Ekstraliga rugby wraca do gry po trzech tygodniach przerwy, spowodowanej przez mecze reprezentacji. Najpierw grała kadra młodzieżowa (przegrana z Czechami w barażu o mistrzostwa Europy), potem dorosła (<a href="https://sport.interia.pl/rugby/news-historyczny-triumf-polakow-ukraina-pokonana-we-lwowie,nId,5571684">wygrana we Lwowie z Ukrainą, w inauguracyjnym meczu w ramach Rugby Europe Trophy</a>). W efekcie w najbliższy weekend będzie rozgrywana już siódma kolejka Ekstraligi, podczas gdy maksymalna liczba spotkań rozegrana przez poszczególne zespoły wynosi pięć. Ekstraliga rugby. Daniela Gduli podróż sentymentalna Mecz Legii z Lechem w piłkarskiej Ekstraklasie nie będzie jedynym warszawsko-poznańskim starciem w sportach zespołowych w najbliższy weekend. W stolicy UpFitness Skra Warszawa podejmie beniaminka i jak na razie, outsidera Ekstraligi, Posnanię. Daniel Gdula był bohaterem wyżej wspomnianego meczu z Ukrainą we Lwowie, w którym zdobył 17 punktów, mecz ze Skrą będzie miał dla niego dodatkowy wymiar. W poprzednich rozgrywkach reprezentował barwy drużyny warszawskiej, teraz gra dla Posnanii. - W zespole Skry bardzo dobrze się czułem, dziękuję chłopakom z Warszawy za tamte rozgrywki - mówi nam Gdula. - Mam małą drzazgę już nie powiem gdzie odnośnie meczu o trzecie miejsce z Orkanem w poprzednich rozgrywkach, w którym z powodów osobistych nie mogłem wystąpić. Skra jest zespołem, który z roku na rok dojrzewa i krzepnie. Są bardzo groźni i mogą w tym sezonie namieszać. Posnania na razie pozostaje bez punktu w Ekstralidze i osiadła na dnie tabeli. - Naszym celem w tym meczu jest walka choćby o bonus defensywny. Poza tym spotkanie w Warszawie traktujemy jako element przygotowań do meczów z Arką i Siedlcami, w których upatrujemy widoków na punkty. Sezon dla beniaminka, w dodatku takiego jak my, bez silnej formacji młyna, gdzie mamy problemy kadrowe, jest strasznie ciężki - przyznaje Gdula. Ekstraliga rugby. Hit kolejki w Gdańsku W 7. kolejce Ekstraligi najciekawiej chyba zapowiada się mecz w Gdańsku - Lechia podejmie Master Pharm Rugby Łódź. Oba zespoły doznały w tym sezonie dopiero po jednej porażce, z tym że gdańszczanie rozegrali pięć spotkań, a łodzianie trzy. Marek Płonka z Lechii nie wystąpi w tym spotkaniu, co na pewno nie jest dobrą informacją dla trenera Jurija Buchało: - Zerwałem przyczep mięśnia prostego uda. Pierwsza diagnoza mówi, że nie będzie potrzebna operacja, a jedynie około trzech tygodni przerwy, mam nadzieję zdążyć na ostatni mecz w tym roku. Po meczu z Łodzią czekają nas kolejne spore wyzwania - spotkania z wysoko notowanymi Orkanem i potem ze Skrą - tłumaczy Płonka. Co zdaniem gdańskiego rugbisty zadecyduje o triumfie w sobotnim meczu? - O wyniku zadecyduje gra formacji młyna. W tym elemencie gry drużyna łódzka jest bardzo silna, ale my też mamy swój pomysł na ten mecz. Grzegorz Buczek, w tym sezonie jest w dobrej formie, co było widać w meczu reprezentacji z Ukrainą we Lwowie. Takie spotkanie międzypaństwowe to na pewno dodatkowy, pozytywny kop. Wraca do składu Michał Krużycki, kolejną młodość przeżywa Rafał Witoszyński, który miał rok przerwy w grze. Poprawiliśmy grę w formacji autowej, od kiedy trenerowi Buchało pomaga Sławomir Kaszuba, jestem nastawiony optymistycznie. Master Pharm Rugby Łódź ma problemy natury organizacyjnej, poza tym na ten klub został nałożony zakaz transferów. Łodzianie często do protokołu wpisują zaledwie 17 lub 18 rugbistów - mają krótką ławkę rezerwowych. - Mecz z Łodzią, czyli wicemistrzem Polski będzie dla nas prawdziwą weryfikacją. Wiem, że rywale mają problemy natury organizacyjnej, jednak absolutnie ich nie lekceważymy - przyznaje Płonka. - Z Master Pharm odeszli Dawid Plichta i Michał Kępa, obaj do Orkana Sochaczew, mimo to łodzianie zdołali ich pokonań w bezpośrednim starciu. W udany sposób tych zawodników zastępuje Kamil Brzozowski. Nasza drużyna po średnio udanym poprzednim sezonie, nieźle wystartowała w obecnym. Na razie notujemy bilans 4-1, coraz większą rolę odgrywają nasi młodzi wychowankowie - Milan Kossakowski i Robert Wójtowicz. Ten drugi stał się kluczowym zawodnikiem formacji ataku, gdzie partneruje mu Kewin Bracik, który rozegra setny mecz w biało-zielonych barwach. W poprzednim sezonie po wyrównanej pierwszej połowie, w drugiej Master Pharm nam odjechał i przegraliśmy ostatecznie 21:52 u siebie, chociaż wynik był zdecydowanie za wysoki w stosunku do tego co działo się na boisku - kończy Marek Płonka junior. Ekstraliga rugby. Czujni mistrzowie z Ogniwa Mistrzowie Polski, Ogniwo Sopot zagrają tym razem w Krakowie z Juvenią. - Jedziemy na ten mecz optymalnym składem, w trakcie przerwy reprezentacyjnej wrócili do zdrowia zawodnicy naszego ataku - Wiaan Griebenow, Ołeksandr Czasowski i Roman Żuk - mówi nam Adam Pogorzelski, były rugbista, a obecnie członek zarządu Ogniwa. - Juvenia to młoda drużyna z ciekawymi posiłkami zza granicy. Grają u siebie, na specyficznym stadionie. Dwa lata temu prowadziliśmy wysoko z Juvenią w Krakowie po pierwszej połowie, by ostatecznie ulec, dlatego musimy zachować czujność - przestrzega Pogorzelski. Bartłomiej Janeczko z Juvenii cieszy się na to spotkanie. - Po krótkiej przerwie od rozgrywek Ekstraligi bardzo cieszymy się z możliwości powrotu na boisko. Naszą radość dodatkowo potęguje to ze już w sobotę zagramy z obecnym liderem tabeli - Ogniwem Sopot. Ciężko przepracowaliśmy ten tydzień i zamierzamy postawić ciężkie warunki dla gości, a kibicom z Krakowa zapewnić dobre widowisko - powiedział przed meczem z mistrzami Polski Bartłomiej Janeczko. Młody zawodnik Juvenii dodał również, że w jego drużynie na szczęście nie ma żadnych poważnych urazów i trener Łukasz Kościelniak będzie miał do dyspozycji szeroki skład na to spotkanie. Ekstraliga rugby. Budowlani z Arką w otwartym TVP Sport Pierwszym w tym sezonie Ekstraligi rugby meczem w otwartym kanale TVP Sport będzie mecz Edach Budowlanych Lublin z Arką Gdynia. - Umowa z TVP Sport zakłada pokazanie meczów reprezentacji, a także finału Ekstraligi w kanale otwartym. W bieżącym sezonie jedno ze spotkań w każdej kolejce, można było zobaczyć w aplikacji TVP Sport. Najwyraźniej oglądalność ligi jest na zadawalającym poziomie jeśli publiczna stacja zdecydowała się w otwartym kanale pokazać mecz, którego nie miała obowiązku transmitować. Finał Ekstraligi w lipcu oglądało na TVP Sport 80 tysięcy widzów. Dla porównania, na mocy poprzedniej umowy z Polsatem, oglądalność w Polsacie Sport Fight średnio wynosiła 3-4 tysiące osób. Co istotne, umowa z Polsatem przewidywała wyłączność tej stacji na pokazywanie Ekstraligi. TVP ma wyłączność na mecz przez nich realizowany - pozostałe mogą być robione np. przez Kanał Sportowy, gdzie średnia ilość wyświetleń na wiosnę wynosiła 18 tysięcy - tłumaczy nam meandry ligowych transmisji, Mateusz Dąbrowski, były rugbista Arki, a obecnie członek zarządu Polskiego Związku Rugby. Powyższe liczby jednoznacznie wskazują, że akurat jeśli chodzi o transmisję telewizyjne PZR obrało właściwą strategię. Otwarta telewizja to jedyna droga do promocji pięknego, acz wciąż niszowego sportu, jakim jest rugby. W transmitowanym przez TVP Sport meczu, Arka Gdynia nie będzie faworytem co przyznaje jej trener, Dariusz Komisarczuk łamach lokalnego portalu Trojmiasto.pl: - Mecz Lechią oglądałem chyba ze 20 razy. Ciągle bolą okoliczności tej porażki, bo rywala mieliśmy na "widelcu", ale zabrakło spokojnej głowy, skupienia... Nie przegraliśmy, gdyż byliśmy słabsi. Dlatego właśnie po takich meczach jest najwięcej wniosków na przyszłość. Liczę, że tych błędów nie popełnimy już w Lublinie, choć tam nie będziemy faworytami. Cieszymy się, że nie mamy teraz kontuzji, bo przed rokiem o tej porze nie było już chyba z sześciu zawodników - przypomina Dariusz Komisarczuk, szkoleniowiec Arki Gdynia. Ostatni mecz 7. kolejki Ekstraligi odbędzie się w Siedlcach, gdzie tamtejsza Awenta Pogoń, która pozostaje bez wygranej podejmie <a class="textLink" href="https://geekweek.interia.pl/marki-i-produkty-orkan,gsbi,3591" title="orkan" target="_blank">Orkan</a> Sochaczew. To goście są zdecydowanymi faworytami tego spotkania. Maciej Słomiński