pozwalając jastrzębianom na zdobycie pięciu kolejnych punktów. W końcówce jednak Sisley - grający bez Feia, którego zastąpił Oleg Antonow - okazał się lepszy, wyrównując stan meczu. Wyrównany początek trzeciej partii nie zwiastował tego, co stało się potem. Dwie zagrywki Roberta Prygla dały gospodarzom prowadzenie 8:6 przy pierwszej przerwie technicznej. A potem jastrzębianie rozbili rywali (10:5, 14:7), 16:8, 25:15). Na pewno Włochom szyki popsuła kontuzja libero Alessandro Fariny. Wylądował na ławce rezerwowych z lodowym okładem na kolanie a na parkiecie zastąpił go Matteo Daldello. Jeżeli jastrzębscy siatkarze i kibice oczekiwali szybkiego zakończenia - spotkał ich zawód. Bo Sisley co prawda po zaciętym początku przegrywał w czwartym secie 9:11 ale potem z nawiązką odrobił straty prowadząc 18:13. Włosi takiej przewagi nie pozwolili sobie odebrać i pewnie wygrali doprowadzając do tie breaku. W tej rozstrzygającej rozgrywce zdecydowanie lepsi byli Włosi. Zagrali bardzo skutecznie w obronie i nie pozwolili na wiele gospodarzom. Zaczęło się od stanu 0:4 i ... właściwie było po wszystkim. Jastrzębianie nie zdołali się zbliżyć do rywali i przegrali 2:3, tak jak rok temu w Lidze Mistrzów. Wtedy jednak w rewanżu potrafili zwyciężyć w Treviso 3:1. - Jestem rozczarowany, bo mieliśmy dziś wielką szansę by wygrać ten mecz. Czy po trzecim secie myśleliśmy, że Włosi się nie podniosą? Nie wiem. Każdy set jest inny. Rywale zmienili taktykę w obronie i to im pomogło. Przed nami rewanż, który na pewno nie będzie łatwy - powiedział po meczu trener Jastrzębskiego Węgla Roberto Santilli. Jastrzębski Węgiel - Sisley Treviso 2:3 (25:19, 22:25, 25:15, 18:25, 10:15) Jastrzębski Węgiel: Nico Freriks, Adam Nowik, Wojciech Jurkiewicz, Robert Prygiel, Benjamin Hardy, Guillaume Samica, Paweł Rusek (libero) oraz Igor Yudin, Sebastian Pęcherz, Rafa, Grzegorz Łomacz. Sisley: Ricardo, Alessandro Fei, Samuele Papi, Emanuel Kohut, Gustavo, Alberto Cisolla, Alessandro Farina (libero) oraz Davide Saitta, Matteo Daldello, Oleg Antonow.